W tym temacie rozmawiamy na temat ZDROWIA, DIET I ĆWICZEŃ . Rozmawiamy o tym jak o siebie dbać, jakie diety stosować i jak ćwiczenia wykonywać by nasze ciało było w najlepsze kondycji.
ZASADY PISANIA W TYM TEMACIE
1. Zadając pytania proszę pisać czerwonym kolorem (będzie łatwiej znaleźć pytanie i na nie odpowiedzieć :)
2. Obrażanie, wulgaryzmy (w tym słowa wulgarne omijające bluzgometr) , wyśmiewanie szczególnie nowych użytkowników forum, zamieszczanie postów ogólnie uznawanych za niekulturalne, wszelkie posty wyśmiewające osobę zakładającą temat oraz prowadzenie dyskusji nie związanej z tematem będą karane banami 1h, 24h, 7 dniowymi lub 30 dniowymi w szczególnych przypadkach.
Proszę w sposób kulturalny zapraszać tu użytkowników zakładających tematy o tej samej tematyce.
Dziękuje i życzę miłych i kulturalnych rozmów :)
ZDROWIE, DIETY I ĆWICZENIA VOL. 4 strona 45 z 55
Podpisuję się obiema łapkami pod tym.
Od zawsze po nowym roku "planowałam" diete, regularne ćwiczenia itd.
Nigdy mi się to nie udawało.
A jednak jakoś w tym roku bez większego zastanawiania się przestałam słodzić herbatę a dodam, że to dla mnie ciężkie bo zwykłam słodzić 2 łyżeczki:) ograniczyłam słodycze do minimum (cukierek albo słodzona kawa raz na tydzień:)) przerzuciłam się na ciemny makaron i tak naprawdę to jest dla mnie o wiele smaczniejszy. Pieczywo również ograniczyłam i zastąpiłam je jogurtami naturalnymi, mieszanką otrębów z żurawiną itd. Dołączyłam ćwiczenia i dwa tygodnie mi zleciały nie wiem kiedy :)
to byłoby najrozsądniejsze. możesz też sobie rozpisać co i jak jesz i z samej diety wywnioskujesz w co jest uboga i czego może być ci potrzeba;) warto też zwrócić uwagę na jakoś jedzenia i ile faktycznie mają wartości odżywczych
a wszelakie suplementy multiwitaminowe typu centrum, vigor etc etc etc to gówno i nie warto jest wydawać na to pieniędzy.
aha, no i akurat paznokcie i włosy mogą być objawem wielu niedoborów, a nawet anemii.
więc najlepiej najpierw sprawdzić, a później suplementować bo przy niedoborach sama zmiana diety nie będzie wystarczająca.
w razie czego polecam suplementy solgar, droższe, ale działają w miarę możliwości.
Zgadzam się odnośnie tej części wypowiedzi, w której polecasz zrobić badania - bo to podstawa, jednak stwierdzenie, że zmiana diety nie wyeliminuje niedoborów witamin i mikro-makro elementów jest zwykłą nieprawdą :). To media i nasz polski model społeczny nastawiony na łykanie wszystkiego "w czambuł" usiłuje ludziom powiedzieć, że w jakimśtam wieku czy stanie zdrowotnym koniecznie muszą łykać np. Centrum senior, albo junior, albo jeszcze inne, tylko prawda jest taka, że suplementy diety i info o nich podawane nie są objęte rygorem badań klinicznych - czyli producent może napisać, że z Centrum wchłania się do 99% witamin, a w rzeczywistości będzie to np. 35% i nikt nic mu za to nie zrobi :). Koncerny medyczne nigdy nie będą w stanie zrobić bardziej przyswajalnych witamin/minerałów etc. od tych dostarczanych w pożywieniu. Tak naprawdę przy zażywaniu suplementacji (zaznaczam, że nie jestem jej przeciwnikiem at all, jednak jeśli nie dotyczy to sytuacji, w których człowiek nie może nadgonić braków dietą - vide kosmonauta, sportowiec, podróżnik - to zwyczajnie uważam ją za zbędną) ludzie nie biorą pod uwagę tego, ile dostarczają już z pożywieniem, łykają na ślepo, bo zrobienie sobie szczegółowego wykresu ile/czego dostarczamy w ciągu dnia, po prostu zajmuje sporo czasu i łatwiej łyknąć tabletkę :). Tylko tak dla przykładu - 100g czarnej porzeczki = 180mg VitC, = tyle samo co dwie tabletki jakiegoś rutinocośtam, po co więc mi rutinocośtam, dla wygody? Nie piszę już nawet o innych witaminach zawartych w porzeczce, a których nie ma w rutinocośtam. To oczywiście tylko przykład, bo są suplementy, które są nafaszerowane absolutnie wszystkim, tylko problem jest taki, że nadmiar takich pierwiastków jak selen powoduje objawy zatrucia i związane z tym dolegliwości, dlatego zawsze uczulam ludzi na bezmyślną suplementację i zachęcam do poświęcenia uwagi sobie, swojemu organizmowi, by w miarę możliwości mu nie szkodzić a raczej pomagać. Ludzie już zapomnieli co to jest kasza gryczana, świeży smażony śledź, natomiast z lubością stoją w aptekach po leki, suplementy, czekają na promocje a długofalowo wyniszczają swój organizm - a wystarczyłaby tylko i wyłącznie chwila dla siebie, i ułożenie zbilansowanej diety - to można zrobić bez płacenia 500zł dietetykowi, bo medyczne informacje na ten temat są dostępne zarówno w bibliotekach jak i w sieci. Moja prabacia ma 91 lat, babcia 84 - obie w miarę sprawne i "rześkie", ja dziś wiem że takiego wieku nie dożyję, przez antybiotyki które we mnie pakowano w młodości, jedzenie śmieciowego żarcia w postaci "zdrowych" owoców sprowadzanych z krajów o obniżonej kontroli stosowania pestycydów, ryb nafaszerowanych antybiotykami, chińskiemu czosnkowi, które są dostępne na rynku polskim (dla zainteresowanych - okres karencji), środowisko, które czystsze jest tylko na papierach, elektronikę itd. Krótko mówiąc coś się ostro popier****, bo moje babki przeżyły dwie wojny, gdzie opieka medyczna była zerowa, a umierają moi koledzy w wieku trzydziestu kilku lat, na zawały, nowotwory, "powikłania pogrypowe" gdzie wciąż wmawia się nam, że opieka medyczna wydłuża życie - to oczywiście nie na temat już i moja luźna dygresja, ale uważam, że korzystniejszy dla ludzi byłby powrót do korzeni i leczenie się ewentualnie jakimś ostropestem, niż syntetycznymi suplementami bez nadzoru klinicznego, czy lekami w nadmiernych ilościach.
Zawsze najpierw profilaktyka - czyli unikanie tego co dla człowieka złe, dopiero potem łykanie tabletek :).
Dla wyjaśnienia - post nie jest atakiem na Twoją osobę, nie jest też niczym osobistym bo przecież się nie znamy, jest tylko luźną polemiką z poglądem, który zaprezentowałaś.
Pozdrawiam :).
Bardzo jasno i rzeczowo rozpisane. Do tego argumentujesz dość dokładnie moj wcześniejszy krótki post, który nie był tak wyczerpujący jak Twój
"We know through painful experience that freedom is never voluntarily given by the oppressor; it must be demanded by the oppressed." MLK, Letter from the Birmingham Jail
To powinien wiedzieć każdy, komu zależy na zdrowiu, cieszę się zawsze, kiedy spotykam świadomych konsumentów, odróżniających pozytywne i negatywne skutki stosowania lekarstw, i możliwości ich zastąpienia np. jedzeniem, ziołami :). Ale żyjemy w dziwnym kraju (tzn. ja żyję), z jednej strony rząd zakłada kilkaset tysięcy podsłuchów obywatelom, a nie może zamknąć mord "Bożenek" od Etopiryny i innych reklam, które piorą ludziom mózgi. Dziś po Teleekspresie zostałem na reklamach w pokoju - na 8 reklam 6 dotyczyło cudownych leków, czy suplementów, to jest chore i z tym powinno się walczyć tak samo jak z narkotykami, tylko na lekach budżet zarabia bo obroty nimi są ogromne i płaci się od tego obrotu różne podatki, na narkotykach nie zarabia, więc mogą to spokojnie tępić - nóż się w kieszeni otwiera, i żeby nie było, nie narzekam tylko na swój kraj, bo to wygląda niemal identycznie w większości krajów europejskich, tylko na mniejszą skalę.
W Anglii w tym roku zamieniają zasiłki dla tych, ktorzy są niezdolmo do pracy przez otyłość na talony na basen i siłownię, plus nadzór dietetyka zamiast lekarza wypisującego im recepty na leki spowodowane tą chorobą. Słyszałam tylko krótkie info w radio, ale nie znając szczegółów stwierdziłam, że to dobry pomysł.
"We know through painful experience that freedom is never voluntarily given by the oppressor; it must be demanded by the oppressed." MLK, Letter from the Birmingham Jail
pięknie to wszystko opisałeś, a na końcu równie pięknie potwierdziłeś to co ja napisałam - dzisiaj, dla osoby mieszkającej w mieście i jedzącej średniej jakości jedzenie suplementacja przy niedoborach po prostu jest wskazana.
oczywiście nie mówię tu o witaminie c, b czy czymś równie prostym do wepchania w siebie z produktów spożywczych. napisałeś o teoretycznym aspekcie problemu i ja się z tym zgadzam w 100%, sama jestem przeciwnikiem jedzenia leków na wszystko, antybiotyków i szczepionek również na wszystko, ale co z tego? sprawdza się to w teorii, a w praktyce już rzadziej.
pomijam kwestię anemii, bo to już większa sprawa, ale ludzie którzy źle się odżywiają często nie potrafią lub nie chcą dowiedzieć się jak zdrowo i dobrze jeść, w internecie jest masa bzdur, a wizyta u dietetyka kosztuje, choć w późniejszej kalkulacji wychodzi, że jednak się opłaca. dlatego w praktyce wygląda to inaczej.
ludzie nie patrzą na tabele odżywcze, nie ważą produktów i tak dalej mogę wymieniać i wymieniać. po prostu są leniwi i przyzwyczajeni do 'szybkiego' i niestety niezdrowego żarcia, nie mając świadomości, że może być szybkie, ale i zdrowe.
dlatego też, przy niedoborach najczęściej stosuje się KONKRETNĄ suplementację, a nie centrum i inne rutinoscorbiny - i tu się różnimy w świadomości i podejściu do sprawy;)
Świetny pomysł, jeśli jego wdrożenie będzie płynne i efektywne to może przynieść pozytywne skutki. Nie wiem ile jest prawdy w tym, że otyłość dotyczy nawet kilkudziesięciu % Brytyjczyków, ale jeśli to prawda, to naprawdę jest to ogromnym obciążeniem i dla budżetu i oczywiście dla tych chorych ludzi.
To jest bardziej kwestia zarobków niż mieszkania w mieście. Masz eko sklepy ze standaryzowaną żywnością, licencjami etc. - można zjeść zdrowo, tylko to niestety słono kosztuje i nie każdego na to stać. Also, to jest zawsze tylko tłumaczenie, bo raz w tygodniu można zrobić wypad pod miasto i kupić świeżych produktów wprost od rolników, moi znajomi z Gdańska tak właśnie robią i pracują, mają dzieci, jakoś to wszystko łączą.
To o czym pisałem to były przykłady, co też kilkukrotnie zaznaczałem w swojej wypowiedzi, równie dobrze mógłbym się odnieść do wszystkich witamin i mikro/makro, tylko powstałby z tego artykuł, a aż takiej misji nie czuję by nawracać ludzi na Fotka ;-). Odnośnie relacji teoria-praktyka, to już nie jest akurat nasza wina, że ludzie są leniwi, a rząd nie robi absolutnie nic by propagować zdrowy styl życia. Ja krzewię pewne postawy wśród znajomych, a raczej informuję nieinfantylnie o tym jak to wygląda, nie dam rady dotrzeć do wszystkich polskich rodzin.
Zgadzam się w stu procentach, dlatego zachęcam do korzystania raczej z bibliotek, a dopiero potem z sieci jeśli ktoś chce sam sobie układać dietę, bo naprawdę można. Znam bardzo wielu dietetyków, z jednymi się przyjaźnię, inni to moi byli wykładowcy, lekarze i prawda jest taka, że oni tylko powielają to, co przychodzi z zachodu, ktoś tłumaczy książkę pana Johna Smithsa z Jueseja a oni w swoich publikacjach robią wytyczne dla innych dietetyków - dopiero co po studiach, tylko jak spojrzymy w piśmiennictwo, to polskie tytuły przewijają się rzaadko, dlatego przy minimalnej dozie samozaparcia i umiejętności czytania i rozumienia można poradzić sobie bez kosztownych wizyt ;-).
Jak już wyżej pisałem, nie jest to moja wina, cudze lenistwo mnie brzydzi.
Powtórzę się raz jeszcze - napisałem ogólnikowo, doskonale znam zasady suplementacji, a "Centrum" to tylko kozioł ofiarny, który był podany tak dla dobra przykładu. Jeśli wolisz mogę się odnieść do polecanego przez Ciebie Solgara - proszę uprzejmie, bo robią świetne suplementy za ŚWIETNIE WYSOKĄ cenę :). Przykład? Ostropest jakieś 40-100g w buteleczce czystego zioła, cena - ponad 100zł. Cena świeżutkiego ostropestu od rolnika (można zamówić przez neta) - 25zł za 1000g. A bajki o standaryzacji składników etc. to ja już słyszałem wielokrotnie, ale marketing musi być bo naszej stronie ;-). I teraz tak. Kupuję sobie z Solgara błonnik, ostropest, lucernę i powiedzmy magnez. Bo mam problemy z żołądkiem, wątrobą, no i bywają skurcze, tiki. Płacę za ten zestaw pewnie ze 400zł, tylko czekaj czekaj, za 400zł kupię sobie taczkę ekologicznej szamy, którą będę jadł przez miesiąc zaspakajając zapotrzebowanie na określone rzeczy - tylko najpierw trzeba chcieć :). Nie piszę oczywiście o kobietach w ciąży czy naprawdę wyjątkowych sytuacjach jak makler giełdowy, czy generalnie funkcje, zawody, w których po prostu nie da się z pożywieniem dostarczyć wszystkiego, ale łykanie suplementów bo tak jest łatwiej, to jest właśnie lenistwo - a tym się brzydzę i kropka :).
po części się zgadzam, po części się nie zgadzam.
sama mieszkając od 6 lat w warszawie, zawsze kupowałam warzywa i owoce od rolnika, zioła i małe sadzonki miałam w domu. w bloku, więc wiem, że się DA.
teraz mieszkam pod warszawą, moja teściowa jest ściśle związana z branżą rolniczą więc teraz tym bardziej nie mam problemów z tego typu żywnością, ale wybrać i kupić dobre produkty też trzeba umieć.
akurat ja sobie nie biorę tego do serca. mogę komuś coś poradzić, jeśli się zapyta, ale nawracać nikogo nie mam zamiaru. znacznie bardziej wolę truć komuś dupę, że zdrowie to prócz diety też sport, chociaż to już jest w ogóle ciężki kawałek chleba.
co do dietetyków - jak z każdym specjalistą, trzeba trafić na tego wyjątkowego. wiele moich znajomych chodziło do dietetyków i jak widziałam dietkę 1000kcal to chu'j mnie trafiał. lepiej nie żreć niż się najeść jak człowiek i się poruszać.
to poleć komuś kto nie trzyma dobrej diety żeby sobie zrobił taki zakup. oczywiste jest, że tego nie zrobi, a ja z racji wykształcenia staram się ludziom POMÓC w taki sposób który jest dla nich do przyjęcia. nawracać mogę, oczywiście, ale będąc odpowiedzialna za ludzkie zdrowie jednak wolę dać ludziom jakąś alternatywę.
marketing marketingiem, reklama reklamą. solgar był tu akurat przykładem lepszych witamin aniżeli wspomniany przez kogoś tam kompleks.
na moim przykładzie - ciągły zajad, wyniki wzorowe, zapłaciłam niemałe pieniądze aby zrobić cały panel , a dopiero po przyjmowaniu przez ponad tydzień witaminy b12 zajad zniknął po prawie 1,5 miesiąca męczenia się z cholerstwem.
oczywiście są też przypadki cięższe, a awitaminoza może spowodować ciężkie uszczerbki na zdrowiu, dlatego też ludzie zgłaszają się z tym do lekarza. plamki na paznokciach czy wychodzące włosy mogą być objawem niedoboru albo już choroby, kwestia diagnozy.
a ciąża nie jest wyjątkiem i jedynym stanem osłabienia organizmu(jeśli jest).
reasumując, jeśli czujesz misję zbawiania świata to trzymam kciuki! bo popieram, ja ze swojej strony mogę dodać propagandę aktywności fizycznej:]. natomiast nam pozostaje się cieszyć, że jesteśmy świadomi i zdrowi, bo to chyba liczy się najbardziej.
Chwała Ci za to, że zadajesz sobie trud doboru żywności, bo to jest naprawdę ważne. Ludzie nie doceniają tego co mogą mieć - wystarczy usmażyć jajko "rolnicze" i fermowe i je powąchać, amoniak czuć na kilometr...takich przykładów jest wiele, tylko to co piszesz, że "trzeba umieć" to jest prawda, a drugą prawdą jest to, że brak świadomości u ludzi, spowodowany zwyczajnym ignoranctwem powoduje to, że jedzą gówniane żarcie, byle zapchać kichę i spokojnie zasnąć z brzuszkiem pełnym frytek z maca :P.
Ja jestem raczej empatycznym człowiekiem, ale też raczej nie mieszam się w cudze sprawy, dopóki ktoś nie poprosi, lub problem jest naprawdę duży, a ktoś nie ma nawet świadomości istnienia takiego problemu. Odnośnie aktywności to się zgadzam jak najbardziej, wellness ogólnie jest tylko wtedy, kiedy istnieje stan równowagi, musi być aktywność, dieta, kontrola stresu, i naprawdę ludzie są przez to szczęśliwsi, czują satysfakcję z tego, że żyją może lepiej? Nie wiem, ale takie odnoszę wrażenie :). Co do dietetyków, to naprawdę ciężko znaleźć z doskoku kogoś ogarniętego, 1000kcal to jest praktycznie zawsze poniżej podstawowej przemiany materii, czyli dostarczamy mniej energii niż nasz organizm potrzebuje do fizjologicznego funkcjonowania - chore i szkodliwe, ale daje efekty, i jak Pan X schudnie 10kg na diecie 1000kcal przygotowanej przez dietetyka Y, to poleci to koledze Z i pan Y będzie miał dużo klientów.
Co jak co - i tu raczej się nie zgodzimy - ale ja zrobię najpierw absolutnie wszystko by skłonić kogoś do zmiany diety, nawet sam mu ten ostropest kupię i zaparzę herbatkę na spróbowanie, a jak mi nim zwymiotuje to pomyślę o czymś innym, suplementacja to jest już ostateczność, nie traktuję tego jako alternatywy dla ludzi, którzy mogą zmienić dietę, ale zwyczajnie im się nie chce. Kompromisy są okej, ale najpierw jest walka o jakiś cel. Generalnie dietetyką zajmuję się przy okazji bycia instruktorem rekreacji/sportu, animatorem etc. bo trener osobisty to pewnie dopiero jesienią, więc pomagam raczej osobom z którymi w jakiś sposób jestem związany, i pewnie dlatego leży mi to na sercu i staram się pomóc w taki sposób, jak pomógłbym sobie.
To oczywiście zrozumiałe, tak samo ja podałem tylko przykłady.
Widzisz, to jest tak, że człowiek po prostu czasami nie wie w czym tkwi problem. U jednych da się to zdiagnozować oględzinami, u innych potrzebne są badania. Dla Ciebie wystarczyła witamina B12, którą można dostarczyć z pożywieniem. Z zajadami miała też problem moja kumpela, tylko ona jest wegetarianką i po prostu ciężko jej dostarczyć wszystkich niezbędnych elementów jedząc tylko warzywa i owoce, rzadko, bardzo rzadko nabiał - i to kolejny przypadek, w którym dopuszczam suplementację, bo to akurat - bycie wege - ciężka decyzja, najczęściej ideologiczna i nie mogę komuś mówić, jakie to mięso jest super, kiedy ktoś wypruwa sobie żyły, by nie zabijać zwierząt.
Co do wypadania włosów, plamek na paznokciach, to lista chorób, stanów zagrożenia zdrowia jest tak obszerna, że bez szczegółowych badań praktycznie niemożliwe jest precyzyjne stwierdzenie czego komu brakuje, czy na co jest chory, dlatego robi się zazwyczaj obszerne badania przekrojowe. Ja swojego czasu (mam coś ze stawami), zeżarłem chyba ze 40 saszetek 4flex na stawy, bo pomimo dobrej diety, świetnych wyników coś jest nie tak - efekt, zerowy. Teraz zastanawiam się nad animal flexem - a wiedz, że dla mnie to ciężka decyzja :P - tylko najpierw oznaczę selen i powtórzę badania na boleriozę, tzn. zrobię punkcję kręgosłupa, bo pokazało wstępnie, że mam przeciwciała i to może być przyczyna. Jeśli będzie okej, to animal będzie moim pierwszym suplementem łykniętym od chyba 5-7 lat ;D.
Wystarczy mi krzewienie świadomości u tych ludzi, którzy szukają dobrych rozwiązań, ktoś musi umierać, a ewolucja jest nieubłagana, zginą osobniki najsłabsze (psychicznie), czyli te, którym zabrakło pomysłu na zdrowe i normalne życie ;]. Propaganduj propaganduj, nie wiem czy u Ciebie też tak to działa, ale jak kogoś spropaganduję, i za rok ten ktoś znów wraca do mnie na zajęcia, to odczuwam lwią satysfakcję, że kurcze to ma jednak sens :D.
kolor kupnego jajka mnie przeraża, a żółtka to już w ogóle. akurat gdybym miała jeść jajka sklepowe to bym zrezygnowała z jedzenia w ogóle.
taki sposób na życie, bo inaczej nie umiem tego nazwać, wyniosłam z domu. zawsze u mnie się jadło zdrowo, świeżo i kolorowo co zachęciło mnie i mojego brata do kontynuowania rodzinnej tradycji;)
ale najczęściej krótki. ja bym na 1000kcal umarła.
przez wiele lat byłam weganką, więc też wiem jak to wygląda. ale właśnie, byłam na tyle świadoma, że wiedziałam co muszę jeść i w jakich ilościach żeby nie mieć takich problemów.
ja w sumie nigdy nie jadłam suplementów. kiedyś może jak byłam mała vibovit, ale to już nie pamiętam.
swego czasu piłam EMy i noni, ale teraz nie potrzebuje. mój mąż sobie popija i żyje, zdrowy, silny i szczęśliwy, a również jest nadaktywny fizycznie;) i ciężko pracuje umysłem
lubię kiedy ktoś mi mówi, że faktycznie ruch i ogólna aktywność fizyczna sprawiła, że poczuł się szczęśliwszy! to jest najlepsze co można usłyszeć, bo widzę jak moje koleżanki są przybite życiem, pracą i tak dalej, a nie chcą spróbować. ostatnio jedna spróbowała i się wciągnęła, twierdzi że jest jej lepiej w życiu, jest szczęśliwsza i spokojniejsza. czego chcieć więcej?
widzisz, może to kwestia napotkanych na swojej drodze ludzi.
czasami patrzę na kogoś i widzę, że nic nie jest w stanie takiej osoby zmienić. gdyby tak było to nie byłoby grubasów, chorych i tak dalej.
a jakby nie patrzeć, takim też trzeba pomagać w takiej formie w jakiej tę pomoc wezmą.
ale to już chyba jest kwestia światopoglądowa