Jedyne o co proszę - to o zachowanie kultury i brak kłótni
TEMAT DO NABIJANIA I PLOTEK! strona 75 z 1977
Jedyne o co proszę - to o zachowanie kultury i brak kłótni
Może i masz rację, nie będę się spierała, Ale z drugiej strony... Pomimo przeżyć mojego Dziadka on nie czuje się mało ważny, nie uważa, że wie wszystko. Potrafi się o jakieś rzeczy dopytywać, o których ja nie słyszałam. I chce się dowiadywać różnych rzeczy, dlaczego coś działa tak, a nie inaczej. Jestem dla niego pełna podziwu.
Praca, szkoła, studia (zależy co robisz...) to może męczyć, po prostu za dużo obowiązków, swoista jednostajność.
No i bardzo dobrze, to my określamy siebie, a nie wiek w metryce. Świetnie, że jest ciekawy świata.
dobra dziewczyny (i chlopaki), wczoraj mnie nie bylo wiec odpisze wam teraz:
geniuszka, c'nie
takie w dzisiejszych czasach sa ''normalne'' dziewczyny :P
witaj w klubie, z tym ze ja posmarowalam sie filtrem, ale mylam rece i nie zaaplikowalam go ponownie :/
+ jakims cudem ominelam fragment skory na szyji ok 3 x 3 cm2
i na dobicie mnie dostalam od czegos znowu uczulenia (najprawdopodobniej przez te cholernie smaczne serki Danio )
umierac nie zyc :/
trzeba zapamietac nazwe, moze sie przydac
kurcze no
ahahaha
Kuwa mać. Psiak mi na spacerze kleszcza złapał, perfidnie, w takim miejscu, że sama nie chciałam ryzykować wyciągania, poszłam więc do veta. Jako, że w niedzielę jest czynna u mnie jedna klinika weterynaryjna, udaliśmy się tam. (Jason nienawidzi tego weterynarza, boi się go i w ogóle cały się trzęsie na widok tego gabinetu). Ale wiadomo, z takim czymś czekać nie mozna.
No to usłyszałam:
- Nie jestem jego stałą klientką, chodzę do innego gabinetu z maleństwem - wypowiedziane takim tonem, jakbym conajmniej wyrwała oczy jego matce, zgwałciła mu żonę i zatłukła córkę siekierą. W ogóle, od kiedy niby trzeba być stałym klientem, żeby przyjść do veta, z taką pierdołą, jak kleszcz?!
- Dziesięć razy zadał pytanie, czy to na pewno jeden kleszcz, czy dokładnie obejrzałam psa - sam się nie kwapił, by go zobaczyć. Nie, kuwa, ten kleszcz sam mi przyszedł i powiedział, ze siedzi w psiej łapie!
Jak miał wyjąć świństwo, to psiaka za łapę złapał tak, że mały zaczął wręcz wyć, miejsca po wyjęciu kleszcza nie odkaził.
Cały czas na pysku minaq a'la "przyszła gówniara z blacharskim pieskiem', ani dzień dobry, ani pocałuj się w dupę.
A za te jakże trudne i skomplikowane zabiegi, podsumował mnie na 30 zł. Gdzie vet, u którego z maleństwem najczęściej bywam, za wyjęcie kleszcza bierze najwyżej dychę.
też możliwe.
Ale, do cięzkiej cholery, nigdzie nie pisało, że w niedzielę obowiązuje inny cennik!
Z resztą, wcześniej, w niedzielę z małym też byłam, przyjmowała druga weterynarka (bardzo fajna kobita) wyjęła kleszcza w pół sekundy i na pytanie, ile się należy, kazała lecieć do domu i świętami się cieszyć.
pies miał cos z uszami , matka wyłała nas to weterynarza bo blisko kuuuuva 57zł zgarną za wizytę z lekiem zabić dziadów.