Czy przyjazni bez zaangażowania emocjonalnego miedzy kobieta a mezczyzna jest mozliwa?
Przyjaźń między kobietą i mężczyzną bez uczuć!Czy to możliwe? strona 1 z 13
Nie jest możliwa. Jeszcze dwa lata temu wierzyłam w przyjaźń damsko-męską ale to była przyjaźń tylko z mojej strony więc wiem, że nie istnieje.
Jak najbardziej istnieje :)
mam kilku kolegow ktorzy doradzaja mi w sprawacg sercowyxh a ja im
sa fajni, lubie ich, ale nie wyobrazam sobie z nimi czegos wiecej
blizej im do braci niz potencjalnych partnerow.
ktos kto uwaza ze to nie istnieje nigdy tego nie przezyli i to pewnie z tego powodu ze nie chca uwierzyc ze to jest mozliwe.
Też tak mi się wydawało, że to przyjaźń bo nie mieliśmy żadnych sekretów. Po kilkunastu latach mi wyznał że od zawsze mnie kochał i nigdy mnie nie traktował jak przyjaciółki. A ja Go traktowałam jak brata którego nigdy nie miałam. Więc wiem o czym piszę.
Do Panthera: Kolega a przyjaciel to różnica. Sama napisałaś, że masz kolegów. Kolegów mam mnóstwo a przyjaciela miałam jednego
Co za roznica jakie slowo napisalam?
mam przyjaciela jednego i kilku kolegow ktorzy tez sa mi bliscy.
i ja wiem ze istnieje przyjazn. Tylko wielu ludzi nie widzi tego.
Pewnie! Przecież mogłaś równie dobrze użyć słowa taboret. Albo wiertarka.
Co do istnienia takiej relacji to sądzę, że jeśli już na samym początku ustali się jasne granice i nazwie rzecz po imieniu (taboret) to można w ten sposób funkcjonować. Niektórzy jednak powiedzą, że z czasem i tak przerodzi się to w głębsze uczucie dla którejś ze stron. To dyskusyjna kwestia.
Wydaje mi się że nie. Oczekiwania jednej ze stron zawsze są większe, jak druga może jej ofiarować. Chociaż znów są wyjątki, bo zdarzają się mężczyźni obdarowani wyjątkowym instynktem opiekuńczości i w określony sposób zachowują się w stosunku do każdej kobiety
U mnie od samego początku było koleżeństwo które przerodziło się w przyjaźń. Nigdy nie dawałam do zrozumienia że może być coś więcej. Faktycznie momentami światełko mi się świeciło czy aby czasem czegoś więcej nie ma z Jego strony ale w międzyczasie zdążył kogoś poznać. Byłam nawet na Ich ślubie. Przyznał mi się dopiero po Ich rozwodzie, że nigdy nie byłam Mu obojętna i przez tyle lat to tłumił w sobie bo bał się mojej reakcji. Na początku dziwnie było, ciężko ale sytuacja wróciła do normy i w tym momencie możemy rozmawiać na wszystkie tematy jak dawniej. Nadal jesteśmy w bardzo dobrym kontakcie.
Ja takiego problemu nie mam i mieć nie będę, bo to mąż mojej koleżanki i pewnych granic nigdy bym nie przekroczyła nawet, gdyby się rozeszli. Nie zazdroszczę Ci jednak takiej niezręcznej sytuacji, bo wydaje mi się, że to trochę tak, jakby tornado przeleciało przez Twoje życie.
Na początku gdy mi to powiedział to faktycznie byłam w szoku. Nie mogłam w to uwierzyć. Nie mogłam zrozumieć jak przez tyle lat to tłumił w sobie. Zepsuło to relację miedzy nami. Teraz jest już ok ale to nie to samo co było. Ale nigdy między nami do niczego nie doszło. Małżeństwo nie rozleciało się z mojego powodu.