Już wielokrotnie wspominałam tutaj o tym, jak wygląda życie współczesnych Polek. Próbowałam nawet odpowiedzieć na pytanie Czego pragną kobiety? O tym, że od swojego partnera wymagają tyle samo, co od siebie, a żonglowanie pracą, domem i życiem towarzyskim opanowały do perfekcji. Dlaczego więc ciągle muszą walczyć o prawdziwe równouprawnienie? Czy na pewno siła jest kobietą?
Kobieca doba ma 36 godzin
Według badań Mobile Institute Siła Kobiet. Jakie są współczesne Polki? W ciągu jednego dnia kobiety znajdują czas na pracę zawodową, gotowanie, opiekę nad dziećmi i czas dla samej siebie. Połowa z nich przedkłada potrzeby bliskich ponad swoje. Czytając te słowa z jednej strony jestem pod wrażeniem kobiecej zaradności, z drugiej doskonale wiem, jaką cenę za to płacimy. Pojawia się też pytania: Co po powrocie z pracy robią nasi partnerzy? i Czy 'pomaganie’ nie powinno się przerodzić w 'współpartnerstwo’?
Niestety za ten nierówny podział obowiązków odpowiadamy my, oraz mamy i babcie naszych partnerów wychowując kolejne pokolenia melepet. Bo 'on zrobi to źle, ja zrobię to szybciej, zrobię to lepiej’. I w ten właśnie sposób mężczyźni nie wspierają w domowych obowiązkach obawiając się krytyki. Nie wstawiają prania bo nikt ich nie nauczył jak, nie zrobią obiadu bo nikt od nich tego nigdy nie wymagał. Co gorsza dzieci, które mają przecież oboje rodziców są wychowywane głownie przez mamy. Nie ufamy swoim partnerom w tym zakresie na tyle mocno, że bierzemy kąpiel z kołyską przy wannie. To musi się zmienić, pozwólmy naszym partnerom na bycie partnerami i uczmy naszych synów samodzielności i obsługi pralki tak samo, jak uczymy tego córek.
Dążenie do perfekcji
Chcemy być we wszystkim lepsze, dokształcamy się, chodzimy na kursy i na siłownię. Jednocześnie zapominamy o tym, aby dać sobie czas na relaks. W efekcie, gdyby przez jeden dzień mogły robić co tylko chcą byłby to odpoczynek. Na dodatek mimo podnoszenia kwalifikacji – nie staramy się o podwyżki i awanse. Mimo chodzenia na siłownie – połowa Polek nie akceptuje swojego ciała. Nasuwa się tutaj wiosek – Polki nie potrafią walczyć o swoje i cieszyć się ze swoich osiągnięć. Ciągle dokręcamy śrubkę i wymagamy od siebie jeszcze więcej. Prawda jest taka, że nigdy nie poczujemy się ze sobą lepiej jeśli nie nauczymy się cieszyć z naszych osiągnięć. Ponadto powinnyśmy także umieć się dzielić tą radością z innymi, dzięki temu poczujemy się po prostu bardziej docenione i zauważone.
Solidarność jajników
Przed kim wstydzimy się naszych sukcesów? Niestety te same badania podsuwają odpowiedzi na to pytanie – solidarność jajników to MIT. Tylko 22% kobiet zauważa to zjawisko. Myślę, że to najwyższy czas abyśmy w pracy widziały w sobie koleżanki, a nie rywalki. Najwyższy czas abyśmy w szkole zrezygnowały z jadowitych komentarzy na rzecz słów wsparcia. Abyśmy na placu zabaw nie posyłali wymownych spojrzeń mamie dziecka, które jest niegrzeczne. Zastanawia mnie skąd w kobiecie bierze się ta niezdrowa rywalizacja. Szczególnie, że teraz, jak nigdy wcześniej powinnyśmy się wspierać, dzięki temu poczujemy w sobie prawdziwą siłę. I tą siłę poczują wszyscy inni. Wszyscy uwierzą, że siła jest kobietą!
Poznam kobietę ja mam na imię Andrzej jestem po rozwodzie szukam kobiety
@Soulfree.
Nie. Ostatnie wydarzenia niczego nie wprowadziły. Podział był od zawsze a kobiety wyszły na ulice dlatego, że komunistki uruchomiły swoja propagandę kłamstw o rodzeniu niezywych dzieci. Przed ustawa z 1993 roku też były protesty. Gdyby nie ona to pewnie by nie było na świecie czesci tych femiwariatek.
Nie ma nic słabszego niz zganianie swojej nieudolnosci na rzekoma słabosć meskosci.
Chcecie byc traktowane tak samo jak mezyzni to niestety faceci musza zbabieć.
Wiecznie wszyscy winni tylko nie wy.
’ nie trzeba być feministką aby bronic praw kobiet”
– kim trzeba być aby bronić praw dzieci mordowananych przez dzieciobójczynie twierdzace ze maja do tego prawo?
Marksizm kulturowy w pełnej okazałości. Kobiety mają od ostatnich 100 lat naprawdę ciężko. Wiele z nich (raczej większość), ma jakiś kompleks w stosunku do mężczyzn. Chce być ich kopią, naśladować w czym się tylko da. To poniekąd naturalne, iż kobieta kroczy ścieżką wydeptywaną przez mężczyznę, wszak on wtedy nadstawia silnego karku, wytyczając nowe szlaki. Ale mizerny efekt będzie, jeśli sama spróbuje to czynić. Koleżanki na siłowniach, sprawiają aże niegdyś podobające się mi, które stają się jakby zniewieściałymi kulturystami, parodiami mężczyzn. Które pracują ciężko, na wzór mężczyzn, wywracają domy do góry nogami, bo na zajęcia owego nie mają już czasu i czynią zeń parodię i tragedię zarazem. Takich kobiet, już młode pokolenia nie chcą. Kobiety niestety same zostaną ze sobą oraz problemami technicznymi świata. A mężczyźni w zakątkach swych pustelni, ugotują sobie obiad, zrobią sami pranie oraz zbudują infrastrukturę, pozwalającą na rozwój oraz samowystarczalność. Tylko to krótko potrwa, bo nikt nie będzie się rodzić. Wszak dla wielu dziecko, to już tylko pasożytnicza tkanka płodowa, powstała w wyniku szybkiego numerku.
Ostatnie wydarzenia wprowadziły podział, nie tylko pomiędzy ludźmi różnych poglądów, ale również pomiędzy kobietami a mężczyznami. O ile ten pierwszy konflikt jest bardzo namacalny i widoczny, o tyle ten drugi powstaje gdzieś wewnątrz nas, niewyrażony, zakryty. Nie trzeba wcale być feministką, by bronić praw kobiet i zauważyć pewien deficyt męskości. Nawet terapeuci zauważają ten kryzys. Nie dziwię się, że kobiety wychodzą na ulicę. To prawda, że nie mają wsparcia w mężczyznach. Jest również prawda, że zdarzają się odpowiedzialni mężczyźni, jednak to niewielki procent.
A co do wyrażania swego zdania… należy o tym mówić i nie trzeba nikogo bluzgać, ani obrażać, bo tak naprawdę, każdy z nas widzi wydarzenia przez swe filtry postrzegania i wychowania.
Pozdrawiam. 🙂
Moim zdaniem autorka właśnie pokazuje, że w wielu przypadkach kobiety same sobie rzucają kłody pod nogi. Oczywiście kobiety powinny doceniać mężczyzn i odwrotnie. Jednak nie dla wszystkich to jest zrozumiałe i czasami jedna ze stron za wszelką cenę chce być górą…
Widzę, że feministyczny rak zwolenniczek czerwonej gwiazdy rozlał się już nawet na fotce.
Aż chce się zacytować:
„Niestety za ten nierówny podział obowiązków odpowiadamy my, oraz mamy i babcie naszych partnerów wychowując kolejne pokolenia melepet.”
„Co gorsza dzieci, które mają przecież oboje rodziców są wychowywane głownie przez mamy”
– Pięknie to podsumowuje jęki wiecznie pokrzywdzonych ofiar losu, które w kółko jęczą jacy to mężczyzni są okropni, ale z drugiej strony to one ich tak źle wychowują, czyli w gruncie rzeczy świadczy to o tym, że kobiety są same sobie winne.
Niestety najwiekszym wrogiem feministek jest logika i odpowiedzialność.
” solidarność jajników to MIT. Tylko 22% kobiet zauważa to zjawisko.”
„Zastanawia mnie skąd w kobiecie bierze się ta niezdrowa rywalizacja”
– Oczywiscie, że to MIT bo wiekszosc kobiet przyzna, żę to KOBIETY są najgorszymi wrogami kobiet. To kolejny dowód na to, że kobiety są same sobie winne, ale przeciez to wina facetów.
Widać lata robienia ofiar z kobiet przez kolorowe pisma zróbiły swoje. Prawda jest taka, że najłatwiej zrobić z siebię ofiarę losu i wyimaginowanych wymagań, a trudno popatrzeć na siebie krytycznie. Mężczyźni jak zwykle nigdy nic nie robili tylko leżeli na łóżkach, no może z wyjątkiem kiedy trzeba było zbudować cały otaczający kobietocentryczny świat.
Wspołczuję autorce artykułu ogłupienia propagandą lewicową.
Jak kobiety poniewierają facetów w sieci i ich obrażają, to są bohaterkami, ale jak ja bym chciał napisać, co myślę, to zaraz zostanę zbanowany, bo będę najgorszym facetem ever, a jak tylko spytam o te protesty, to zamiast spokojnie mi wyjaśnić (nie oglądam namiętnie wiadomości ani na TVN, ani na POLSACIE) oplują mnie jadem i hejtem… Nie będę więc pisał tego, co myślę, bo to nie ma sensu…