Braga, Bazylea, Hapoel, Partizan oraz Werder w fazie grupowej Ligi Mistrzów.
Mecz Sampdorii z Werderem może być dla wielu dowodem na to, że niemiecka solidność bierze górę nad włoskim sprytem.
Mecz zaczął się świetnie dla ekipy z Genui. Już po kilku minutach prowadzili 2-0, dzięki dwóm golom niezawodnego Giampaolo Pazziniego. Taki wynik dawał włoskiej drużynie awans do Ligi Mistrzów, toteż z biegiem czasu ekipa ta zaczęła grać coraz bardziej na czas. Kiedy w drugiej połowie wynik na 3-0 podwyższył Antonio Cassano wydawało się, że Werder już się nie podniesie.
Sędzia doliczył 5 minut i stało się... Werder w drugiej minucie doliczonego czasu gry strzela bramkę na 3-1 tym samym doprowadzając do dogrywki.
O ile piłkarze z Niemiec wyraźnie odżywali (szczególnie pozytywne wrażenie sprawiał Marko Marin) o tyle gracze Sampdorii (już bez Cassano) nie byli w stanie wykrzesać niczego więcej. Liczyli zapewne na rzuty karne. Niestety dla nich po kilku minutach dogrywki Claudio Pizarro ustalił wynik meczu na 3-2. Wtedy też stało się jasne, że Włosi pożegnają się po raz kolejny ze snami o Lidze Mistrzów.