adi783: To cóż takiego czynisz, że nie wiesz kiedy przestać :D
to było tak, biegac sobie zaczęłam od października, jakoś pod koniec i to były krótkie 2 km dystansy, tak na start, bo nawet na więcej sił nie miałam no i co 2 dni tylko, zakwasy miałam w nogach pierwsze 4dni, w grudniu już sobie 3 km biegłam.pod koniec grudnia ta kostka mi 1 raz spuchła, w styczniu przyszły mrozy, wiec sie tym bardzo nie zmartwiłam, noga odpocznie a ja za cienki bolek jeszcze jestem zebym biegała przy -15st, wiec odpuściłam na 2 tygodnie, pod koniec stycznia znów ruszyłam, tym razem już 3 km i w górę, 5 km już to była norma, teraz zrobiłam tylko o 1,5km kilometra więcej i nic mnie nie bolało jak biegłam, ale jak wróciłam do domu, kosta robiła sie jak balon, dopiero po jakiś 20 minutach zaczęła mnie boleć, troche to dziwne, że w trakcie biegania nic mnie nie bolała.
i Teraz kostka spuchnięta 3 dzień, ale już mniej i moge normalnie chodzić i myśle co dalej.
To uczucie kiedy jestem przy 7 km i jak sobie przypomne, ze 3 miesiące temu z ledwoscią 2 zrobiłam i teraz siedze i szlag mnie trochę trafia, ze nic nie mogę ;_;
Tak wiem, urzekła Cię moja historia.