Makijaż i uzależnienie od niego. strona 5 z 8

Pozdrawiam, Jaś :*

W sumie to trochę tak.


Mam z tym problem .
Nie mówię tu o wynoszeniu śmieci, czy do sklepu "po mleko". Na miasto muszę mieć coś na rzęsach chociaż.


Maksymalnie 30minut, ale to przez zmywanie kresek, bo tu za krzywa, tu nie to, tu nie tamto.


Wolę mocny, lubię wyraziste oczyska .

tak.


mam problem. ale jesli mam rano zajecia i nie udalo mi sie wstac to ide bez makijazu i w okularach:)


10min codzienny. na wyjscia potrafie i ponad godzine.


mocny, bo w takim najlepiej wygladam

1. Nie jestem uzalezniona, mogę wyjść bez, aczkolwiek wolę go mieć.
2. Jak musze sie spieszyc to w 10 minut sie wyrobie.
3. Zalezy od humoru :D

1. nie.
nie mam problemu, zazwyczaj zostaje mi trochę czasu na makijaż, ale zazwyczaj to tylko trochę pudru na nos, czoło i brodę.
2. pół minuty? chyba, że jakieś większe wyjście, to do 5.
3. Delikatny. Z takiego względu, że po 1- jestem młoda, nie chcę się postarzać, nie zależy mi na starszym wyglądzie, po 2, lubię naturalność, nie w tym sensie, że kompletnie bez niczego, ale makijaż też ma granice dobrego smaku, po 3- denerwowałabym się, czy nic mi sie nie obsypało, czy tusz się nie rozmazał, czy szminka nie jest na zębach itp itd... taka mała paranoja. i nie lubię, kiedy np na basenie, pozornie idealna dziewczyna wchodzi do wody, za chwilę wychodzi z wody i już nie jest fajnie, bo tusz spływa po policzkach, po jakimś podkładzie czy czymś w tym stylu zostają 'smugi'... raz miałam okazję to zobaczyć i naprawdę nie wyglądało to fajnie (swoją drogą mogła zmyć przed wejściem, ale tego nie zrobiła...)

mogę wyjść bez, nie sprawia mi to problemu, aczkolwiek nienawidzę swojej tłustej cery i zaczerwienień, więc się zazwyczaj maluję.
pomalowanie zajmuje mi około 7 minut.
toleruje jedynie delikatny makijaż, nawet na wyjścia nie maluję się mocniej, czasem jedynie używam różowej, neonowej szminki by podkreślić usta, ale wtedy nie smaruję sobie oczu 'węglem' (bez obrazy tu dla nikogo) bo jak widzę panny pomalowane jak panda czarną kredką to mi się śniadanie cofa.

Nie jestem uzależniona, troszkę pudru mi wystarczy czasami, ale zazwyczaj maluje całą buźkę, ale nie jakoś intensywnie tylko podkreślam oczy i usta :)

a możesz powiedzieć jakie.? :)

To jak już się maluje to niech używa kosmetyków wodoodpornych albo bez


Te dwa:

Loreal:



I Maybelline:

ad.1 nie czuję się uzależniona, nie mam problemu z tym by wyjść bez makijażu do ludzi.
ad.2 zależy, taki codzienny to ok 10min, na większe wyjścia spędzam dłużej nad nim, tak ok 30 - 40 min.
ad.3 lubię i taki i taki. mocny na imprezy, a delikatny na co dzień ;) dlaczego? po prostu lepiej się tak czuję :) w mocnym na co dzień dziwnie bym się czuła, wole zdecydowanie tylko podkreślić oko i usta i dać trochę różu na policzki ;)

1. nie czuję, aczkolwiek gdy wyskoczy mi jakiś pryszcz gigant to muszę się pomalować (o ile gdzieś wychodzę)
nie mam problemu z wyjściem bez mejk-apu, mam dość ładną i gładką cerę :)
2. nigdy nie liczyłam, ale chyba ok. 10-15min, no chyba, że nie nakładam podkładu - wtedy to max 5 min
3. najbardziej lubię takie po środku - w mocnym źle się czuję, a jak mam zbyt delikatny, to mam wrażenie jego braku :)

Pełen makijaż to miałam raptem razy w życiu. Dlatego jak czasem nałożę tusz, lub zrobię sobie kreskę - znajomi przyglądają się jak sroka na gnat.
Ale na codzień nie mam na twarzy nic, zresztą chyba nie umiałabym się powstrzymać od częstego macania się po polikach, przecierania oczu, drapania się po nosie - a to przecież za każdym razem rujnowałoby mi makijaż. Także, nawet się cieszę że jeśli chodzi o make up to jestem wolna od niego, no i że w tym przypadku jestem wielgachnym leniem. Znaleźć podkład, nałożyć podkład, pudry, róże, cienie, bla bla blaaa... a ile na to kasy musi pójść :O

Oj uwierz, że dużo A ja jestem maniaczką makijażu :D

Nie kłam Ewcia że masz znajomych :((((

Ja chyba jestem uzależniona, bo nawet jak jestem w domu muszę być pomalowana

Ja jak jestem w domu też się maluję, bo lubię i to chyba nie jest nic złego ;)