Wielu z was narzeka w różnych tematach i do kumpli że wkurzają was kobiety - bo nie mają o czym z wami rozmawiać, bo są nudne, bo nie mają zainteresowań, bo są głupie puste itp.
Znam sporo dziewczyn, które takie nie są.
Zaczęłam się więc zastanawiać, czy problem nie tkwi po stronie porozumienia damsko-męskiego.
Może te dziewczyny nie wiedzą jak i o czym z wami rozmawiać? Może przy was się peszą?
Przykład z mojego życia: próbuję z kolesiem porozmawiać na jakiś temat, to jego reakcja najczęściej wygląda tak: "aha, yhym, nom, spoko, ok, to fajnie" Zapytany czy powie coś wiecej odpowiada, że "no nie wiem co mam ci powiedzieć" "nie wiem co mam ci poradzić" "nie wiem co chcesz usłyszeć" "nie wiem co mam jeszcze powiedzieć ale słucham". Zagadany o problem odpowiada "moi koledzy sami sobie radzą z problemami, nie zwalają problemów na głowe innym". Gdy rozwijam jakiś temat bardziej, odpowiada: "nie wiem co w tym śmiesznego", "to nie jest zabawne" (chodzi np o mema w internecie, jakiś filmik, tekst, sytuację w życiu; jego to nie bawi, ale inne rzeczy, ktore mnie nie smieszą, już go bawią), "jakbym chciał zobaczyć góry to bym włączył zdjęcie w internecie, nie musze tam jechać", "zachwycasz się rzeczami które ludzie widzą na codzien i traktują to jako coś normalnego" (np zielen na wiosne, piekna pogode). Kiedy opowiadam z pasją gdzie byłam i co widziałam znowu odpowiada: "yhym aha" "co w tym niezwykłego?" a jak gdzieś byłam ze znajomymi i co tam robiłam to: "nie interesuje mnie to". Zapytany, na jaki temat chciałby ze mną porozmawiać, odpowiada "nie wiem..." Często też gra w gry więc raczej skupiony jest na graniu, a ja nie lubie gadać do jego pleców. Jak jesteśmy gdzieś na mieście i ma dobry humor rozmowa się klei, ale bywa że z dupy nie ma humoru i nawet jak mu nawijam to ten mruknie pod nosem "yhym" lub nie odpowie wcale i tyle. Wtedy i mi odechciewa się gadać, jak nie widze zainteresowania i zrozumienia z jego strony.
Po dłuższej chwili milczenia ten powie "i co tak milczysz?" lub "czemu nic nie mowisz". Wtedy ja odpowiadam zazwyczaj "a bo nie wiem co". Po kilku takich razach ten wtedy zaczyna reagować złością twierdząc ze: "jak zwykle", "ciągle to ja pierwszy zagaduję", "z toba nie da sie o niczym rozmawiać" itp. Ostatnio stwierdził nawet, że jestem nudna. A prawda jest taka, że to on jest nudny, to z nim sie nie da o niczym rozmawiać, co próbuje rozwinać temat to ten go kwituje jakimś tekstem że aż się odechciewa kontynuować rozmowe, lub przypomina ona mój monolog (fakt, on zaczyna rozmowe tym tekstem "co powiesz?" ale w ogole juz dalej w niej nie uczestniczy tylko ew. slucha). A przecież rozmowa to dialog, a nie monolog.
Irytuje mnie to, bo potem wysłuchuję że to ja taka nie do rozmowy jestem, a ja uwielbiam rozmawiać na wiele tematów, mam wiele zainteresowań, wystarczy zacząć temat. A on by gadał tylko o grze i pracy. Zapytany co tam słychać w pracy odpowiada zawsze "zapitol" choć wiem że dzieją się tam i przykre jak i śmieszne rzeczy, bo podsłuchałam jego rozmowe z koleżankami, ktore opowiadały o różnych rzeczach co sie smiesznego w tym dniu w pracy działo, ale on w ogole nie chciał rozwinąć tego wątku, ani nigdy nie opowiada co dziś ktoś śmiesznego odwalił tylko ciągle odpowiada "zapitol był". Dużo mi to mówi...
Kiedys tego nie było. Rozmowy trwały 10 godzin dziennie, zawsze był temat. Gdy nastawała niezręczna cisza ja albo on zaczynał nowy temat a tematy przelewały sie płynnie z jednego w drugi. Gadaliśmy o wszystkim, o myszkach do komputera, o biegu charytatywnym, o winach, o muzyce, o książkach oraz o grach. Był ciekawym człowiekiem, pisał nawet wiersze. Teraz to wszystko ucichło.
Na fb też nie jest lepiej. Jak gra albo ogląda serial to odpisuje mi po nawet godzinie, a po takim czasie gubię wątek i to co miałam mu jeszcze napisać. To już nie przypomina takiej pełnej rozmowy...
O naszej relacji i tym problemie z porozumieniem też nie da się rozmawiać, bo wiem że zaraz poczuje sie atakowany, ze mam jakies pretensje i będzie podirytowany i wtedy już kompletnie zamknie się w sobie (typowe męskie zachowanie, czego w ogóle nie rozumiem, takie złoszczenie się bez powodu, bo "kobieta coś powiedziała a on to wziął za bardzo do siebie, bo to znaczy ze kobieta wtrąca mu sie w zycie i jego styl bycia", bez dystansu do siebie, kazda drobna uwaga co do nieodpowiedniego zachowania jest przez facetów brana za zniewagę i obrazę oraz atak :/ )
Po prostu człowiek-beton.
I tu jest spory problem, bo ostatnio prawie wcale nie rozmawiamy. Rozmowa to bardzo ważna rzecz w relacjach miedzyludzkich, niestety u nas ona kuleje (a przeciez kiedys tak nie było...) przez co cierpi cała relacja, ja to widze, nie wiem czy on to widzi ale chyba ma to gdzieś... Chcę to naprawić, ale nie mam pojęcia jak, im bardziej sie staram tym gorzej wychodzi, a też nie chce sie poniżać przed nim i pozwalać na takie olewactwo choć ja sie staram znaleść jakiś temat. Nie rozumiem jak można mieć taki problem z tak prostą rzeczą.... Ale on go ma!
Nie mam pojęcia dlaczego tak się stało. Od czego to zalezy i jak to zmienić. Czyżby to była prawda, że nadmiar techniki i relacje miedzyludzkie sie osłabiają?
Najbardziej jednak boli mnie to, że widzę ewindentnie ze to on nie ma ochoty ze mna rozmawiać i ze raczej nic go juz nie interesuje i nie obchodzi i ze jest nudny do bólu a wmawia mi, że to ja nie chce rozmawiac z nim, ze to moja wina, ze to ja jestem nudna bo nie ma o czym ze mną pogadać...
I widzę ze jest wiecej facetów co uważają kobiety za nudne i głupie i bez zainteresowań bo oni nie mają o czym z nimi rozmawiać. Może włąśnie problem tkwi w nich, a nie w kobietach?
Ale to tylko przykład jednej z takich relacji. Mam kilku kolegów z ktorymi mogę rozmawiać o wszystkim i sie swietnie z nimi dogaduje i kilku takich z ktorymi za cholere nie idzie, są tępi, potrafią wyrwać zdanie z kontekstu w połowie wypowiedzi i mieć pretensje o to co zinterpretowali z urwanego kawałka zdania, choć gdyby doczekali do konca to zdanie brzmaiłoby zupełnie inaczej i nie było by o co podnosić rabanu... I ci drudzy wlasnie uważają że jestem nudna i nie da sie ze mną o niczym rozmawiać. Wiec mysle ze wiele tu zalezy od samego faceta jaki jest. Być może to ci nudni uważają kobiety za nudne bo sami nie potrafią z kobietami rozmawiać? Ale to by nie tłumaczyło dlaczego najpierw rozmowa się klei i jest fajnie a potem już wieje nudą.
Jako osoba która kompletnie już nie wie co robić proszę facetów o jakieś wskazówki dotyczące tego, jak chcą aby kobiety z nimi rozmawiały oraz jakie tematy ich kręcą (choć jednak główny nacisk kłaść na to jak faceta zachęcić do rozmowy) z podziałem na rozmowy "sms" tudzież przez "messengera" (lub inny komunikator) i na rozmowy w cztery oczy :) Ta wiedza może się przydać innym kobietom :) Zapytać nie zaszkodzi :)
Podpowiedzcie, co zrobić, by rozmowa faceta z kobietą znów przebiegała z pasją. (I żeby nie była tylko o seksie).
Przyda mi się to na przyszłość :)
O czym (i jak) rozmawiać z facetem? strona 2 z 10
najwyraźniej źle zrozumiałeś mój temat.
Wiem ze są laski ktore mówią "aha"
Bo często faceci narzekają na laski mówiące "aha".
Z tym że problem może byc taki, że gdyby facet był ciekawszy to i laska powiedziałaby coś wiecej?
Wielu facetow uwaza kobiety za nudziary, w tym mnie, podczas gdy ja probuje rozmawiać a jestem zlewana. Jak facet ma sie dowiedziec ze laska jest ciekawa skoro facet ją zlewa?
Moze wiele lasek chcialoby rozmawiac na jakis ciekawy temat ale są tak zanudzane przez panów, ze ostatecznie odpowiadają "aha" ?
Chciałem z toba porozmawiać na skype???? Chciałem, ty nie chciałaś tylko były jakieś wymówki i olewki ze cos tam cos tam..
bo jak sie chce to znajdzie sie jakiś sposób.
i nie narzekaj bo cały czas gawędzić nonstop jak maszyna tez znudzi, trzeba umieć z druga osoba tez pomilczeć, podumac a rozmowa sama przyjdzie a nie zmuszać na sile,ale wiadomo takie typowe pojedyncze odpowiedzi sa lekceważące.
to juz zależy od obojga stron jeśli sie chce umieć wysłuchać i tez mówić. No ale jak większość tu dziewczyn z gory ocenia jak jest nie rozmawiając z nim to wiecie co...
ale tak na przyszłość ROZMAWIAJĄC nie pisząc.
pisanie to jak rozmowa z sama książka
Zacznik go traktowac taksamo moze zalapie aluzje ,poza tym on Cie testuje nie wiem czy robi to swiadomie czy nie ale prubuje ustalic gdzie sa granice jezeli caly czas bendziesz sie starala ratowac relacje to on bedzie csly czas przesowal granice . Radze Ci pokazac mu jakim bucem sie stal powina pomudz, aha i nie mow do niego jak gra to nie ma sensu wiem z doswiadczenia ;p. Chcialbym tez jego wersje poznac . To tyle z mojej strony Powodzenia Panthera
probowalam
mial focha xd
ale po co? Nie mozna byc po prostu normalnym i sie szanowac?
zaraz sie wkurza ze "narzekam i marudze"
z reszta i tak twierdzi ze on jest normalny a ja sie czepiam bez powodu bla bla
ale jak gra to sam mnie zagaduje to jak mam nic nie mowic? :D
Mhm czyli u siebie nie widzi problemu tylko u Ciebie , to troche narcyzmem zalatuje .
Rozumiem ze zagaduje ale co z tego jak nie skupia uwagi na rozmowie sama pisalas ze odpowiada zdawkowo co swiadczy o tym ze nie slucha tak wiem potrafi wyrecytowac twoj monolog ale co z tego to nie jest rozmowa.
I najwazniejsze Szacunek do siebie i drugiej osoby niestety ignoraci i narcyzy sa problematyczni w tej kwesti.
to co mam robic?
No wiecie co ? Tyle pasji zainteresowań ,wszechmogąca, wygadana, po prostu naj naj ,a nie potrafi z wlasnych chopakiem sie doporozumieć . Wstyd i hańba w dolinie Muminków .
W pewnym momencie i cisza jest błogosławieństwem i nie przeskadza. Ciało więcej wyraża niż słowa. :)
I tak czasami bywa, bo w osobistych sprawach najtrudniej o dystans.
Tak dorzucając swoje 3 grosze, to jak dla mnie, to brzmi to jakby był po prostu znudzony relacją, a wyjście z kimś innym to opcja na nowe "wrażenia", coś innego od codzienności.