Co myślicie o żądaniach i strajku bakalarzy?
Nauczyciele strona 4 z 4
Moim zdaniem należałoby rozróżnić co najmniej dwa aspekty tej sprawy.
Pierwszy aspekt: finansowy. Każdy chce zarabiać więcej. Co do tego wszyscy się zgodzą. I wszyscy mają prawo tego chcieć, niezależnie od wykonywanego zawodu. Za co większe wynagrodzenie? Za pracę. Czy nauczyciele pracują? Oczywiście, że tak. Czy pracują ciężko? Zależy co przez to rozumieć i jak na to spojrzeć. Nauczanie to nie praca fizyczna, ale umysłowa i psychologiczna. Męczy może mniej/inaczej niż "przysłowiowe" klepanie młotkiem w fabryce, ale skoro tak, to dlaczego górnik, policjant, pielęgniarka, czy jakikolwiek inny pracownik (zwłaszcza fizyczny) nie chce zmienić pracy i zostać nauczycielem? Ktoś chętny z ministerstwa edukacji? Praca ponad siły to nie jest, ale pieniądze za nią też szału nie robią. Praca nauczyciela jest po prostu trudna i bardzo odpowiedzialna. Pytanie czy za taką prace należą się duże pieniądze? Należą się godne pieniądze, adekwatne do włożonego wysiłku. Godne wynagrodzenie za pracę to tyle, żeby normalnie żyć i chociaż trochę na czarną godzinę odłożyć. Mniej niż 3000 zł brutto to nie jest godne wynagrodzenie, żeby normalnie w Polsce żyć. Normalnie, a nie wegetując. Mniej więcej tyle (z naciskiem na sporo mniej w zależności od miejsca pracy) zarabia początkujący nauczyciel i to tylko pod warunkiem, że pełni kilka dodatkowych funkcji w szkole. Jeśli ktoś uważa, że nauczyciele mają tak dobrze i tak świetnie zarabiają... w internecie są numery telefonów do szkół, można zadzwonić, umówić się i zanieść CV do dyrekcji. Wystarczy zadać sobie proste pytanie: Czy chciałbym/chciałabym tak pracować, mieć takie obowiązki i odpowiedzialność, za takie pieniądze? Każdy sobie sam najlepiej na to odpowie.
Drugi aspekt: naukowo-ideologiczno-polityczny. System edukacji w Polsce nie działa. Nie działa tak jak powinien. Ledwo zipie momentami. Przestarzałe są metody nauczania, brak jest nowoczesnych rozwiązań, brak wizji rozwoju i zmian, brak dostosowania do rzeczywistości, że o przyszłości nie wspomnę. "Produkuje się" absolwentów takich jakich można, a nie takich jakich potrzeba i należałoby. Wiedza, która jest przekazywana jest co prawda ogólnie potrzebna, ale nie w takich ilościach i nie w takiej formie. Nie ma przedmiotów uczących młodych ludzi życia, samorozwoju, rozwiązywania problemów, rozumienia świata. Sucha wiedza jak mumia Lenina. Ludzie to widzą i właśnie dlatego mają wątpliwości co do słuszności podwyżek. Czyja to wina? Nauczycieli? Może w 10%. I własnie owe 10% odpowiedzialności próbują właśnie teraz podjąć nauczyciele strajkując. Walczą o pieniądze dla siebie i swoją pozycję(!), bo na chwilę obecną rząd traktuje ich podobnie jak taktował niepełnosprawnych zimą. Próbuje ich odgrodzić konfliktem społecznym jak barierkami. A społeczeństwo daje się wciągnąć w tę grę, ponieważ tak naprawdę ludzie nie wiedzą jak wygląda codzienna praca nauczycieli. W 90% odpowiedzialność za stan polskiej edukacji ponosi ministerstwo edukacji narodowej i rząd obecny oraz wszystkie inne wcześniej! Strajk to często dobre rozwiązanie, dla strajkujących. Problemem nie jest wysokość pensji, ale przestarzały system nauczania i jego efektywność. Problemem jest też to, że cierpią na tym uczniowie. Nauczyciele powinni przeprowadzić matury i egzaminy i wystawić oceny przynajmniej uczniom ostatnich klas. Pozostałym uczniom oceny wystawić nieoficjalnie, do prywatnych notesów i przepisać na oficjalne dokumenty zaraz po zakończeniu strajku. Problemem jest to, że nauczyciele to nie są lekarze, pielęgniarki, policjanci ani górnicy. Te grupy zawodowe mają siłę argumentów w postaci zagrożenia życia, zagrożenia przestępczością lub zagrożenia dymem spalonych opon. Prawdziwy, dobry nauczyciel z powołania grozić nikomu nie może, nie powinien i tego nie robi. W jaki sposób można walczyć o swoje, jeśli nie można podnieść pięści nad głowę w geście protestu? Pozostając biernym.
Trochę już po strajku nauczycieli, ale strasznie rozbawiło mi ich zaskoczenie, gdy obcięli im wypłaty za okres nieróbstwa.
Mem z pikachu fejsem idealnie się wpasowuje w tę sytuację
O fikcji nie mam zdania. Ale faktycznie tym wszystkim zawiaduje złośliwy gnom, który ze wszystkich wartości ludzkich się naśmiewa i wywołuje konflikty, pewnie pif diding, czy jaki tam czort. "O! Patrz, znów nie wziął tabletki! Odrzekł spoglądając w stronę Pifa Diablo Didinga, gdy ten wielogłosem miłował Spidermana w podsufitowym kącie redakcji gazety Dev-Bil.com"
_______________
Ten cytat jest bardziej realny od sytuacji, którą przestawiasz i twoich zbędnych komentarzy.
Ktoś już pisał powinni strajkować na okres wakacji, no ale teraz podczas nauczania wiedzieli że będzie szybsza reakcja.
Całe szczęście że ja szkołę dawno temu ukończyłem bo dziś może bym był z tego tytułu trochę wkurzony przez te strajki ;)
Ps- Gdzieś słyszałem że w najgorszym przypadku będą kazali dzieciakom w wakacje przyjść do szkoły żeby nadrobić materiały zaległe za strajk.
portaloczat - Nawiązuj nowe znajomości...
Głupotą twoją szatanie jest odnosić się do nierealnego strajku. Głupotą jest posługiwać się złem, nie czując żadnej refleksyjności i rodzaju współczucia, bólu z krzywdzenia. Głupotą była nieumiejętność skruchy w momencie popełnienia przez ciebie grzechu? Czyżby anioł okazał się słaby spośród wszystkich stworzeń Bożych? Czyż nie ty zawiodłeś? Gdzie twoja mądrość wtedy była, którą się chełpisz? Tak okazałeś się bezrefleksyjny bo nie prosiłeś o przebaczenie. Stałeś się gorszy wyrzekając się miłości i tobie współczuję tego stanu.