Z grupą przyjaciół wyjeżdżacie wycieczkę w góry. W trakcie wycieczki, pogoda ulega diametralnej zmianie, nadciąga burza która zmienia potoki górskie w rwące rzeki i jesteście odcięci od świata. Telefony komórkowe nie działają, bo rozładowały się baterie, brak łączności ze światem, nie możecie wezwać ratowników. Kolega w wyniku upadku złamał nogę i o własnych siłach nie może się poruszać. Nadciąga noc, a wy jesteście zdani tylko na siebie.
> jak poradzicie sobie w tak ekstremalnych warunkach, mając świadomość tego, że pomoc może nie nadejść przynajmniej przez kilka najbliższych dni?
Survival strona 1 z 6
Dla odmiany temat nie o tipsach, botoksie szpilkach, wyglądzie, i kizi mizi, cmok, cmok a o przetrwaniu. Wszyscy jeździcie w góry, albo większość, macie więc okazję wykazać się wiedzą, umiejętnością i kreatywnością :)
obawiam się, że wcale sobie nie radzę i zdaję się na znajomego z grupy, który jest w tym lepszy.
z moim szczęściem to pewnie ja byłabym tą ze złamaną nogą
Ale to wcale nie przeszkadza Ci w przejęciu dowodzenia nad grupą i wydawaniu poleceń które grupa będzie wykonywać.
No"drogie" panie, ściągać tipsy, szpilki, makijaż i tak z deszczem spłynął więc z tym problemu nie ma,albo ryjki umyć w sadzawce i jedziemy xd
Panowie również, tak dziarsko tutaj wojowali (przy pomocy klawiatury i wikipedii)co oni to nie umieją, nie potrafią, to chętnie ich poczytam xd
Jadąc w góry mimo wszystko zakładam ,ze pierwsze co to szukamy noclegu ,przed wyjściem na szlak meldujemy gosspodarzowi o swoich planach i przewidywanym czasie powrotu (to nam daje jako taka nadzieję ,ze ktoś nas w razie czego będzie szukał ). Odpowiedni strój jest nieodzowny do tego ,aby po szlakach maszerowac (buty,spodnie,kurtka ,płaszcz przeciwdeszczowa.). I oczywiście plecak(sam osobiście jak kobieta z torebką ,bez plecaka nie wychodzę z domu ,także znaleźć można tam wszystko) do którego pakujemy ,prowiant ,picie ,apteczka (choćby samochodowa ,mała podręczna ). I teraz ruszamy na szlak w góry . Przyjmuje ,że nagle załamanie pogody zastalo nas w wyższych partiach gór ,gdzie roślinność jest skąpa. Tam raczej już nie mamy czego szukać , zakładamy płaszcze ,rannego opatrujemy (jeśli zabraliśmy apteczke ),w razie braku apteczki ,usztywniamy prowizorycznie choćby koszulka i drutami ze stanika jeśli mamy dziewczynę w grupie (chyba ,ze ma małe cycki i sportowy stanik ,zostaje tylko koszulka ). Kładziemy plecaki na ziemi ,rannego na plecakach ,tak aby szelki były po jego obu stronach ,sprawni łapią za szelki i staramy się zejść w niższe partie ,gdzie będzie roślinność (nie schodzimy ze szlaku ,bo niedosc ,ze droga trudniejsza to jeszcze nigdy nas nie znajda ). Gdy juz dotrzemy do lasow ,mozemy sprobowac rozpalic ogien (jako palacz ,zipo ,benzyne i kamienie do niej mam zawsze w plecaku jak i oczywiscie zapas fajek ,bo to mnie najbardziej martwi ,ze braknie mi ffajek ). Jemy i pijemy to co mamy i czekamy na ratunek (w nadziei ,ze gospodarz kwatery zauważył naszą nieobecność ). Bądź też wysyłamy najsprawniejszeggo aby ,zszedł i wezwał pomoc . W międzyczasie możemy ,rannemu zrobić lepszy opatrunek (usztywnienie)z jakiejś gałęzi (w plecaku zawsze mam scyzoryk McGivera ).
Wpadam w panikę z przemoczenia i wyziębnięcia dostaję drgawek i gorączki po czym dochodzi do hipotermii i niechybnej śmierci po dwóch tygodniach ekipa poszukująca znajduje nasze ciała rozszarpane i rozwleczone po okolicy przez zwierzynę.... życie toczy się dalej a nie odnalezione kości bieleją na słońcu....
Z kości i skóry kolegi plus parę patyków. Ogień można rozpalić za pomocą iskry z kamienia i suszu leśnego.
Może i nie, ale zapasy na czarną godzinę zrobić można. Kolega i tak by tylko przeszkadzał, więc...