Wychodzi na to, że ona na koniec ma same czwórki i piątki a reszta klasy, choć regularnie chodziła na zajęcia, ma gorsze oceny od niej... Nauczyciele nawet mieli jej wstawić nieklasyfikowanie, ale stwierdzili, że jak ma takie 'dobre' oceny i jest takie inteligentne dziecko to nie mogą.
A ja muszę pisać je**ną poprawkę z chemii bo nauczyciel nie pozwolił zaliczać, chociaż opuściłam może ze 3 czy 2 godziny w półroczu.Nie chodzi tu o to, żebym była zazdrosna, bo mi na ocenach nie zależy, to co w głowie mam to mi nikt nie zabierze
ale całą klasę to denerwuje. ;dNo i gdzie ta sprawiedliwość?

Macie może tak w waszych szkołach czy może u mnie tylko wyjątek?

btw,
jak tam oceny na koniec?

Kto nie zdaje? :D Przyznać się bez bicia

no, pozdrawiam ;*




