witam
Najgorszy film strona 3 z 3
I tak od siebie dodam ,,szkołę uczuć", ,,Torq jazda na krawędzi" , ,,szybcy i wściekli"
Szkoła uczuć- najbardziej ciepłe kluchy jakie miałem nieszczęscie oglądać
a chodziło mniej więcej o to, że miejscowy playboy za jakis tam wystepek zostaje przydzielony do grupy w której jest ortodoksyjna córka jeszcze bardziej ortodoksyjnego passtora, I się w sobie zakochują i zzzZZZzzzZZZ
,,Torq jazda na krawędzi" , ,,szybcy i wściekli" szybkie pojazdy fajne dupy i na tym chyba tylko te filmy polegają
Ostatnio to " Spirit - Duch Miasta ".
okropny film, zero wątku głównego, nuda - na koniec zasypiałam.
jak widać dobra obsada nie zawsze zwiastuje dobry film.
a film jest chyba o jakimś tam facecie, co upozorował własną śmierć, żeby później być kimś w rodzaju ducha -_- . I on walczy z jakimś tam Octopusem, później szuka jakiejś babki, później znowu z nim walczy.
Ogólnie trudno zrozumieć temat główny tego filmu.
oczywiście beznadziejnych filmów jest o wiele więcej.
a szczególnie polskich niewypałów. ;/
hehe, a aj lubię czasem pooglądać filmy, o których wiem, że są beznadziejne... można sie na nich uchachać jak na najlepszej komedii :lol:
jak ktoś wspomniał wszystkie filmy Eda Wooda z Planem 9 z kosmosu na czele... kosmici, bomba solarowa i zombie... co więcej mówić?... filmy Eda mają niezwykła cechę -
oglądając inne beznadziejne filmy czasem myślę "OK, to jakaś parodia, to nie może być na serio!"... u tego... ehm... twórcy... jestem wręcz boleśnie pewna, że to jest na serio.......
ale jak jestem przy Edwardzie D. Woodzie Jr., to polecam jako dzieło naprawdę dobre film T. Burtona o nim... wzruszające przesłanie, Oscar dla M. Landau za Belę Lugossiego i Johnny Depp jako sam Ed (w uroczym sweterku z angory)
Batman zbawia świat (1966 dla pewności) - cóż... oglądając inne filmy o Batmanie doszłam do wniosku, że im więcej przeciwników i pomocników ma ów bohater tym film jest gorszy - znakomity z samym Batmanem i Jokerem, odrobinkę (ale nie dużą) gorszy z Kobietą-Kotem i Pingwinem, ale już w Forever podobał mi się tylko Carrey (nie mówię o MR - to jest wyjątek, który według mnie ląduje na 1 miejscu).
po tym wstępie powiem tylko tyle - Batman nie tylko jest chodzącym ideałem, który nie pije, nie pali i nie ćpa, a do pomocy ma uroczego Robina, który biega chyba w samej koszulce i gatkach (no i pelerynce), ale walczy z czterema przeciwnikami - Jokerem, Kobietą-Kotem, Pingwinem i Człowiekiem Zagadką. o co walczy - patrz tytuł. no i porywające dialogi, ambitna gra aktorska i wbijające w fotel efekty specjalne (z pluszowym rekinem na czele)
film polecam przed innymi Batmanami... żeby odkryć geniusz niektórych aktorów w późniejszych filmach
i może jeszcze Crouch End - adaptacja opowiadania S. Kinga... przenikanie się wymiarów z machaniem ramionami na czele
i ciekawią mnie niektóre pozycje z "50 najgorszych filmów świata"... na 1 miejscu jest dzieło pt. (uwaga, uwaga) "Dziwne istoty, które przestały żyć i stały się tajemniczymi zombie". jedyny musical z potworami. dlaczego jedyny? ............
dobra, chyba się rozpisałam... ale muszę się przyznać, że kocham czasem jeździć po takich filmach... i dzięki za temat, humor mi się poprawił (to sie nazywa chyba "leczenie kompleksów" )
I see a line of cars and they're all painted black
With flowers and my love both never to come back