hehe, a aj lubię czasem pooglądać filmy, o których wiem, że są beznadziejne... można sie na nich uchachać jak na najlepszej komedii

:lol:
jak ktoś wspomniał wszystkie filmy Eda Wooda z Planem 9 z kosmosu na czele... kosmici, bomba solarowa i zombie... co więcej mówić?... filmy Eda mają niezwykła cechę -
oglądając inne beznadziejne filmy czasem myślę "OK, to jakaś parodia, to nie może być na serio!"... u tego... ehm... twórcy... jestem wręcz boleśnie pewna, że to jest na serio.......
ale jak jestem przy Edwardzie D. Woodzie Jr., to polecam jako dzieło naprawdę dobre film T. Burtona o nim... wzruszające przesłanie, Oscar dla M. Landau za Belę Lugossiego i Johnny Depp jako sam Ed (w uroczym sweterku z angory

)
Batman zbawia świat (1966 dla pewności

) - cóż... oglądając inne filmy o Batmanie doszłam do wniosku, że im więcej przeciwników i pomocników ma ów bohater tym film jest gorszy - znakomity z samym Batmanem i Jokerem, odrobinkę (ale nie dużą) gorszy z Kobietą-Kotem i Pingwinem, ale już w Forever podobał mi się tylko Carrey (nie mówię o MR - to jest wyjątek, który według mnie ląduje na 1 miejscu).
po tym wstępie powiem tylko tyle - Batman nie tylko jest chodzącym ideałem, który nie pije, nie pali i nie ćpa, a do pomocy ma uroczego Robina, który biega chyba w samej koszulce i gatkach (no i pelerynce), ale walczy z czterema przeciwnikami - Jokerem, Kobietą-Kotem, Pingwinem i Człowiekiem Zagadką. o co walczy - patrz tytuł. no i porywające dialogi, ambitna gra aktorska i wbijające w fotel efekty specjalne (z pluszowym rekinem na czele)
film polecam przed innymi Batmanami... żeby odkryć geniusz niektórych aktorów w późniejszych filmach
i może jeszcze Crouch End - adaptacja opowiadania S. Kinga... przenikanie się wymiarów z machaniem ramionami na czele
i ciekawią mnie niektóre pozycje z "50 najgorszych filmów świata"... na 1 miejscu jest dzieło pt. (uwaga, uwaga) "Dziwne istoty, które przestały żyć i stały się tajemniczymi zombie". jedyny musical z potworami. dlaczego jedyny? ............
dobra, chyba się rozpisałam... ale muszę się przyznać, że kocham czasem jeździć po takich filmach... i dzięki za temat, humor mi się poprawił (to sie nazywa chyba "leczenie kompleksów"

)