Pierwszy post w tym wątku. 1 marca 2011
Śmieszy mnie to miano ,,lovelas", i dziękuję za nie od osób, którzy również już mieli na MF wiele
partnerów/partnerek. Bardzo dorosłe podejście - bo z tego co czytałem, jestem ,,gówniarzem".
Ale nie daleko pada jabłko od jabłoni.
Nie piszę tego by wywołać jakieś burdy, piszę bo mam ochotę i zdaje mi się, że to powinien
być ostatni wątek w tym kierunku.
Te obrażania, te nękanie - sądzicie, że jak mnie nie ma obok, to nic nie wiem?
Spójrzcie na siebie, przemyślcie to, jak wy się zachowujecie. Utworzyliście cyrk -
ludzie, którzy przynosili postawę i chwałę MF. Upadliście niżej niż ja. Ja nie upadłem - ja stoję
w tym samym miejscu cały czas.
Próbowaliście mnie zniszczyć - niszycie - ale jest jedno ,,ale". Nie da się zniszczyć czegoś,
czego WY nie stworzyliście. I tutaj jest ten ból - ten wielki chaos.
Nie wnoście nic pożytecznego w tym, że się wyżyjecie na mnie, za swoje niepowodzenia,
rozstania itd.
Z tych wszystkich plotek co słyszałem, i jakie zostały utworzone - będę pisał z kim chcę,
ile razy chcę, o czym chcę. A wiecie dlaczego? Bo są ludzie godni uwagi, uwagi na adekwatną
dysputę. Nie na hańebne konwersacje za plecami - najsłabsza linia obrony.
Wiecie chyba, że nie czytam, jak mnie nękacie w głównych oknach akcji - a wiecie dlaczego? Bo ja mam ubaw - piszecie w eter,
ośmieszacie siebie nie mnie. Bo ja zyskałem wiele przyjaciół, a Ci co odeszli wracają - czas,
analiza i prawidłowa koncepcja potrafi zdefiniować każdy wątek.
Zresztą szkoda, że nie można za jednym razem skopiować całych rozmów - wybrać od danych osób i po prostu
powklejać. Wtedy by dopiero wyszło szydło z worka.
Nie przejmuję się wami, nie mam nawet ochoty na to. Bo to się stało z waszej strony chore, jakaś obsesja.
Mogę podać namiary na dobrych psychiatrów.
Co do przeprosin, fakt, trochę przesadziłem, i miło mi, głównie mi, że mam to za sobą. Od was, raczej
nie chciałbym, bo i tak by nie zostały przyjęte - z jednego względu. W owy sposób bronicie swoich
tyłków i reputacji. Ja mogę być ten najgorszy, ten menczennik - mam to gdzieś. Jestem sobą, i nie robię tak,
że w jednym towarzystwie jestem taki, idę w drugie towarzystwo i robię inaczej - czego nie mogę powiedzieć
o wielu osobach, a szkoda.
Nie ma co się oszukiwać. Każdy na każdego dobrze za plecami gadał i gada. Ale gdy topnieje lód pod nogami,
najlepiej jest ,,założyć maskę" - i wdrążyć się na siłę, do tych co są niby ,,WIELCY". Ale nie tędy droga.
Jestem silny. Silniejszy - i wznoszę się z większym zaangażowaniem i tolerancją. Jeżeli mam z kimś się kłócić,
to milczę, po co coś, co w prawidłowo jest - idiotyzmem.
Wygenerowanym problemem by tylko się czymś zająć, bo nie potrafię sobie np.: poradzić brakiem przyjaciół,
brakiem ,,sławy".
I na koniec dodam coś jeszcze.
Swoim postępowaniem zachowujecie się gorzej ode mnie, od moich wybryków. Ale nikt nie zauważył, że aby czegoś było koniec,
powinna być jakaś ,,przyczyna" - która tworzy energię i zaczyna się deformować w trakcie.
Pozdrawiam.
=D
partnerów/partnerek. Bardzo dorosłe podejście - bo z tego co czytałem, jestem ,,gówniarzem".
Ale nie daleko pada jabłko od jabłoni.
Nie piszę tego by wywołać jakieś burdy, piszę bo mam ochotę i zdaje mi się, że to powinien
być ostatni wątek w tym kierunku.
Te obrażania, te nękanie - sądzicie, że jak mnie nie ma obok, to nic nie wiem?
Spójrzcie na siebie, przemyślcie to, jak wy się zachowujecie. Utworzyliście cyrk -
ludzie, którzy przynosili postawę i chwałę MF. Upadliście niżej niż ja. Ja nie upadłem - ja stoję
w tym samym miejscu cały czas.
Próbowaliście mnie zniszczyć - niszycie - ale jest jedno ,,ale". Nie da się zniszczyć czegoś,
czego WY nie stworzyliście. I tutaj jest ten ból - ten wielki chaos.
Nie wnoście nic pożytecznego w tym, że się wyżyjecie na mnie, za swoje niepowodzenia,
rozstania itd.
Z tych wszystkich plotek co słyszałem, i jakie zostały utworzone - będę pisał z kim chcę,
ile razy chcę, o czym chcę. A wiecie dlaczego? Bo są ludzie godni uwagi, uwagi na adekwatną
dysputę. Nie na hańebne konwersacje za plecami - najsłabsza linia obrony.
Wiecie chyba, że nie czytam, jak mnie nękacie w głównych oknach akcji - a wiecie dlaczego? Bo ja mam ubaw - piszecie w eter,
ośmieszacie siebie nie mnie. Bo ja zyskałem wiele przyjaciół, a Ci co odeszli wracają - czas,
analiza i prawidłowa koncepcja potrafi zdefiniować każdy wątek.
Zresztą szkoda, że nie można za jednym razem skopiować całych rozmów - wybrać od danych osób i po prostu
powklejać. Wtedy by dopiero wyszło szydło z worka.
Nie przejmuję się wami, nie mam nawet ochoty na to. Bo to się stało z waszej strony chore, jakaś obsesja.
Mogę podać namiary na dobrych psychiatrów.
Co do przeprosin, fakt, trochę przesadziłem, i miło mi, głównie mi, że mam to za sobą. Od was, raczej
nie chciałbym, bo i tak by nie zostały przyjęte - z jednego względu. W owy sposób bronicie swoich
tyłków i reputacji. Ja mogę być ten najgorszy, ten menczennik - mam to gdzieś. Jestem sobą, i nie robię tak,
że w jednym towarzystwie jestem taki, idę w drugie towarzystwo i robię inaczej - czego nie mogę powiedzieć
o wielu osobach, a szkoda.
Nie ma co się oszukiwać. Każdy na każdego dobrze za plecami gadał i gada. Ale gdy topnieje lód pod nogami,
najlepiej jest ,,założyć maskę" - i wdrążyć się na siłę, do tych co są niby ,,WIELCY". Ale nie tędy droga.
Jestem silny. Silniejszy - i wznoszę się z większym zaangażowaniem i tolerancją. Jeżeli mam z kimś się kłócić,
to milczę, po co coś, co w prawidłowo jest - idiotyzmem.
Wygenerowanym problemem by tylko się czymś zająć, bo nie potrafię sobie np.: poradzić brakiem przyjaciół,
brakiem ,,sławy".
I na koniec dodam coś jeszcze.
Swoim postępowaniem zachowujecie się gorzej ode mnie, od moich wybryków. Ale nikt nie zauważył, że aby czegoś było koniec,
powinna być jakaś ,,przyczyna" - która tworzy energię i zaczyna się deformować w trakcie.
Pozdrawiam.
=D