Rio Ferdinand jest miłośnikiem portali społecznościowych i jak sam przyznaje, poprzez swoje konto na Twitterze (@rioferdy5) zmienił sposób w jaki ludzie postrzegają go jako piłkarza.
Pomijając kwestie czysto piłkarskie, Twój profil na Twitterze stał się niezwykle popularny. Co skłoniło Cię do zagłębienia się w świat portali społecznościowych?
- Przede wszystkim chciałem ukazać ludziom prawdziwego mnie, jako człowieka, nie piłkarza. Wiele osób patrzyło na mnie poprzez pryzmat postaci wykreowanej przez media. Obraz ten był często niesłusznie ubarwiany. W gazetach pojawiały się moje zdjęcia, na których nosiłem wymowne kolczyki, diamenty czy złote zegarki - tamte czasy minęły bezpowrotnie. Zgadzam się, to byłem ja, ale było to dawno. Byłem młodym chłopakiem, któremu imponowały pieniądze. Uważam jednak, że nieuczciwym jest po latach publikowanie starych zdjęć. Jestem teraz innym, dojrzałym człowiekiem.
Myślisz, że ludzie teraz to rozumieją?
- Myślę, że Twitter bardzo mi pomógł, dzięki niemu mam okazję pokazać ludziom kim w rzeczywistości jestem. Słyszałem, że ludzie postrzegali mnie jako człowieka, który dzień w dzień chciałby pojawiać się na czerwonym dywanie. W rzeczywistości stałem na takim dwa razy w życiu! Pozwala mi trochę poprawić opinie, jaką wykreowały o mnie media. Otrzymywałem już wiadomości od fanów, którzy dziękowali mi za pokazanie codziennego życia piłkarza.
Wciąż jednak pojawiają się sprzeczne opinie na temat piłkarzy, prawda?
- Zdecydowanie tak. Niektórzy wciąż uważają, że piłkarze obracają się w świecie pięknych samochodów, prywatnych odrzutowców i wakacji za miliony. Przysięgam, że niektórzy ludzie myślą, że lecę samolotem, żeby kupić pół litra mleka! Kiedy czekam na pociąg, pytają; co ja tutaj do cholery robię?! Zapewne go sobie kupiłem - myślą . Martwi mnie taki stan rzeczy. Czekam na pociąg, gdyż muszę dostać się z punktu A do punktu B i jest to dla mnie najwygodniejszy sposób by to osiągnąć. Dzięki na pierwszy rzut oka tak nieistotnej rzeczy jak Twitter, jestem w stanie pokazać ludziom, że opuszczając boisko jestem taki sam jak oni.
Twierdzisz więc, że Twitter pomógł Ci zbliżyć się z fanami?
- Oczywiście. Wielu z nich uważa, że w dzisiejszych czasach są totalnie odcięci od zawodników, poniekąd jest to prawda. Nie wszyscy piłkarze są jednak tacy sami. Osobiście uwielbiam wysyłać fanom wiadomości czy dyskutować z nimi. Każdego dnia dowiaduje się, że moja postawa kogoś zainspirowała, czy dostaje podziękowania, za to, że przeze mnie mogli poczuć bliskość z Manchesterem United.
Twoje poczynania śledzi już przeszło pół miliona ludzi. Wydaje mi się, że zacytuję Spidermana: ?z wielką mocą przychodzi wielka odpowiedzialność...?
- Tak, bez wątpienia odnosi się to do mojej działalności. Jestem w pełni świadomy jak wielką mam publiczność i znam granice, których nie wolno mi przekroczyć. Jestem zawodnikiem jednego z największych klubów na świecie, czasami muszę zachować ostrożność. Zdarzało się, że klub miał mi za złe poruszanie niektórych kwestii na Twitterze, rozumiem to jednak i wiem, że na pierwszym miejscu jest zespół.