Transfer Andersa Lindegaarda do Manchesteru United był dla niego spełnieniem marzeń. Samo siedzenie na ławce rezerwowych ?Czerwonych Diabłów? nie zaspokoi jednak ambicji reprezentanta Danii, który na Old Trafford chce odnieść sukces nie mniejszy niż Peter Schmeichel.
? Najważniejsze, aby zawsze pamiętać, dlaczego gra się w piłkę. Dlaczego ja gram? Futbol przysparza mi mnóstwo zabawy i radości, a nie strachu. Nie boję się o moją przyszłość, nie boję się występów w podstawowym składzie. Takie nastawienie jest właściwe i cieszę się na myśl wyzwania czekającego mnie na Old Trafford ? mówi Lindegaard w rozmowie z Manchester Evening News.
? Chcę być najlepszy, chcę być pierwszym bramkarzem Manchesteru United. Siedzenie na ławce rezerwowych mnie nie interesuje.
? Ojciec nauczył mnie kibicować Manchesterowi United, a moim dziecięcym marzeniem było reprezentowanie tego klubu w każdym kolejnym meczu. Nie przyszedłem tutaj tylko po to, aby być. Nie zamierzam bezczynnie siedzieć i pobierać pieniądze z klubowej kasy. To nie dlatego tutaj jestem ? zapewnia Duńczyk.
Lindegaard jest obecnie trzecim golkiperem ?Czerwonych Diabłów?. Hierarchia bramkarzy na Old Trafford może się zmienić tego lata, kiedy na emeryturę odejdzie Edwin van der Sar. Angielskie media nie dają jednak zbyt wielkich szans Duńczykowi na wskoczenie do pierwszego składu Manchesteru United.
? Nie myślę o sytuacji Edwina. Koncentruję się tylko na rzeczach, na które mam wpływ. Ignoruję spekulacje na temat transferu innych bramkarzy, czy też informacje, że będę tu tylko numerem dwa. Nic na to nie poradzę, więc nie zawracam sobie tym głowy.
? Bycie pierwszym bramkarzem Manchesteru United jest daleko na horyzoncie. Nie myślę o tym, kiedy idę spać, tylko skupiam się na najbliższym treningu. Wiem jednak, gdzie chcę dotrzeć ? dodaje Lindegaard.