Prawdziwy dreszczowiec na Bloomfield Road zgotowały nam Czerwone Diabły. Do przerwy Manchester United przegrywał 0:2, ale dzięki niesamowitemu zrywowi w ostatnich dwudziestu minutach pokonał Blackpool 3:2.
Spotkanie od początku przebiegało w szybkim tempie i obfitowało w długie i efektowne wymiany podań. Po paru słabszych strzałach gorąco zrobiło się w 15. minucie meczu. Po interwencji Rooneya gospodarze mieli rzut rożny. Jak się okazało, rozegrany bardzo dobrze. Berbatow nie upilnował Craiga Cathcarta, który wbiegł w pole karne i z bliskiej odległości wbił piłkę głową do bramki z dużym impetem.
Dwie minuty później gracze Mandarynek mieli dogodną okazję do podwyższenia wyniku. Po ataku lewą stroną gracze Iana Hollowaya wdarli się w pole karne van der Sara. Dopiero ostatnie podanie zostało przechwycone przez Czerwone Diabły.
W 25. minucie serca fanów Manchesteru United na Bloomfield na chwilę zamarły. Po stracie w ofensywie gospodarze ruszyli z kontrą. Charlie Adam próbował zagrać wzdłuż linii końcowej boiska. Przy słupku znalazł się Nemanja Vidić, jednak jego interwencja była co najmniej niezrozumiała. Wyglądało to, jakby Serb chciał strzałem ze szczupaka pokonać Van der Sara z odległości 5 metrów. Na szczęście Holender popisał się refleksem i zdołał złapać futbolówkę.
Po bramce Blackpool gracze sir Alexa Fergusona grali bardzo słabo, popełniali dużo błędów i nie potrafili wyprowadzić akcji ofensywnych. To gospodarze mieli wyraźną przewagę i z łatwością radzili sobie z obroną Manchesteru United. W 33. minucie wynik meczu próbował zmienić Darron Gibson. Niestety jego uderzenie z dystansu z łatwością wyłapał Kingson.
Na kilka minut przed gwizdkiem kończącym pierwszą część spotkania Varney mocno uderzył z dystansu zmuszając Edwina do efektownej interwencji. Niestety po dośrodkowaniu z narożnika od Charliego Adama Holender nie zdołał ponownie uratować swojej drużyny. Sytuacja bardzo podobna jak przy pierwszym golu. Campbell niekryty przy długim słupku, skierował piłkę do siatki głową z bliskiej odległości.
Tuż po przerwie boisko opuścił Darron Gibson. W jego miejsce Ferguson wpuścił doświadczonego Ryana Giggsa. Walijczyk już dwie minuty później wystawił piękną piłkę Naniemu. Ten jednak nie zdołał trafić w futbolówkę i zmarnował dogodną sytuację. Chwilę później Portugalczyk odpokutował za złe zagranie i mocnym strzałem z narożnika boiska zmusił Kingson do wybicia piłki na rzut rożny.
Druga połowa w wykonaniu graczy Manchesteru United wyglądała już dużo lepiej niż pierwsze 45 minut. Nie brakowało jednak błędów graczy Fergusona i odważnych ataków Blackpool. Zadowoleni mogli być jedynie fani zespołu z Bloomfield Road.
W 65. minucie Nani ładnie zwiódł dwóch rywali przy linii końcowej i miękko dośrodkował do wbiegającego Ryana Giggsa. Skrzydłowy zamykał akcję i strzelił z ostrego kąta na bramkę Kingsona. Niestety Walijczyk trafił tylko w siatkę boczną rywali.
Javie Hernandez, który zastąpił Wayne?a Rooneya, otrzymał genialne podanie od Paula Scholesa i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Blackpool. Meksykanin tym razem nie wprawił w euforie fanów Manchesteru United trafiając w bramkarza. Obronną ręką z tego starcia wyszli gospodarze.
Bramka dla United wisiała w powietrzu od kilku dobrych minut. Zawodnicy Blackpool za bardzo zamknęli się na własnej połowie. Akcja rozpoczęła się od prostopadłego podania do Fletchera, te podał na piąty metr do Berbatowa, a Bułgar skierował bez problemu piłkę do siatki.
Nie minęły dwie minuty, jak Ryan Giggs zafundował idealne podanie do Javiera Hernandeza. Chicharito po raz drugi urwał się defensorom Blackpool, ale tym razem celnie przymierzył i doprowadził do remisu na Bloomfield Road.
80. minuta spotkania to groźne zderzenie Rafaela da Silvy z Harewoodem. Młody Brazylijczyk mocno oberwał w głowę i potrzebował fachowej pomocy sztabu medycznego. Boczny obrońca United boisko opuszczał na noszach i w kołnierzu usztywniającym kark.
To co stało się w 88. minucie meczu wprawiło w euforię kibiców Manchesteru United zgromadzonych na Bloomfield Road oraz przed telewizorami. Paul Scholes zagrał idealnie w tempo po przekątnej do Dymitara Berbatowa. Bułgar zgasił futbolówkę, podholował ją w polu karnym i uderzył mocno po ziemi pokonując po raz drugi w tym spotkaniu bramkarza Blackpool!
W wyniku dużej ilości zmian oraz interwencji lekarzy, w tym prawie pięciominutowej przerwy związanej z urazem Rafaela, arbiter techniczny doliczył aż 10 minut do regulaminowego czasu gry.
W doliczonym czasie gracze sir Alexa Fergusona grali już bardziej zachowawczo, szanując zarówno piłkę jak i czas. Zdarzało się jednak zapuszczać Giggsowi lub Berbatowowi pod linię końcową. Ładny strzał głową zaliczył również Hernandez po dośrodkowaniu Walijczyka, niestety trafił w bramkarza Blackpool.
Blackpool 2:3 (2:0) Manchester United
Blackpool: Kingson - Eardley, Evatt, Cathcart, Baptiste - Taylor-Fletcher (Harewood 74'), Grandin, Adam, Vaughan - Varney (Phillips 68'), Campbell.
Man Utd: Van der Sar - Rafael (Anderson 80'), Smalling, Vidić, Evra - Scholes, Gibson (Giggs 46'), Fletcher - Nani, Rooney (Hernandez 66'), Berbatow.