co na ten temat sadzicie ?
honda S2000
szczyt osiągnięć techniki hondy z tamtych lat, 2.0 240 km bez turbo, jeśli Cie stać, lubisz jazdę 5-8 tyś obr i jeśli znajdziesz w miarę nie bity egzemplarz to kupuj a jeśli to tylko marzenie to mamy podobne marzenia :)
Sądzę, że za takie pieniądze to można wymagać więcej od auta niż tylko bycia ciasną, niewygodną, zwinną i szybką puszką do zabawy.
ale takie samochody są tylko po to robione, żeby dawać przyjemność z jazdy. Nie kupujesz przecież takiego samochodu jak nie masz innego do codziennej jazdy. Poza tym 240 KM w większym praktyczniejszym samochodzie nie robiłoby szału. 240 kucy ma sens jeśli właśnie jest zamknięte w małym ciasnym lekkim sportowym roadsterze z napędem na tył. Przejedź się chociażby mx-5 1.8 żeby zobaczyć o co chodzi, nawet 146 KM automatycznie przyśpiesza puls po przekroczeniu 6 tyś obr min :)
W takim razie powiem to jaśniej. Tam nie można poruchać na tylnej kanapie!! Za stary i za duży jestem na wciskanie się w tą japońską myśl techniczną. Pewnie głupio bym wyglądał nawet wysiadając z niej.
Za taką górę pieniędzy to właśnie wolałbym ogarnąć jakiegoś starego muscle cara z 7 litrami pod maską i 200 koniami z nich płynącymi i nie podniecać się wyżyłowaną jednostką, a bulgotem V8. Już nie będę nawet wspominał o 500, secach i masie innych, tylnonapędowych samochodów dających frajdę, wygodę i do tego jeszcze wyglądających tak, że majtki same przez głowę schodzą .
Honda S2000 to genialny samochód(których już nigdzie nie będzie) tylko jako 2-3 w rodzinie. Jest spartański na wskroś, absolutnie nie nadaję się na nasze drogi, bardzo drogi w utrzymaniu, 90% jest bita i tak jak kolega napisał zadbane egzemplarze kosztują majątek. Jeśli nie jesteś uber-fanem Hond i takich samochodów to jednak bym radził zainwestować w coś co WujekBeton poleca. Może nie są tak zwinne na krętych górskich drogach, ale za to dają niewyobrażalną wygodę oraz nadają się do codziennej jazdy( w miarę)
Sam kiedyś miałem okazję jechać CL 500 z 93 roku. Może stare padło, ale ten dźwięk....
wolałbym to ja coś z każdego gatunku, i s2000 i starego patrola i starego mustanga cabrio lub 442 i ogóra kempingowego i m3 e90 i jeszcze 15 innych ale niestety nasi żałośni politycy (też temat rzeka) zabierają nam tyle hajsu że nie stać nas na więcej niż dwie fury :)
Znowu się zaczyna.
Więc opuść nasz znienawidzony, źle zarządzany kraj i wyjedź hen daleko, żyć jak Pan w reichu albo na wyspie.
ale ja kraj kocham tylko polityków nienawidzę, wyjechać może i mógłbym żeby zobaczyć jak to się odkłada 3/4 wypłaty, ale u nas też sobie radzę
auto fajne ale raczej na weekendy do zabawy. czasem fajnie cos wrzucic do tylu na kanape (nawet jesli to tylko atrapa jak u mnie:D), plecak, zakupy, cokolwiek. Typowe autko dla samotnika bez rodziny:P
Ale czy cały czas jeździsz sam? Rodzina, znajomi, przyjaciele. Nawet jeśli tylko od czasu do czasu to i tak bardzo irytuję.Ja ogólnie jestem zwolennikiem praktycznych aut jeśli jest to jedyne auto. Jako drugi samochód dla mnie to tylko coupe/"terenowy".
Staram się . W miarę możliwości unikam wożenie kogokolwiek, z wożenia większych grup znajomych wyrosłem (są młodsi, niech oni robią za trzeźwego Krzysia), a reszta jak słyszy o moim spalaniu i kosztach przejażdżki woli poszukać innego transportu :D.
Przez ponad rok użytkowania c124 raz, dosłownie raz, wiozłem dwie osoby na tylnej kanapie i może ze dwa razy w trójkę jechaliśmy. I szlag mnie trafia, że po jednej przejażdżce, jeden człowiek (dorosły) z tyłu robi więcej syfu niż ja przez cały tydzień.