ok 3 miesiące temu postawiłam samochód obok innego. On sie na niego zsunął i uderzył go lusterkiem w drzwi. Pozostał na nim ślad nie wiem jak to nazwać "smoły,farby?" z lusterka. Widział to właściciel więc oboje zobaczyliśmy ten jego samochód czy nie zarysowałam mu przypadkiem.. Na drugi dzień powiedział mi,że jak umyje to mi powie co i jak... Po jakichś 2 tyg powiedział mi żebym nie zachodziła w głowę bo chyba nic sie nie stało. Dzisiaj powiedział mi,że umył samochód i okazało sie,że jest wgniecenie i odpadł lakier na obszarze koła o średnicy 1cm i powiedział mi 600zł. Uja prawda bo wgniecenia nie było.. Wydaje mi sie,ze szuka jelenia,który pokryje mu tą szkodę choć nie jest to zrobione przez niego.. Powiedziałam mu to ale on twierdzi,że było tylko słabo patrzyła.. Ja sobie daję rękę obciąć,że to nie ja.
Moje pytanie brzmi:
1. Czy jeśli to zgłosi to będę miała jakieś nieprzyjemności skoro to już 3 miesiące?
2. Czy jeśli będę musiała pokryć te koszta jednak to czy nie powiedział mi zbyt wygórowanej ceny?
Dodam,że jest to renault scenic z 1997r.
Z drugiej strony tak myślę... skoro ok.. nie wiedziałam tego wgniecenia.. to jest jego auto.. nie przypatrzył by się od razu? 3 miesiące nie myć auta? Było by tak zasyfione,że nie wiem a jego auto jest zawsze dopracowane..
Jak myslicie? Zapłacić i mieć spokój czy facet kombinuje i pokazać mu ?
Z góry dziękuję za odpowiedzi.
Pozdrawiam.
Angie.
lista tematów