Wagary.
Siemka :-)
Idąc do szkoły rano nie wyspany z myślą dziś ta szkoła a może zrobić sobie wagary.
Pytanie do forumowiczów, co wybierałeś lub wybierałaś idąc do szkoły najczęściej, jakie były wasze wybory.
W temacie można również dokonywać wpisów z wspomnieniami z tamtych lat :-)
Pozdrawiam.
Wybór najczęściej padał na szkołę, jednak wagary też nie były mi obce. Często też bywało tak, że zamiast do szkoły szedłem do dentysty, zawsze jakiś pretekst by się w niej nie pojawić, przynajmniej na pierwszych lekcjach. Co do samych wagarów? Czasy były jakie były, na wsi nie każdy miał wtedy telefon, między innymi moi staruszkowie, więc bezkarnie i bez obaw mogłem się czasem urwać ze szkoły. Nikt nie miał możliwości powiadomienia o mojej nieobecności. Wszystko się dopiero wydawało na wywiadówce. Ale jak to mówią " żyj chwilą " a potem się martw :)
:)
.
Ale po 2 tygodniach przyjechał żebym wrócił i czwarty roku ukończę u niego
tylko zagroził mi że będzie mnie sprawdzał czy nie wagaruje :)
Mój szef był grubszą rybą w mieście, i ogólnie wszędzie było go pełno. Wiedział wszystko o wszystkich :) Za dużo jednak brał na swoje barki, i się chłopina wykończył. Życie. Wracając do wagarów. Miałem swoją ulubioną knajpę, ewentualnie szwendałem się po bunkrach. Wielce kreatywny raczej nie byłem.
o nie.. pamietam, zawsze się cykałam i chodziłam do szkoły, choć w szkole średniej aż 3 razy udało mi się zwiać z innymi
Pamiętam raz, jak urządziłem sobie wędrówkę pieszo za miasto, zamiast wszystkich lekcji tego dnia. Miasteczko było małe więc nie było trudno. Ale mogłem sobie pozwolić, bo wszystko co trzeba, zdawałem na bieżąco. Właściwie z niektórych przedmiotów mógłbym w ogóle nie chodzić, bo podręcznik wystarczał mi do zdawania.