O szkole, ale z nieco innej strony...
Zgodnie z planowanymi zmianami do pierwszych klas od przyszłego roku pójdą obowiązkowo dzieci, które urodziły się w pierwszej połowie (od 1 stycznia do końca czerwca) 2008 roku. Pozostałe - jeśli rodzice nie zdecydują o ich wcześniejszym zapisaniu do szkoły, trafią do pierwszej klasy we wrześniu 2015 roku, razem z rocznikiem 2009.
Wprowadzane zmiany przewidują, również, ze klasy będą mogły liczyć nie więcej niż 25 uczniów. Dzięki temu oraz, dzięki indywidualnemu podejściu nauczyciela do każdego ucznia, który rozpoczyna edukację w klasie pierwszej, a także okresowi adaptacyjnemu w szkole, który trwa zazwyczaj około 2 miesięcy, najmłodsi będą mieli najlepsze możliwe warunki do rozwijania naturalnych zdolności.
Pytania:
1. Jak się zapatrujecie na kwestię obniżenia wieku obowiązku szkolnego?
2. Mając wybór zdecydowalibyście się na wcześniejsze posłanie swojego dziecka do szkoły? (hmmm, a może to zrobiliście?)
Dyskusja - 6latki do szkoły!
bo jestem zbyt zajęta kochaniem ludzi, którzy mnie kochają ;)
Przede wszystkim pierwszym argumentem za dla mnie jest to, że im człowiek mniejszy tym szybciej się uczy, oraz w innych krajach europejskich od dawna dzieci chodzą tak wcześnie do szkoły. Są jednak jak dla mnie argumenty przeciw takie jak odpowiednie oddzielenie takich dzieci od najstarszych w szkołach podstawowych. Nie sądzę, aby u Nas możliwe było takie oddzielenie, no chyba, że piętrami ale tak nie do końca się to dla mnie sprawdzało. Dalej dochodzi kwestia poświęcenia więcej czasu przez nauczyciela w stosunku do mniejszych dzieci. A może i warto byłoby aby nauczyciele klas 1-2 np. byli zupełnie inni, mieli inne nastawienie niż do starszych co w Polskiej szarej rzeczywistości może tak nie zadziałać.
Mając na uwadze jego przyszłość może i tak... ale czy warto pozbawiać je tak szybko tego "dzieciństwa"? A Może reforma przedszkoli? Żeby móc więcej uczyć już tam? a i zaczynać wcześniej? wtedy można jakoś swobodnie dzielić ten czas na naukę i zabawę
W tej kwestii mam podobne zdanie ;)
Z pietrami wydaje mi sie to trudne, zwlaszcza, jesli w szkole sa np pracownie tematyczne np komputerowa i konieczne jest przenoszenie sie z jednej sali do drugiej...
Z tego, co mnie przeraza, to troche fakt, ze w tym wieku dziecku raczej trudno jest jeszcze usiedziec w miejscu - mam na mysli 45min lekcji w szkolnej lawce... Moze wiec wartaloby pomyslec nad tym by te zajecia mialy bardziej zabawowy charakter...
zawsze jest, cos za cos...
Ja soattnio slyszalam, ze i tak sporo sie pozmienialo...
Dawniej np w przedszkolach uczyli dzieci powoli literek i czytania a teraz ponoc jestn to clakowicie zakazane i dzieci maja sie tylko bawic...
bo jestem zbyt zajęta kochaniem ludzi, którzy mnie kochają ;)
Podchodząc do tematu z innej strony, może spisek aby ludzie wcześniej poszli do pracy i płacili ZUS na powiększające się grono emerytów?:P tak czy owak i tak w końcu wszystko się wywali, ale przede wszystkim musimy gonić zachód co do reform ale nie biorąc po jednej wyjątek z całego "kontekstu". Aby coś działało jak trzeba to musimy jak już kopiować cały system.
Hmmm... Z tym, ze edukacja jest obowiazkowa do 18 roku zycia, wiec jak mieliby isc wczesniej do rpacy? (nie doczytalam cos i w tej kwestii tez ma byc zmiana?)
Moim zdaniem spory balagan wprowadiz tez ten sztucnzy podzial na dzieciakim z pierwszej i drugiej polowy roku
bo jestem zbyt zajęta kochaniem ludzi, którzy mnie kochają ;)
a to nie tak ze obowiazek jest tylko do skonczenia gimnazjum? W koncu Liceow nie ma juz rejonowych wiec teoretycznie taki ktos moze sie nigdzie nie dostac :) no a zaczynajac wczesniej konczy sie LO majac 18 lat nie 19 wiec rok pracownika dluzej :P
Ad 1.
- Szkoły (np. wyposażenie), a przede wszystkim nauczyciele (!) nie są przygotowani na pójście 6-latków do szkoły.
- Dzieci w tym wieku nie są w stanie pracować w trybie szkolnym (45 min. lekcji, 5 min. przerwy).
- Posyłanie społeczeństwa szybciej do szkoły (a co za tym idzie, do pracy) nie załata dziury budżetowej, bo tej pracy nie ma.
Jestem przeciwny reformie.
Ad 2.
Nie wysłałbym. Niech jeszcze ma dzieciństwo a nie obowiązek (szkolny).
______
A jeśli chodzi o kopiowanie wzorców zachodnich - wielki błąd.
- Każdy kraj ma swoją specyfikę i co sprawdza się tam niekoniecznie musi sprawdzić się tu.
- Gimnazja - i chyba nie muszę nic więcej pisać.
Chcemy dobrze wykształcone społeczeństwo opierając się na wzorcach sprawdzonych na świecie? Proszę bardzo - zwiększenie liczby nauczycieli przypadającego na 1 ucznia (2 nauczycieli w klasie tak jak w UK), zmniejszenie liczby uczniów w jednej klasie (1 nauczyciel na 10 dzieci tak jak w krajach skandynawskich), obniżenie standardów jeśli chodzi o wiedzę ogólną i kształcenie specjalistów tak jak w USA.
System był dobry, więc po co go było zmieniać? Dzieci uczyły się pisać i liczyć w "0", były przyzwyczajane do pracy przy stolikach, do porządku lekcji itp. Szły do szkoły i były uczone przez nauczycieli, którzy dobrze zdążyli je poznać przez 8 lat i dobrze nauczyć. Wybierali zawód lub dalsze kształcenie.
Ale nie, to przecież nie miało sensu. Zlikwidujmy "0", wrzućmy 6-latki do szkoły, niech pisze dopiero w 2 klasie, bo 1 to przecież za szybko. Wprowadźmy gimnazja, niech ten "głupi" wiek będzie w jednym miejscu i niechaj powtarza całą podstawówkę w 1 klasie, w drugiej nauczy się czegoś, a w 3 niech powtarza do testów, bo przecież muszą dobrze napisać. Zróbmy nagonkę na zawodówki, niechaj wszyscy zdają matury. Niechaj znowu powtarzają w 1 klasie i wyrównują poziom, w 2 czegoś się ich nauczy, a w 3 przygotowanie do matury. Po prostu genialne!
(Tak, jest obowiązek kształcenia się do 18 r.ż., ale pod warunkiem, że nie skończyło się gimnazjum. Szkoły ponadgimnazjalne nie są obowiązkowe)
To nie jest dobry pomysł. Oczywiście są małe szkoły w których np. jest oddział przedszkolny lub przedszkole i wtedy nie ma różnicy, czy dziecko zacznie naukę w wielu 6 czy 7 lat bo kadra jest przygotowana na taką ewentualność. Kiedyś brałem udział w podłączaniu pracowni komputerowych dla różnych szkół mojego województwa. Niektóre małe szkoły były idealnie przygotowane pod taką zmianę (przeważnie szkoły wiejskie), ale wielkie szkoły czy zespoły szkół mogą bardzo przytłoczyć 6-latka. Większość szkół nie jest przygotowana na zmianę, a nawet jeśli to ze stratą dla dziecka. Nie ma co przeginać ze zmianą wieku szkolnego. Lepiej było by zrobić coś z systemem Podstawowo-Gimnazjalnym który w mojej opinii jest do niczego.
Nie mam dzieci i spoglądają wstecz na moje relacje damsko-męskie mogę przypuszczać, że to się nigdy nie zmieni. Jeśli jednak całkiem hipotetycznie założył bym, że jestem w takiej sytuacji to wolał bym wysłać dziecko do szkoły w wieku 7 lat lub wybrać małą szkołę wiejską. Pracowałem kiedyś jako informatyk "na telefon" dla 2 małych szkół podstawowych posiadających przedszkole lub oddział przedszkolny i te szkoły polecam każdemu. Kadrę znam na tyle by wiedzieć, że można im zaufać. Panie dyrektorki są bardzo dobrymi osobami i darzę je dużym szacunkiem. Natomiast odnośnie dużych szkół to zerkając pamięcią w przeszłość, raczej nie zrobił bym tego własnemu dziecku (gdybym takowe miał).
Nie do końca wiem co ma na myśli "szanowny" pan premier, ale zapewne nic dobrego. Zakładam, że chodzi o uzyskanie jakiś cięć finansowych. Obecny rząd wszędzie szuka pieniędzy, co przy stanie zadłużenia kraju jest zrozumiałe, ale sposób prowadzenia polityki anty ludzkiej jest dość ryzykowny. Nie na wszystkim można zaoszczędzić. Szczególnie groźne są oszczędności na oświacie. Jednak nie rozumiem co zmienia dla rządu to, że dziecko pójdzie do szkoły w wieku 6 lat. Jednak na pewno nie można zakładać, że chodzi tu o dobro dziecka. Tu chodzi o pieniądze lub statystyki.
Chyba do 18lat, choc zadnej konczyny za to nie zastawia...
Moze ktos bardziej obeznany w temacie sie wypowie :)
Co do gimnazjum akurat mam podobne zdanie - jak dla mnie sa zbedne...
Dzięki za dokładne przedstawienie sprawy :)
Ja tu bym akurat miala pewne watpliwosci...
Z jednej strony jest tak jak piszesz, z tym, ze taka szkola bylaby mniej przytlaczajaca dla dziecka, ale z drugiej - w tym momencie pisze to juz z wlasnych obserwacji. - chodzilam w szkole sredniej do klasy, gdzie byla mlodziez wlasnie z tych wiekszych i mniejszych szkol - i z przykroscia musze stwierdzic, ze uczniom ze uczniowie z tych mniejszych szkol (gl. podmiejskich) przychodzili z nizyszym poziomem wiedzy...
Tak, wiec z jednej strony takie szkoly sa przyjazniejsze dla maluchow, ale patrzac perspektywistycznie pod katem przyszlego ksztalcenia sprawa wyglada juz niec inaczej...
bo jestem zbyt zajęta kochaniem ludzi, którzy mnie kochają ;)
hmm... To zapewne zależy od szkoły i nauczycieli oraz determinacji ucznia i rodziców. Nie wiem czy tak jest czy nie, osobiście kończyłem jedną z największych szkół podstawowych w moim mieście (gimnazjum wtedy nie było) poziom z matematyki mieliśmy bardzo wysoki dzięki bardzo dobrej matematyczce Pani Wilińskiej (nie zapomnę tego nazwiska do końca życia bo wiele jej zawdzięczam). Z fizyki, WFu, Polskiego i chemii też mieliśmy bardzo dobrych nauczycieli. Natomiast w Technikum elektronicznym które kończyłem poziom wiedzy u kolegów i koleżanek był zróżnicowany. Zresztą przez 5 lat można było się sporo nauczyć i w tym przypadku poziom wiedzy zupełnie nie zależał od miejsca pochodzenia. Oczywiście jeśli na wsi dziecko musi brać czynny udział np. w zbiorach itp. to może mieć mniej czasu na naukę. Obecnie większym problemem jest gimnazjum którego poziom determinuje wiedzę jaką ma dziecko w Liceum czy Technikum. System nauczania jest moim zdaniem kiepskawy, widziałem jak się uczy młodsza część mojej rodziny będąca na tym etapie i poziom nauczania z matematyki uważam za podły... Zamiast uczyć rozwiązywać zadania i myśleć logicznie robi się jakieś dziwne zadania o bardzo pokręconej treści, później na studiach wykładowcy bardzo narzekają na dziury w wiedzy uczniów od czasu wprowadzenia gimnazjum. Jednak w tym przypadku oczywiście liceum odgrywa też sporą rolę.
Jeśli faktycznie poziom wiedzy dzieci po szkole wiejskiej jest niższy to ciekawe od czego to zależy. W każdym razie tak jak pisałem z uwagi na dobrą znajomość kadry polecam dwie szkoły podstawowe "wiejskie" dla których kiedyś pracowałem.