EloEloDwaTrzyZero
EloEloDwaTrzyZero
  6 marca 2012 (pierwszy post)

Polskie szkolnictwo przekształca się na wzór amerykański. Generalizowanie uczniów i jednotorowe kształcenie. Pokolenie naszych dzieci to będą albo poloniści niepotrafiący podstaw tabliczki mnożenia, albo matematycy analfabeci. Brawo.

Tylko co tu robić? Jedynym rozwiązaniem to samemu edukować dziecko. Pewnie większość z was uzna, że jest wszystko ok i oleje temat, a za kilkanaście lat dzieci nie będą wiedziały gdzie lezy Portugalia. Tak jak teraz amerykanie nie wiedzą gdzie jest Polska. A książki od historii są coraz bardziej cienkie , bo historie bardzo łatwo zataić.

Zapraszam do dyskusji.

artubul538
artubul538
  7 marca 2012

Niech uczniowie sie bardziej przykładają do zajeć to bedzie gites ;)
Ja tam nie narzekam... Jestem juz od 2 lat na studiach i sobie radze. Ale prawdą jest ze nie wszystko czego sie uczymy/ uczyliśmy w szkole przyda się pozniej w zyciu np na studiach. Mi przydały się podstawy matematyki + elementy mechaniki ( czyli fizyka ) ;)

sarkilor
sarkilor
  8 marca 2012

Jedną z rzeczy, których nauczyłem się w życiu to to, że nikt nie wie co przyniesie przyszłość. Więc po pierwsze, nie zakładaj, że nasze dzieci będą takie lub takie, bo zwyczajnie nie możesz tego przewidzieć. Nikt nie może. Ale jestem pewny, że nasze dzieci mając tak dobrych rodziców, jakimi my będziemy, będą mogły liczyć na liczne drogowskazy, którymi je obdarujemy jednocześnie pozwalając, by same wybrały drogę, którą chcą kroczyć.

Nie obchodzi mnie w jakim kierunku zmierza edukacja, dopóki możemy uczyć się rzeczy, których chcemy i które przydają nam się w przyszłości. Najważniejsza część edukacji to jak dla mnie okres szkoły średniej i studia, to właśnie wtedy najczęściej decydujemy o swoim życiu. Jeśli ktoś będzie chciał znać perfekcyjnie anatomię człowieka i ratować życia, pójdzie na medycynę, jeśli ktoś będzie chciał zajmować się historią, pójdzie na historię, jeśli ktoś będzie chciał grzebać w samochodach to zwyczajnie będzie to robił.. Należy uświadamiać ludzi, że każdy może robić cokolwiek tylko zechce. No bo co stoi na przeszkodzie?

Nie widzę problemu z polonistką nieumiejącą liczyć, bo jej zawód to przecież nie rysowanie funkcji, całkowanie czy wykonywanie skomplikowanych obliczeń matematycznych, a nauki humanistyczne, w których zapewne ze względu na swój zawód i wybór, porusza się jak ryba w wodzie. Nie widzę problemu z matematykiem analfabetą, dopóki potrafi przekazać swoją wiedzę innym przynajmniej w formie słownej. Nie widzę problemu z lekarzem, który nie wie w którym roku urodził się Bolesław Chrobry..

Bardziej niż nad rozważaniem kierunku edukacji pomyślałbym nad problemem, jakim jest nasilenie problemów z komunikacją. Choć ten problem też można by zaliczyć do tego pierwszego bo przynajmniej w mojej szkole nie było żadnych zajęć jej poświęconych nie licząc dyskusji na j. polskim. Komunikacja jest czymś ekstremalnie ważnym, to dzięki niej porozumiewamy się z innymi, to dzięki niej rozwiązujemy problemy, to dzięki niej przekazujemy wiedzę dalej i to właśnie dzięki niej potrafimy żyć w społeczeństwie. Coraz częściej ludzie zamiast spotkać się i porozmawiać w 4 oczy wolą popisać na gg, fejsbuku czy innych badziewiach. Uważam, że kontakty przez internet i telefon powinny zostać ograniczone jedynie do ustawiania się na spotkania, lub jeśli to niemożliwe, do maksymalnie godziny "rozmowy". Dlaczego? bo to takie pozbawione emocji. Upośledza umysł, który tworzy sobie wyobrażenia, zamiast odczuwać je na własnej skórze podczas prawdziwej rozmowy, a potem są rozczarowania jak się taka dwójka spotyka, bo pisze się z nim przecież inaczej niż rozmawia. W ramach przypomnienia dodam, że słowa to tylko mały procent komunikacji, ważniejsza jest mowa ciała, ton głosu, dotyk, tempo mówienia, natężenie głosu itp. Jeśli chodzi o mnie, to dłuższe rozmowy telefoniczne lub te facebookowe prowadzę tylko z osobami, które są ode mnie oddalone tak bardzo, że po prostu nie ma możliwości się spotkać. Tutaj przykład przyjaciółki, która jako modelka wyjechała do pracy za granicę i gdyby nie facebook, nie mielibyśmy kontaktu. Więc to nie jest też tak, że jednoznacznie coś potępiam.

A wracając do tematu dyskusji;
po co kelnerka miałaby znać całą mapę świata z wyszczególnieniem wszystkich wysp? - jej pracą jest coś innego
po co mechanik miałby znać 5 języków? - jego praca to przecież grzebanie w samochodzie
po co lekarz miałby znać dokładnie historię świata 2000 lat w tył? przecież jego praca to ratowanie życia i ma wiele innych ważniejszych rzeczy do nauki niż historia.
po co.. a z resztą, chyba zrozumieliście już o co mi chodzi ;)

Moje zdanie jest więc takie:

Mamy swoje życia we własnych rękach i zrobimy z nim cokolwiek tylko zechcemy, bo jeśli nie, to ktoś zrobi to za nas. Możecie mnie uważać za ignoranta, nie mam nic przeciwko bo jestem nim.. na rzeczy, których nie potrzebuję.

Pozdrawiam

Eve
Eve
  8 marca 2012
Konto usunięte
Konto usunięte: W ramach przypomnienia dodam, że słowa to tylko mały procent komunikacji, ważniejsza jest mowa ciała, ton głosu, dotyk, tempo mówienia, natężenie głosu itp.

i patrzenie w oczy.

Dobra, co do tematu.
System polskiego szkolnictwa zawsze był dla mnie niezrozumiały. Nigdy nie rozumiałam stresowania dzieciaków w podstawówkach jakimiś testami, dla mnie to niepotrzebne. Kaze dziecko wtedy rozwija się w innym tempie.
Dalej, gimnazjum. Zniosłam to, że jako pierwszy rocznik musiałam pisać egzamin z j. obcego, ale to, jaki oni teraz mają egzamin nie wiem, czemu ma służyć.
Następnie liceum. Jak dla mnie Klasa, która zamiast biologii, geografii, fizyki i chemii, z jedną godziną w tygodniu PRZYRODY to trochę będzie za mało.
Ale, na szczęście mnie to nie dotyczy.

Konto usunięte
Konto usunięte: Jedynym rozwiązaniem to samemu edukować dziecko.

Nie jedynym, możesz go wysłać do profilowanego liceum, gdzie będzie miał rozszerzenia, tylko wtedy w wieku 16lat będzie musiał mieć już sprecyzowane plany na przyszłość.

Konto usunięte
Konto usunięte: za kilkanaście lat dzieci nie będą wiedziały gdzie lezy Portugalia.

niektóre dzieci juz teraz nie wiedzą gdzie płynie Wisła. Btw, wiele zależy od nauczyciela i podejścia ucznia.

Konto usunięte
Konto usunięte: A książki od historii są coraz bardziej cienkie , bo historie bardzo łatwo zataić.


Konto usunięte
Konto usunięte: po co lekarz miałby znać dokładnie historię świata 2000 lat w tył? przecież jego praca to ratowanie życia i ma wiele innych ważniejszych rzeczy do nauki niż historia.

Jak dla mnie to jest odpowiedź.
Adidasowa
Adidasowa
  9 marca 2012
Konto usunięte
Konto usunięte: Tylko co tu robić?

Na pewno post na forum nie zmieni tego. My nie mamy wpływu na szkolnictwo. Inni ustalają programy szkolnictwa w szkołach i nie zmienimy tego.
Co do tego:

Konto usunięte
Konto usunięte: A książki od historii są coraz bardziej cienkie , bo historie bardzo łatwo zataić.

Nie byłabym tego taka pewna:nie: moje są zdecydowanie grube. Kolejne roczniki pode mną mają jeszcze grubsze. Więc nie wiem czy to zgodne z prawdą co piszesz.

Konto usunięte
Konto usunięte: za kilkanaście lat dzieci nie będą wiedziały gdzie lezy Portugalia.

Dlaczego się przejmujesz losem innych, przyszłych pokoleń? Liczy się to, że Ty wiesz gdzie leży Portugalia, Monako, Andora itp państwa. A to, że inni tego wiedzieć nie będą to ich problem. Nie ma sensu się przejmować.
Eve
Eve
  9 marca 2012
Konto usunięte
Konto usunięte: Dlaczego się przejmujesz losem innych, przyszłych pokoleń? Liczy się to, że Ty wiesz gdzie leży Portugalia, Monako, Andora itp państwa. A to, że inni tego wiedzieć nie będą to ich problem. Nie ma sensu się przejmować.

Zbyt egoistyczne podejście. :zonk:
sarkilor
sarkilor
  9 marca 2012
Eve
Eve: Zbyt egoistyczne podejście.


Jak dla mnie to koleżanka Adidasowa reprezentuje właśnie taki zdrowy egoizm.
Eve
Eve
  10 marca 2012

Btw, ciekawe, czy

Konto usunięte
Konto usunięte: Adidasowa

mając dzieci za kilka, czy tam kilkanaście lat, które nie będą wiedziały gdzie leży np. Bombaj, bo w szkole tego nie powiedzą stwierdzi, że to ich problem, że reprezentują ciemnotę.
sarkilor
sarkilor
  10 marca 2012

Eve, to już jej problem. Warto zaopiekować się swoim życiem, aby żyć tak jak się chce. No bo po co martwić się obcymi ludźmi?

Równie dobrze jakikolwiek elektryk może stwierdzić, że reprezentujesz ciemnotę, ponieważ nie potrafisz zestawić układu narysowanego na jakimś prostym schemacie.
Równie dobrze lekarz może stwierdzić, że reprezentujesz ciemnotę, ponieważ nie znasz kolejności kolorów elektrod podłączanych przy ekg albo jakim szwem zszywa się serce, a jakim wątrobę.
Równie dobrze matematyk może stać na Tobą i jęczeć jaka to jesteś ciemna, ponieważ na obliczenie zadania, które on policzył w głowie w kilka sekund, potrzebujesz kilkunastu minut.
Nie mówię, że nie wiesz którejkolwiek z tych rzeczy, bo przecież nie o to chodzi. Chodzi o spojrzenie, że dla konkretnej osoby możesz być ciemna z różnego powodu. Czy należy się więc tym przejmować?

Eve
Eve: sarkilor:


Jak dla mnie to jest odpowiedź.

Zgodziłaś się z moją odpowiedzią, ale chyba nie do końca zrozumiałaś co miałem na myśli pisząc to. Napisałem to co prawda trochę na wyrost, ale tak lepiej widać. Jestem za tym, żeby ogólna wiedza była na przystępnym poziomie z każdej dziedziny, ale nie skarcę nikogo za brak wiedzy o położeniu czegokolwiek, co nie jest stolicą jakiegoś państwa, działaniu bulbulatora czy też za brak szczegółowej wiedzy anatomicznej. Uczymy się różnych rzeczy, żeby żyć w społeczeństwie nie wariując jednocześnie od nadmiaru informacji. Będąc, kolokwialnie mówiąc, głupim w jakiejkolwiek dziedzinie, możemy zwrócić się o pomoc do kogokolwiek, kto jest w danej dziedzinie lepszy od nas. Czyż nie o to chodzi? O pomoc innym?
Eve
Eve
  11 marca 2012
Konto usunięte
Konto usunięte: Czy należy się więc tym przejmować?

Nie, ale też tu nie o tego typu ciemnotę chodziło.
Chodziło o bardziej przyziemne dla ucznia rzeczy, bo nie wiem, czy wiesz, ale na przyrodzie w liceum będą mieli różdżkarstwo i wróżbiarstwo. Więc powiedz mi, po co? :woot: Biologia, to tylko genetyka. A gdzie ekologia, anatomia, no gdzie?

Konto usunięte
Konto usunięte: Jestem za tym, żeby ogólna wiedza była na przystępnym poziomie z każdej dziedziny

Przecież wiem o tym :woot:
artubul538
artubul538
  11 marca 2012

Hmmm... ciekawa dysuksja widze :) Moje zdanie jest takie, ze nawet ludzie ktorym nie wypaliło w karierze edukacyjnej mogą miec pewne korzyści ze szkoly np udzielając korepetycji ( pod warunkiem ze cos z niej wyniosły xD ). Zawsze jakiś grosik wpadnie. Ja jestem w troszke lepszej sytuacji bo studiuje wiec mozna powiedzieć ze mi sie udało dotrzeć na wyzszy stopień kariery ;) Oczywiscie można polemizować: czy studia czy jednak technikum , lub czy moze zawodówka. A co do tego , ze w szkole uczą niepotrzebnych rzeczy lub nie ucza rzeczy , ktore sie moga nam przydac w zyciu to według mnie zadnen problem - osoby, którym zależy na nauce powinny się dokształcać również we własnym zakresie. I nie chodzi mi tu o dzieci z podstawówki bo one nawet nie wiedzą co bedą robić jutro a co dopiero za powiedzmy 10 lat xD

Eve
Eve
  11 marca 2012
Konto usunięte
Konto usunięte: bo one nawet nie wiedzą co bedą robić jutro a co dopiero za powiedzmy 10 lat

więc wyobraź sobie, że już od przyszłego roku szkolnego dziecko w 1klasie liceum będzie musiało zdecydować czego sie chce uczyć dalej, żeby móc z tego spokojnie zdać maturę. Myślisz, że jest w stanie racjonalnie sprecyzować swoje marzenia, co do zawodu mając lat 15, czy tam 16?

Konto usunięte
Konto usunięte: mogą miec pewne korzyści ze szkoly np udzielając korepetycji

No tak, w moim środowisku, jezeli ktoś nie jest magistrem, czy jakimś tam innym ważnym kimś, nikt do niego na korki nie pójdzie, ;-).
sarkilor
sarkilor
  11 marca 2012

artubul538 napisał bardzo ważną rzecz, która dla mnie jest kluczem, chodzi o wkład własny.

Konto usunięte
Konto usunięte: osoby, którym zależy na nauce powinny się dokształcać również we własnym zakresie.


Co prawda, napisał RÓWNIEŻ, ale to wcale nie oznacza, że nie można robić tego TYLKO we własnym zakresie. W moim przypadku tak było, dzielnie walczyłem o to, żeby przepisać się z technikum do liceum, a teraz dzielnie walczę z materiałem bieżącym do szkoły, utrzymywaniem najwyższej średniej w klasie i nauką do matury jednocześnie. Czy uczę się często bzdurnych rzeczy, które spokojnie mógłbym olać i zapewne tak zrobię w przyszłości? Tak. Ale na dzień dzisiejszy są one przepustką, złem koniecznym, którego nauczyć się muszę w imię większego dobra.

I nie ważne ile się ma lat kiedy decyduje się o swojej przyszłości. Jeśli masz 15/16 lat nie musisz się tym zamartwiać, że dokonasz złego wyboru. Poznasz siebie, dokonasz dobrego wyboru i będziesz robić to, co chcesz. Osobiście znam 3 ludzi, którzy nie wiedzieli co chcą robić w życiu, jedną z nich był mój dziadek, który przez całe życie był rzeźnikiem tylko dlatego, bo nie miał pomysłu na życie, odnalazł siebie, jak to mówił, w ogródku. Lubił zwyczajnie grzebać w ziemi i dbać o bezbronne rośliny, które potem dają pyszne owoce w postaci malin czy truskawek.. Drugą jest mój brat, który mając 16 lat poszedł w ślady ojca do szkoły górniczej tylko dlatego, że nie miał pomysłu na życie. Pomysł na życie przyszedł wraz z jego pasją, czyli fotografia. Poświęcił się jej bez reszty i przynosiła mu już pierwsze realne pieniądze, z których bez problemu mógłby się utrzymywać, ale zmienił dziewczynę, sprzedał sprzęt, znalazł inną dziewczynę i oddał się jej bez reszty. Jego wybór, ale karcić go nie będę bo to jego życie. Trzecią osobą jest kolega z mojej ówczesnej klasy. Ma on 49 lat i jest emerytowanym górnikiem. Znalazł się w medycznej szkole policealnej na kierunku elektroradiologia. Jak? Nie mam pojęcia, ale powiedział mi tylko, że to jest właśnie to, co chce robić w życiu i że w końcu odnalazł swoje miejsce, po tej szkole będzie pracował w szpitalu razem ze swoją żoną, która jest pielęgniarką. Więc powtarzam, nie martw się, mając 16 lat, że nie wiesz co chcesz robić w życiu. Bo jest dużo więcej dużo starszych ludzi, którzy wciąż tego nie wiedzą. Fakt, im wcześniej się odnajdziesz, tym lepiej, ale nie zapominaj by patrzeć na to, czego chcesz, a nie ulegać jakiejkolwiek presji. Nie myśl sobie też, że teraz jest już za późno na pewne rzeczy. Na co przykładem może być moja wykładowczyni z patologii, która na medycynę próbowała dostać się 7 razy i udało się jej w końcu.. Więc i ja się motywuję, że będę próbował do skutku.

W moim środowisku na szczęście nie liczą się żadne kwalifikacje, a zwykła umiejętność przekazywania wiedzy. Jestem zwolennikiem wizualizacji, skojarzeń, często niemoralnych, ale dzięki temu jest przynajmniej wesoło i łatwiej się zapamiętuje. Czy wiedzą dorastam do jakiegokolwiek magistra? Nie, ale kilka razy usłyszałem już, że tłumaczę lepiej od ich nauczyciela. ;)

PS wybaczcie trzy tony tekstu, staram się ograniczać i pisać jasno i zwięźle, ale ostatnio mam słowotok, którego opanować zwyczajnie nie potrafię :mrgreen:
Eve
Eve
  11 marca 2012
Konto usunięte
Konto usunięte: I nie ważne ile się ma lat kiedy decyduje się o swojej przyszłości.

Dobrze, nie kwestionuję tego, mogę wręcz potwierdzić, ale system szkolnictwa, który ujrzy światło dzienne w przyszłym roku szkolnym, raczej wymaga wstępnej precyzji swoich planów już po 1klasie liceum, co objawiać się będzie dalszego kontynuowania nauki z przedmiotów, które będzie chcieć zdawać na maturze jako dodatkowe, i podstawowe.

Co do tego, co napisałeś. Sama uczę sie tego, czego się uczę, niekoniecznie z własnej woli, aczkolwiek nie chce rozwijać tego wątku, wybacz, i o nic mnie nie pytaj. Jak przeczytałam o fotografii Twojego brata, to aż się uśmiechnęłam, w marzeniach, właśnie to od 3lat jest moim sposobem na życie, ziszczeniem wszystkich imaginacji, ale zobaczymy, czy uda mi się to wszystko osiągnąć.
W mojej klasie (biol-chem), jest pewne 'kółko różańcowe', dwie, czy tam trzy z nich są zdecydowane, że po liceum idą na ratownictwo medyczne, a dwie inne mówią, że idą tam, bo te pierwsze tam idą. Pochwalasz to? Bo mi osobiście coś mnie trafiło jak to usłyszałam.
sarkilor
sarkilor
  12 marca 2012

Odkąd pamiętam jestem samoukiem. Uczę się tego, czego chcę się uczyć, nie uczę się tego, czego nie chcę. Dlatego zawsze byłem, jestem i będę obojętny na system szkolnictwa. Nawet mając dzieci zwyczajnie będę je uświadamiał o tym, że mogą wszystko i że tylko ciężką pracą dostaną to, czego chcą. A Szkoła.. to tylko szkoła. Powinna czegoś uczyć, a w wielu przypadkach tego nie robi. Gdyby powstała rewolucja, jakaś szkoła życia, w której dzieci(i dorośli, jeśli chcą) uczyliby się komunikacji. Każdej z jej form.. bez wahania wysłałbym tam swoje dziecko.

Nie ma problemu, oszczędzę Ci personalnych wycieczek.
Ktoś mądry kiedyś powiedział mi, że nie można się nauczyć jeździć na rowerze inaczej, niż jeżdżąc na nim. I odnajduję analogię praktycznie wszędzie. Nie nauczysz się komunikacji nie komunikując się, nie nauczysz się śpiewać nie śpiewając, nie nauczysz się robić dobre zdjęcia, nie robiąc ich. Więc rób ich jak najwięcej, sprawdzaj jakość, kadr, pomyśl, czy wszystko jest z Tobą spójne, kwalifikuj, precyzuj i wyrób swój własny styl, dzięki któremu Twoje zdjęcia będą wyjątkowe, a co za tym idzie, że więcej ludzi będzie chciało właśnie Ciebie jako fotografa. Mój brat zaczynał od kilku lat robienia zdjęć wszystkiemu co się rusza i nie, od 2 ślubów gratis jako drugi fotograf i potem stawiał już swoje pierwsze kroki jako główny fotograf.. miał swój kalendarz niczym rasowy fotograf, w którym miał zapisane sesje fotograficzne, prawie cały tydzień miał zapełniony różnymi ofertami.. żyć nie umierać, a ten głupi wół to porzucił dla innej dziewczyny. Będę za Ciebie trzymał kciuki, Eve.
Myślę, że jakikolwiek pomysł na życie jest lepszy od żadnego. Jeśli idą tam, bo ktoś idzie, to może akurat im się spodoba i zostaną na dłużej.. A jeśli nie, to zawsze mogą spróbować czegoś innego. To lepsze od zostania w domu i czekania na olśnienie. Jestem człowiekiem czynu i każdego zachęcam do działania, więc nawet takie posunięcie zyskuje moją aprobatę.

Pozdrawiam

Dyskusja na ten temat została zakończona lub też od 30 dni nikt nie brał udziału w dyskusji w tym wątku.