Moja mama do dziś wspomina czasy, gdy w jej szkole obowiązkiem było zaliczenie szycia i gotowania. Wcześniej przez jedno półrocze mieli ćwiczenia w tych dziedzinach, gdzie musieli coś samemu zrobić.
Teraz takie zajęcia są w zawodówkach lub innych szkołach, które od razu szkolą do zawodów.
Ja osobiście chciałabym mieć gdzieś w planie lekcji przynajmniej jedną godzinę tygodniowo z takich zajęć praktycznych, a wy?
Jesli tak to jakie najbardziej chcielibyście mieć zajęcia i dlaczego akurat te.
Jeśli nie, to również prosze o uzasadnienie swojej wypowiedzi.
lista tematów
Lekcje praktyczne... strona 1 z 2
Pewnie. Szkoła życia.
Ja pamiętam że w podstawówce uczyliśmy się robić kanapki, sałatki. Jakieś takie najłatwiejsze potrawy, szyć, haftować .
A teraz by się przydało jakieś takie poważniejsze, np jak naprawić ciekący kran czy cuś
Zaneta: Moja mama do dziś wspomina czasy, gdy w jej szkole obowiązkiem było zaliczenie szycia i gotowania. Wcześniej przez jedno półrocze mieli
moja mama tak nie miała. pewnie Twoja mama chodziła do zawodówki.
z pewnością :)
Zaneta: Jesli tak to jakie najbardziej chcielibyście mieć zajęcia i dlaczego akurat te.
Jeśli nie, to również prosze o uzasadnienie swojej wypowiedzi.
ja bym nie chciała, bo po co mi? Gotować nie potrafię i nigdy się nie nauczę, już się pogodziłam z tym.
A tak ogólnie to nie są mi potrzebne żadne zajęcia praktyczne. No, chyba że byłyby one zamiast np. matematyki albo chemii.
Ja szyłam rękawice kuchenną.
Konto usunięte: A teraz by się przydało jakieś takie poważniejsze, np jak naprawić ciekący kran czy cuś
No już bez przesady
Do liceum ekonomicznego.
Własnie po to, żeby uniknąć takich głupich tekstów.
Zaneta: Ja osobiście chciałabym mieć gdzieś w planie lekcji przynajmniej jedną godzinę tygodniowo z takich zajęć praktycznych, a wy?
Jesli tak to jakie najbardziej chcielibyście mieć zajęcia i dlaczego akurat te.
w podstawówce mieliśmy lekcję pichcenia kanapek, deserków i surówek. Dziewczynki uczyły się robić na szydełku, bądź na drutach, chłopcy zaś rzeźbili w drewnie lub mydle :)
w gimnazjum na technice musiałam uszyć koszulkę i/bądź fartuszek. Na szczęście moja mama jest po kursie krawcowej i trochę pomogła mi z zszywaniem :)
obecnie chciałabym mieć zajęcia praktyczne w kuchni, popichciłabym sobie coś nowego :p
albo zajęcia z fotografii.
Ale sa przecież kółka zainteresowań. Na lekcjach raczej tego się nie robi, bo nie byłoby czasu na inne przedmioty oraz dlatego, że przecież nie wszystkich interesuje określona dziecina a zajęcia pozalekcyjne dają możliwośc rozwijania się tym, których to interesuje.
Zaneta: Moja mama do dziś wspomina czasy, gdy w jej szkole obowiązkiem było zaliczenie szycia i gotowania. Wcześniej przez jedno półrocze mieli ćwiczenia w tych dziedzinach, gdzie musieli coś samemu zrobić.
w podstawówce pamiętam, że coś jakieś sałatki się robiło, szyło się, w drewnie coś majstrowało.... stare czasy
Zaneta: Ja osobiście chciałabym mieć gdzieś w planie lekcji przynajmniej jedną godzinę tygodniowo z takich zajęć praktycznych, a wy?
ja ani szycia, ani gotowania bym nie chciał mieć zbyt kobiece zajęcia :P
leżakowanie przydałoby się :P
uuu... słaby materiał na żonę
I jak sobie z tym radziłas? :>
TakeTheSunAway: Choć pewnie cieżko byłoby dopchać jeszcze jedną godzinę lekcyjną w tygodniu, kiedy i tak siedzenia w szkole jest mnóstwo.
Ja myślę, że gdyby tylko uczniowie wyraziliby chęć brania udziału w takich zajęciach, to problemu ze zogranizowaniem tego by nie było.
O to już wyższa szkoła jazdy
Ale nie zawsze cieszą się one taką popularnością.
a później to nawet jajek nie ugotujesz?
Zaneta: Ja osobiście chciałabym mieć gdzieś w planie lekcji przynajmniej jedną godzinę tygodniowo z takich zajęć praktycznych, a wy?
nie narzekałbym
ale pod warunkiem że sam mógłbym wybrać czego chciałbym się uczyć
a nie wiem
na tamte czasy (znaczy się nauki) chyba gotowania
Zaneta: Moja mama do dziś wspomina czasy, gdy w jej szkole obowiązkiem było zaliczenie szycia i gotowania. Wcześniej przez jedno półrocze mieli ćwiczenia w tych dziedzinach, gdzie musieli coś samemu zrobić.
też tak miałem
JAKI JA STARY JESTEM
...Ignorance is bliss...