daniel9311
daniel9311
  22 października 2015 (pierwszy post)

Byli przyjaciółmi od wielu lat
Odrazu wpadła mu w oko gdy zaczynał ją znać
On był do życia nastawiony wrogo
Codziennie wstawał z opuszczoną głową,
ona wiodła podwójne życie
Na codzień była grzeczną studentką a wieczorami wychodziła na ulice.
Codzień nie mógł wytrzymać z bólu
Gdy nie mógł wyznawać jej swoich uczuć
Była jego muzą
Codzień rano potwarzał sobie że ją zdobedzie patrzac na siebie przez lustro
Pewnego wieczoru ich przyjaźń straciła sens
Gdy poszli na impreze a ona pijana zaproponowała mu sex
Cieżko było mu sie oprzeć
Gdy podeszła do niego łapiąc go za spodnie
Wyszeptała chodźmy do mnie a nie pożałujesz...
W tej chwili chlopak uwierzył że spełniaja sie jego marzenia wypowiadane przed lustrem
Na odpowiedź nie musiała czekać
Prowadźiła go do domu otłumiona jak po psychotropowych lekach,
Nie wiedząc co sie do końca z nią dzieje
Postawiła go na jednym z siedzeń
Dla zrelaksowania właczyła wolną muzyke
Po czym zawiązała mu oczy czarną opaską by nic nie mógł widzieć
Szeptając mu do ucha czułe słowa pozbywała sie jego ubrań rzucając je do okoła:
Skarpetki spadły na telewizor a spodnie zawisły na starych drzwiach które już dawno skrzypią,bluza poleciała na stary filar a bluzka na lampe po czym nie było nic widać
Byli już nago
Gdy zaczeła go ujeżdzać na krześle pod starą szafą
W tle leciała kolejna zwrotka piosenki gdy zaczynał dotykać i całować jej piersi
Już dawno nie miał takich doznań
Sama myśl o niej nakręcała go od środka
Parę minut później gdy odchylił się w tył
Uderzył głową o kant szafy z całych sił
Gdy rozległ sie jego krzyk
Ona myślała że to z przyjemnosci
Po czym kucneła między jego nogi
Gdy zaczeła robić swoje
Bluzka opadła na podłoge
Gdy już wszystko było widać on był nie przytomny
Gdy popatrzała w góre krew wyciekała z jego głowy
To wszystko było dla niej zbyt chore
Zaczeła rozmawiać do siebie jakby odwaliło jej coś na głowę"O mój boże co mam zrobić teraz
Skarbie jak mogłam nie widzieć że umierasz
Siedząc nad jego ciałem w głebokim zamyśleniu
Krzyczała prosze nie odchódź moj przyjacielu
Nikomu nie powiem
Wciąż bede przy tobie
Ludzie pomyślą że nasza miłośc jest dzwina
Muszę z nimi walczyć bede silna"
Nie wiadomo ile mineneło dni
Gdy siedziała nad jego ciałem opadając z sił
Pewnego dnia przebudzając się nie wiedziała co się dzieje
Gdy zrozumiała że rozmawia do człowieka który już nie istnieje
"Już nie będe szcześćliwa
Proszę cie boże wybacz
Muszę to zakończyć
Darzę uczuciem trupa które nie pozwala nas rozłaczyć
Nie zastanawiając sie dość długo
Wyciągneła pistolet który trzymała przed kuchnią
Po czym siadając na jego kolanach
Strzeliła sobie w głowę krzycząc" odchodze do ciebie bo nie potrafie być już sama "
Leżeli objęci ze sobą kilka tygodni
Nim policja znalazła ich zwłoki

zyjprawda
zyjprawda
  5 listopada 2015

Miłość nie zna lęku i Miłość czysta pochodzi od Boga, a Bóg jest Bogiem żywych, a nie umarłych.
Twój wierszyk może i twórczy, ale sprzeczny sam w sobie.

MenBrawa
MenBrawa
  7 listopada 2015
https://www.youtube.com/watch?v=wvZP1zSY4hA
Dyskusja na ten temat została zakończona lub też od 30 dni nikt nie brał udziału w dyskusji w tym wątku.