margotka
margotka
  3 kwietnia 2009 (pierwszy post)

***

Ja
stróż
latarnik
nadaję
z mrówkowca
Nie zabłądźcie.
Bądźcie.
Mijajcie, mijajmy się,
ale nie omińmy.
Mińmy.
My,
Wy, co latacie
i jesteście popychani.

...nie czujecie sie czasami tacy pozamykani w blokowych klatkach, nie znając najblizszych nam ludzi z zza ściany...;) ... licze na trochę refleksji, skoro wiosna juz do nas przyszła...

...wprawdzie juz nie pozyczamy szklanki cukru od sąsiadki, ale może warto otworzyć sie na ludzi? ... a jeżeli nie, to dlaczego?

Konradziq
Konradziq
  3 kwietnia 2009

Mieszkam w domu dwurodzinnym, więc tej 'ciasnoty' blokowisk nigdy nie odczułem.
Po prawej prawie 90letnia sąsiadka, po lewej babcia. Z przodu pole, z tyłu pole. Pode mną wujkowie.

Wszystkich znam, wszystkich widuję na co dzień.

Chyba każdy przyzna - mieć dobrego sąsiada to skarb.
Warto utrzymywać z nim dobre stosunki.

margotka
margotka: wprawdzie juz nie pozyczamy szklanki cukru od sąsiadki

Jak nie jak tak? :>
folkemon
folkemon
  3 kwietnia 2009
margotka
margotka: ...nie czujecie sie czasami tacy pozamykani w blokowych klatkach, nie znając najblizszych nam ludzi z zza ściany...;) .

nieee, znam nawet kota sąsiadki 2 piętra niżej :dumny:

szczegóły na profilu Razotki :mrgreen:
RexMundi
Posty: 68929 (po ~126 znaków)
Reputacja: -46 | BluzgometrTM: 13
RexMundi
  3 kwietnia 2009
margotka
margotka: ...nie czujecie sie czasami tacy pozamykani w blokowych klatkach

cóż nie wiem jak to jest gdyż mieszkam na odludziu :D

margotka
margotka: nie znając najblizszych nam ludzi z zza ściany...;)

rozszerzając to na skale wsi
- w tej której mieszkam 2 lata ( praktycznie nikogo nie znam, i nie zależy mi na znajomości z nikim )
- w byłej wiosce (15 lat mieszkania) - również nie znałem w sumie nikogo (pomijając sąsiadów i ludzi wybitnie "znanych" na wsi , ale ogólnie nie utrzymywałem z nikim znajomości ( dopiero po przeprowadzce zawarłem kilka znajomości)
- w moim pierwszym miejscu zamieszkania ( od narodzin do 4 roku życia) - znam praktycznie wszystkich i wszyscy znają mnie , mam tam sporo przyjaciół

podsumowując - w miejscowości w której "pochodzę" jestem przyjmowany jak mieszkaniec w pozostałych moich miejscach zamieszkania raczej jestem postrzegany jako "intruz za miedzy" :ninja:
ogólnie nie przeszkadza mi to sytuacja gdyż z natury jestem autsajderem ( pewnie właśnie odizolowanie się od innych po przeprowadzkach do tego doprowadziło)

więc ogólnie nie za bardzo interesuję mnie to co się dzieje u kogoś

margotka
margotka: ...wprawdzie juz nie pozyczamy szklanki cukru od sąsiadki,

czasem mi sie zdarzało :tak: ale olej :D

margotka
margotka: le może warto otworzyć sie na ludzi? ... a jeżeli nie, to dlaczego?

nie mam nic przeciwko pomaganiu innym , ale też nie za bardzo jestem zwolennikiem jakiegoś narzucania się typu ( jesteśmy sąsiadami więc powinniśmy zrobić jakąś gościnę czy wieczorek zapoznawczy )
...Ignorance is bliss...
Slawor1987pl
Slawor1987pl
  3 kwietnia 2009
margotka
margotka: nie czujecie sie czasami tacy pozamykani w blokowych klatkach, nie znając najblizszych nam ludzi z zza ściany...;)

Nie mam potrzeby poznawania ludzi z bloku. Znam tych co znam z którymi wyjdę na piwko, pogram w piłę ale to wszytsko. Aczkolwiek patrząc po tych latach to i tak pomimo ze się znamy po kilkanaście lat to jednak nie którzy jakby się wstydzili podać ręke albo coś.
margotka
margotka: ale może warto otworzyć sie na ludzi? ... a jeżeli nie, to dlaczego?

Szczerze Ci powiem, że jakbyś miała za sąsiadów psełdo katolików to też byś myślała jak ja. NIe będe się wdawał w szczegóły kto jaki jest bo nie od tego jestem. Ale z jednymi żyje się lepiej z jednymi gorzej a o "sąsiedzie" z piętra niżej to się wypowiwadał nie będę bo to jest typowy przykład właśnie psełdo katolika.
shamaramorgan
shamaramorgan
  3 kwietnia 2009

mówisz jak moja polonistka z gimnazjum :)

margotka
margotka: ...nie czujecie sie czasami tacy pozamykani w blokowych klatkach, nie znając najblizszych nam ludzi z zza ściany...;) ... licze na trochę refleksji, skoro wiosna juz do nas przyszła...

Nie. Znam wszystkich swoich sąsiadów. Z jednymi dogaduję się bardziej z innymi mniej.

margotka
margotka: ale może warto otworzyć sie na ludzi? ... a jeżeli nie, to dlaczego?

oczywiście, jednak nie narzucajmy się innym osobom. Nie cierpię tego.
zmarzlaczeq
zmarzlaczeq
  3 kwietnia 2009
margotka
margotka: ...nie czujecie sie czasami tacy pozamykani w blokowych klatkach, nie znając najblizszych nam ludzi z zza ściany...;) ... licze na trochę refleksji, skoro wiosna juz do nas przyszła...

hmm... od przeprowadzki na drugi koniec osiedla, 2lata temu:ninja:, w nowej bramie nikogo nie znam, ale jakoś nie czuję potrzeby zapoznania się. rzadko bywam w domu, a sąsiadów widuje czasami jak idę do szkoły.
Hope
Hope
  4 kwietnia 2009
margotka
margotka: ...nie czujecie sie czasami tacy pozamykani w blokowych klatkach, nie znając najblizszych nam ludzi z zza ściany...;) ... licze na trochę refleksji, skoro wiosna juz do nas przyszła...

obecnie mieszkam w domku jednorodzinnym. ale kilka lat temu mieszkałam w bloku i prawdę mówiąc tęsknię do tamtych czasów. wprawdzie, wyprowadziłam się stamtąd właśnie ze względu na niereformowalnych sąsiadów, ale jeśli miałabym wybierać pomiędzy tamtymi, a moimi obecnymi, zdecydowanie zostałabym w bloku :tak: .
nie mam szczęścia do sąsiadów :and: .
mIIrOOn
mIIrOOn
  4 kwietnia 2009
margotka
margotka: Ja stróż latarnik nadaję z mrówkowca Nie zabłądźcie. Bądźcie. Mijajcie, mijajmy się, ale nie omińmy. Mińmy. My, Wy, co latacie i jesteście popychani.


Maj fejwrit :rock:

margotka
margotka: ...nie czujecie sie czasami tacy pozamykani w blokowych klatkach, nie znając najblizszych nam ludzi z zza ściany...;) ... licze na trochę refleksji, skoro wiosna juz do nas przyszła...


Nie czuję się. Wystarczą mi moi znajomi. Nie muszę znać wszystkich.

margotka
margotka: ...wprawdzie juz nie pozyczamy szklanki cukru od sąsiadki, ale może warto otworzyć sie na ludzi? ... a jeżeli nie, to dlaczego?


Może i warto, ale to bywa niebezpieczne gdyż ludzie bywają najróżniejsi.
razotka
razotka
  4 kwietnia 2009
margotka
margotka: wprawdzie juz nie pozyczamy szklanki cukru od sąsiadki, ale może warto otworzyć sie na ludzi? ... a jeżeli nie, to dlaczego?

W moim mieście mieszkam od sześciu lat. Po pierwszych dnia przeprowadzki na osiedlu było pełno dzieciaków, które już od dawna obserowały mnie i moich rodziców bo byliśmy obiektem zainteresowania z racji tego, że wprowadziliśmy jakiś ruch przy przeprowadzce. Pierwsze pytanie od nich było: "Na ile sie wprowadziliście?" Jak się później dowiedziałam dwie poprzednie rodziny mieszkały zaledwie pare miesięcy :woot:. Myślałam, że będe miała mnóstwo znajomych... No miałam przez rok. Z każdym kolejnym oddalaliśmy się od siebie, każdy miał swoje sprawy i dorastał. Na dzień dzisejszy dookoła same staruszki, które "kojarze z widzenia". Zwykłe dzień dobry na powitanie... Żebym miała wyjśc, do którejś z nich z inicjatywą bliższego kontaktu to musiałabym zapomnieć jak bardzo są zrzędliwe...
Zadziorrra
Zadziorrra
  5 kwietnia 2009
margotka
margotka: ...nie czujecie sie czasami tacy pozamykani w blokowych klatkach, nie znając najblizszych nam ludzi z zza ściany...;) ... licze na trochę refleksji, skoro wiosna juz do nas przyszła...

Nie. Bo ja mieszkam w swoim bloku od urodzenia. Jest w nim 20mieszkań i Ci którzy sa razem zemną od zawsze nie są mi obcy. Chyba, że ktoś się wprowadza, ale na ogół zagaduje się przy klatce :)

margotka
margotka: ale może warto otworzyć sie na ludzi?

Oczywiście, że warto. Ja zawsze jestem otwarta na ludzi :) Mam nowych młodych sąsiadów, ale jak tylko ona wychodzi z dzieckiem na dwór, to każdy z bloku z nią zagaduje. Czy to młody czy stary :) Mili, fajni ludzie ;)
razotka
razotka
  6 kwietnia 2009
Konto usunięte
Konto usunięte: szczegóły na profilu Razotki

musiałes się tym chwalił? :ziober2:
Dyskusja na ten temat została zakończona lub też od 30 dni nikt nie brał udziału w dyskusji w tym wątku.