Miłość serce rozpiera tak wielka,
kiedy żal z wielkim strachem się miesza,
pożądana za brata zemsta wszelka,
serce ciągle swe bicie przyspiesza.
Bazyliszkowym wzrokiem przeszywasz,
oczy wroga, bezmyślnego napastnika,
i w sercu twoim wielka się bitwa rozgrywa,
świadomość grzechu chęć zemsty przenika.
Gdy na ulicy wysycha krew wspólna,
patrzysz nań z bólem wielkim i trwogą,
i tak się zbiera nienawiść ogólna,
że brat niemal był gdzieś drugą nogą.
Bezsilna i zła, że zaradzić nie możesz,
że ten prawie zabójca bezkarnie się krząta,
ostrymi jak brzytwa pazurami twarz orzesz,
i nadzieje gdzieś spychasz do kąta.
A pomimo, że prawie dobrze się kończy,
ta historia w twych myślach spisana,
nadal ból z twego serca się sączy,
i chęć zemsty jest niepokonana.
no więc.. krótka historia powstania tego wiersza..
Napisałam go odrazu po tym jak pewnien poryty koleś z naszej dzielni rozwalił mojemu bracikowi butelke na głowie.. tyle.
pozdrawiam i czekam na opinie.
lista tematów