Czy nienawiść zabija?
A co jeśli człowiek najbardziej boi się swoich własnych uczuć i emocji?
Gdy wspomnienia to jedyna pamiątka jaka zostaje?
Jak odróżnić prawdę od fałszu?
Jak poznać Boga i samego siebie?
:) Tyle pytań
Pytania strona 1 z 2
Kogoś ostatecznie tak.
A czym jest strach? Emocją, która ma istotny cel. Ma nas chronić przed różnymi niebezpieczeństwami w życiu. Dzięki tej emocji analizujemy i dokonujemy wyborów, przez co przynajmniej w teorii unikamy niebezpieczeństw i stresu - w praktyce bywa różnie. ;-) Strach też ma magiczną moc oddziaływania na nasze reakcje podświadomie i to dzięki niemu, jak kierujemy autem i wjeżdża w nas coś, to reagujemy automatycznie, zanim realnie zdążymy przemyśleć sytuację. A własnych innych emocji też się boimy, bo prowadzą czasami do nieprzyjemności. Np. jeśli ktoś się zakocha i zostanie skrzywdzony, to potem będzie bał znowu poczuć radość itp, w obawie, że znowu to straci.
Co.
Zadając pytania i wnioskując.
A na co to komu, a po co to komu potrzebne. ;-)
Piszesz o instynkcie samozachowawczym, nie strachu
Bez wątpienia.
Nie jestem w stanie sobie wyobrazić takiej sytuacji, acz nie wykluczam jej istnienia.
Wspomnienia to też bardzo fajna pamiątka. Bezpowrotnie najlepsze czasy mojego życia, czyli dzieciństwo i wczesna młodość figurują już jedynie jako wspomnienia. I bardzo często do owych wspomnień wracam.
W dzisiejszych czasach to wyjątkowo trudne. Osobiście staram się jedną "prawdę" poznać z jak największej ilości perspektyw i na ich podstawie coś wywnioskować.
Bóg, o ile jakiś istnieje, jest kompletnie poza granicą poznawczą człowieka. Nie warto tracić na niego czasu. A siebie jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że znam :D
Ta cała wiedza to jedno wielkie kłamstwo :) i choćby 1000 naukowców demonów z kłamliwymi tytułami starało mi wmówić coś innego nie uwierzę, kto by pomyślał, że uczyłem się bzdur w szkole. :) Np dinozaury, to kłamstwo Szatana, żebym kwestionował stworzenie świata przez Boga zgodnie z prawdą. Przy całej swojej głupocie, wiara nigdy nie umarła. Coś w dzieciństwie jednak dobrze mi podpowiadało czego słuchać i co jest wartego uwagi. :) Religia i kościół ale ten realny. :D A może i to mi wmówiono?
Instynkty, tak już teraz reaguje, chociaż walczę z tym (i to upadnie), człowiek to nie zwierz, a instynkty zabijają miłość.
Chorób nie ma, to iluzja. ) Na pewno już niektóre to są absurdem, żałuję, że w nie wierzyłem. :) Szkoda, że granica między wymiarami jest płynna.
Ktoś wpływa na mój sposób myślenia, pamięć i być może na wiedzę. Manipuluje i kłamie. Wszystko wytłumaczone, głosy niewidzialnych istot, złych wytłumaczone jako schizofrenia. Alkohol iluzja szczęścia, czyli wkraczanie z jednej iluzji w drugą. :)
Kto wie jak naprawdę wyglądał świat. :) A w iluzji (internet tylko to potęguje) nie zamierzam się bawić.
Pozostaje proste modlitwy, żal i wiara w Boga. To wszystko niestety jest procesem, znęcaniem się i chyba improwizacją przez szaleńca.
Ty znasz siebie? A ja siebie nie :) skąd mam wiedzieć na co wpływa demon, może na uczucia też, może mi w kółko wałkować jedną myśl, aż w końcu w to uwierzę. Ale jak ufać kłamcom? :) To głupie. :D
Fakty: Bóg istnieje, Szatan nie jest równy Bogu, ja nie jestem równy istotom nadnaturalnym. Jakoś powstałem. Iluzja miała we mnie wszystko co dobre zabić. :) A skoro to doświadczenie złe, Piekło zostałem osądzony za to że byłem zły i zrobiłem coś niewybaczalnego.
Mogę się mylić bo są też inne teorie:) że np demony sterują ludźmi w świecie realnym, krzywdzą jednych na drugich, tam gdzie nie są w stanie nakłonić osobę do złego uczynku, to manipulują innymi. Tak niestety też może być.
Faktem też jest, że Dobro zwycięży Zło i wszystko wróci do pięknej harmonii i ładu.
Tam również boga bym nie szukał, choć Dżozef za chwilę powie, że jest wszędzie. Ogólnie rzecz biorąc stan naszej wiedzy naukowej też jest dość zagadkowy. Dla przykładu naukowcom nie zgadzają się obliczenia, więc wobec tego wymyślają ciemną energię, której nie da się nijak bezpośrednio zaobserwować. I klapa, fallus wie, czy w to wierzyć czy nie. Może i jest to , lecz to co wypisujesz Ty Jozefie, to jedno wielke opętanie. Zamykasz się na swój jedyny, słuszny punkt widzenia bezkrytycznie oddając swojemu bogu monopol na rzetelny światopogląd. Poczytaj swoje posty, w których rozprawiasz o stwórcy wszechrzeczy. Wyglądają jak notatki szaleńca :D
Nie zabija tylko napędza do samo destrukcji.
Ciężko jest zrozumieć samego siebie ale jeszcze ciężej jest się zmienić.
Wspomnienia z biegiem czasu zanikają nie można żyć przeszłością.
Prawda jest trudna a Fałsz prosty.
Morze daje nadzieje a noc przynosi sen o Bogu.
Jak wypełnisz powyzsze to poznasz ;)
Z księgi IV (święta liczba wg. wiedzy tajemnej) ANASTAZJA
pt. STWORZENIE cyklu Dzwoniące Cedry Rosji autor Władimir Megre
rok wydania 2000 (w Polsce 2005)TRZY MODLITWY
„ - Cały czas mówisz o Bogu, Anastazjo, a jak ty się modlisz i czyy w ogóle to robisz? Wielu ludzi prosi w listach, by cie o to zapytać.
Władimirze, co rozumiesz pod określeniem „modlić się”?
Jak to co, czy to nie jest jasne? Modlić się... to znaczy... modlić się. Nie rozumiesz znaczenia tego słowa?
Te same słowa ludzie odbierają różnie i różny widzą w nich sens. Właśnie dlatego, żeby mówić jaśniej, zapytam cię, jak rozumiesz sens modlitwy?
Prawdę powiedziawszy, nie za bardzo myślałem o sensie. Ale jedną najważniejszą modlitwę znam na pamięć, czasami nawet ją odmawiam – tak na wszelki wypadek. Chyba jest w niej jakiś sens, skoro wielu ją odmawia.
To znaczy, że wyuczyłeś się modlitwy, a nie zapragnąłeś poznać jej sensu?
Nie to, że nie chciałem, po prostu nie zastanawiałem się jakoś nad tym. Myślałem, że skoro dla wszystkich jest zrozumiała, to po co mam się zastanawiać nad sensem. Modlitwa to jakby rozmowa z Bogiem.
Jeśli najważniejszą modlitwę uważasz za rozmowę z Bogiem to powiedz, jak można z Bogiem, ojcem swoim, bez sensu rozmawiać?
Nie wiem jak, ale co ty masz z tym sensem? Na pewno był znany temu, kto ją napisał.
Przecież ty sam z siebie chciałbyś rozmawiać ze swoim Ojcem.
No, właśnie, każdy z ojcem chciałby obcować osobiście.
Ale jak można „osobiście”, wymawiając przy tym obce słowa i jeszcze na dodatek nie zastanawiając się, co za nimi stoi?
Na początku irytowała mnie trochę dociekliwość Anastazji odnośnie sensu zapamiętanej przeze mnie modlitwy, ale później nawet mnie samego zaciekawił włożony w modlitwę sens. Dlatego że myśl sama przyszła do głowy: „Jak to jest ? Nauczyłem się modlitwy, powtarzałem ją niejednokrotnie, ale o tym, co w niej jest, prawie nie myślałem. Ciekawe byłoby się tego dowiedzieć, skoro już się nauczyłem”. Wtedy zwróciłem się do Anastazji:
Dobrze, pomyślę kiedyś nad tym sensem – a ona odparła:
A dlaczego „kiedyś” ? Czy zaraz, tu, nie mógłbyś odmówić swojej modlitwy ?
Dlaczego nie ? Mogę oczywiście.
To odmów, Władimirze, modlitwę, tę, którą określasz jako najważniejszą ze wszystkich i za pomocą której próbowałeś rozmawiać z Ojcem.
Przecież ja tylko jedną znam. Nauczyłem się jej dlatego, że wszyscy ją uznali jakby za najważniejszą.
No, niech będzie, odmów modlitwę, a ja w tym czasie prześledzę twoją myśl.
Dobrze, posłuchaj: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się Imię Twoje. Przyjdź królestwo Twoje. Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. I odpuść nam nasze winy, jaki i my odpuszczamy naszym winowajcom. I nie wódź nas na pokuszenie. Ale nas zbaw ode złego. Amen”.
Umilkłem i zerknąłem na Anastazję. Spuściła głowę, nie patrzyła na mnie i też milczała. Siedziała tak, milcząc smutno, aż w końcu nie wytrzymałem i zapytałem:
Dlaczego milczysz, Anastazjo ? - a ona, nie podnosząc głowy, powiedziała:
Co ja mam ci powiedzieć, Władimirze, co chcesz usłyszeć ?
Jak to co ? Przecież odmówiłem modlitwę nawet bez zająknięcia. Podobała ci się ? Mogłabyś coś powiedzieć zamiast milczeć.
Kiedy odmawiałeś modlitwę, Władimirze, próbowałam śledzić twoje myśli, uczucia oraz sens apelu do Boga. Sens modlitwy jest dla mnie zrozumiały, ale ty nie wszystkie słowa w niej rozumiesz. Twoja ledwo zrodzona myśl pękała, gubiła się, a uczuć i zmysłów nie było w ogóle. Nie poznałeś znaczenia większości słów modlitwy, nie apelowałeś do niego, po prostu klepałeś.
Przecież odmawiałem ją, jak wszyscy. Byłem w cerkwi, tam słyszałem jeszcze więcej niezrozumiałych słów. Słyszałem, jak odmawiają to inni ludzie. Klepią jak katarynki i nic więcej. A ja przeciwnie, wszystko dokładnie, powoli tobie odmówiłem, żebyś zrozumiała.
Ale wcześniej powiedziałeś: „Modlitwa jest apelem do Boga”.
Tak, tak powiedziałem.
Przecież Bóg, Ojciec nasz jest osobowością, jest żywą substancją i zdolny jest odczuwać i rozumieć, kiedy rodzi się prawdziwy kontakt. A ty...
Co ja ? Przecież tłumaczę ci, wszyscy tak mówią, zwracając się do Boga.
Wyobraź sobie, że twoja córka Polina nagle zacznie monotonnie do ciebie mówić, a w zdania będzie wplatać niezrozumiałe nawet dla siebie słowa. Czy tobie, ojcu, spodoba się takie zwrócenie się córki do ciebie ?
Kiedy wyobraziłem sobie taka sytuację, zrobiło mi się niemiło.
Przedemną stoi moja córeczka, klepie jak opętana, sam nie wiedząc, czego chce. Postanowiłem wtedy: „O, nie! Powinno się ułożyć w sposób zrozumiały tę modlitwę, nie można bezsensownie wypowiadać słów. Wynika z tego, że wychodzę na ułomnego głupka przed Bogiem. Niech każdy jak chce klepie od niechcenia, a ja obowiązkowo postaram się tę modlitwę zrozumieć. Tylko trzeba by było znaleźć tłumaczenie dla niezrozumiałych słów. Zastanawiam się tylko, w jakim celu w cerkwi mówią niezrozumiałym językiem ?”, a głośno powiedziałem:
Wiesz, tu chyba jest niedokładne i niepełne tłumaczenie i właśnie z tego powodu myśl moja, jak powiedziałaś, gubiła się i pękała.
Władimirze, można zrozumieć sens i z tym tłumaczeniem. Oczywiście są w niej słowa, które już wyszły z użycia, ale sens jest jasny, kiedy pomyślisz nad nim i zdecydujesz, co jest dla ciebie najważniejsze ze wszystkiego i najprzyjemniejsze dla Ojca. Czego pragniesz, kierując do Ojca modlitewny
apel ?
Chyba tego, co jest zawarte w słowach. Tego, przypuszczam, ja też pragnę. Żeby chleba dał powszedniego, wybaczył grzechy i winy, żeby nie prowadził na pokuszenie, lecz uchronił od wszelkiego złego, czyli wszystko jest tam jasne.
Władimirze, jedzenie dla synów i córek swoich Bóg w całości oddał jeszcze przed ich narodzeniem. Rozejrzyj się dookoła, to wszystko już dawno dla ciebie stworzone. Grzechy kochający rodzic i bez prośby wybacza. Na pokuszenie nawet nie myśli nikogo prowadzić i każdemu wcielił zdolność do opierania się wszelkiemu złu. To dlaczego w takim razie obrażasz Ojca niewiedzą tego, co przez Niego już dawno stworzone ? Wokół ciebie istnieją wszystkie wieczne dary od Niego. Co jeszcze może ofiarować kochający rodzic swojemu dziecku, skoro oddał mu już wszystko ?
A jeśli czegoś nie oddał ?
Bóg jest maksymalistą. Synów i córki swoje od samego początku we wszystko wyposażył. We wszystko! W całości. On jako rodzic bezgranicznie kochający swoje dziecko nie wyobrażał sobie większej błogości niż radowanie się ze szczęśliwego życia swoich dzieci! Swoich synów i córek! Powiedz, Władimirze, jak może się czuć ojciec, oddawszy swoim dzieciom wszystko od początku i widząc je nieustannie wyciągające do niego ręce: „Jeszcze, jeszcze, uchroń, uratuj, wszyscy jesteśmy bezbronni, wszyscy jesteśmy niczym”. Odpowiedz, proszę, czy ty jako rodzic lub czy któryś z twoich przyjaciół chcielibyście mieć takie dzieci ?
Wiesz, nie będę tu i teraz odpowiadać na pytanie. Sam się w tym odnajdę, kiedy spokojnie pomyślę.
Tak, tak, oczywiście, dobrze, Władimirze. Ale kiedy znajdziesz czas, to proszę, pomyśl, co chciałby usłyszeć od ciebie Ojciec oprócz twoich próśb ?
A co, Bóg również może od nas czegoś chcieć ? Czego ?
Tego, co każdy od swojego dziecka pragnie usłyszeć.
Powiedz, Anastazjo, czy ty sama kiedykolwiek zwracasz się do Boga w modlitwie?
Tak – odpowiedziała – zwracam się.
To odmów mi swoja modlitwę.
Tobie nie mogę, dlatego że moja modlitwa jest przeznaczona wyłącznie do Boga.
To mów do Boga, a ja przy okazji posłucham.
Anastazja wstała, wzniosła ręce ku górze, odwróciła się plecami i wymówiła pierwsze słowa. Zwykłe słowa modlitwy, jednak... wewnątrz mnie jakby wszystko drgnęło. Wymawiała je tak, jak my mówimy, ale nie modlitwę. Mówiła w taki sposób, w jaki ludzie zwracają się do swych najbliższych, kochanych i krewnych. Wszystkie tonacje prawdziwego obcowania tkwiły w jej głosie. I namiętność, i radość, i wielki zachwyt, jakby obok znajdował się ten, do kogo Anastazja zwracała się tak płomiennie:
Ojcze nasz, któryś jest wszędzie!
Za światło życia, za jawność królestwa
Dziękuję Tobie.
Dzięki za wolę kochania. Nastanie dobro!
Za strawę powszednią Tobie dziękuję!
I za Twoją cierpliwość,
I za odpuszczenie win na Twojej ziemi,
Ojcze mój istniejący wszędzie.
Jam jest córka Twoja wśród stworzeń Twoich.
Nie dopuszczę grzechu i słabości w sobie,
Będę godna Twego dzieła.
Ojcze mój istniejący wszędzie.
Jam jest córka Twoja, ku Twojej radości
Sobą Twoją sławę pomnożę.
Przyszłe wieki będą żyć zgodnie z Twoim marzeniem.
I niech tak się stanie! Bo ja tego pragnę!
Ja, córka Twoja, Ojcze mój, któryś jest wszędzie!
Anastazja umilkła, nadal obcowała zw wszystkim, co było naokoło. Wydawało mi się, że wokół niej świeci światło. Kiedy wypowiadała słowa swojej modlitwy i była obok mnie, to naokoło działo się coś niewidzialnego i to coś dotknęło i mnie. Nie zewnętrznym, lecz wewnętrznym dotykiem. I od tego nagle poczułem błogość i ukojenie. Jednak w miarę oddalania się od Anastazji stan ten również i mnie opuszczał. Wtedy powiedziałem do niej:
Tak odmówiłaś tę modlitwę, jakby obok był ktoś zdolny na nią odpowiedzieć.
Anastazja odwróciła się, w moim kierunku, miała radosny wyraz twarzy. Rozłożyła ręce na boki, okręciła się, uśmiechając się, następnie, poważnie patrząc mi w oczy, powiedziała:
Władimirze, Bóg Ojciec nasz również do każdego przemawia z błaganiem i na każdą modlitwę odpowiada.
Dlaczego wiec nikt nie rozumie Jego słów?
Słowa ? Tak wiele jest niepodobnych do siebie języków, dialektów, lecz jest język jeden dla wszystkich. Jeden dla wszystkich – ten, którym przemawia do nas Bóg Ojciec. Utkany jest z szelestu liści, śpiewu ptaków i szumu fal, ma zapachy i kolory. Przez ten język Bóg na każdą prośbę i modlitwę daje odpowiedź.
Czy mogłabyś przetłumaczyć, wyrazić słowami, co On do nas mówi ?
Mogłabym jedynie w przybliżeniu.
Dlaczego w przybliżeniu ?
Ponieważ nasz język jest znacznie uboższy od tego, którym Bóg do nas przemawia.
To chociaż powiedz jak potrafisz.
Anastazja spojrzała na mnie. Nagle wyciągnęła ręce do przodu i głos jej... Wybuchnęła głębokim głosem:
Synu mój, mój drogi synu!
Jak długo czekam. Nieustannie czekam.
Mijają lata, mijają wieki, nadal czekam.
Wszystko tobie oddałem – cała ziemia jest twoja.
Jesteś wolny we wszystkim, sam swą wybierzesz drogę.
Tylko proszę, synu mój, mój synu drogi,
Abyś był szczęśliwy, tylko o to błagam,
Nie widzisz mnie ani nie słyszysz,
W twoim umyśle zwątpienie i smutek.
Odchodzisz, lecz dokąd ? Dążysz, lecz ku czemu ?
I klękasz przed kimś.
Wyciągam ręce do ciebie.
Synu mój, mój synu drogi,
Proszę cię, bądź szczęśliwy!
I znowu odchodzisz, a droga donikąd.
Idąc tą drogą, ziemia wybuchnie.
Masz wolną wolę, a świat wybucha, niszcząc twój los.
Masz wolną wolę, lecz ja przetrwam.
Z ostatniej trawy ciebie odrodzę.
I znów świat zajaśnieje dookoła.
Tylko bądź szczęśliwy, taka jest prośba moja.
W obliczach świętych jest smutek srogi,
Straszą cię piekłem i sądem.
Sędziów wyślemy – mówią do ciebie.
A ja modlę się tylko o moment jeden,
Kiedy będziemy razem.
Wierzę, że wrócisz, wiem, że ty przyjdziesz,
Znów cię obejmę.
Ja – nie ojczym! Nie ojczym!
Jam twój ojciec – i ty, syn mój rodzony.
Mój synu drogi, będziemy ze sobą szczęśliwi.
Anastazja zamilkła, a ja nie od razu przyszedłem do siebie. Jakbym nadal słuchał wszystkiego, co brzmiało naokoło, a być może słucham, jak we mnie samym, we wszystkich moich żyłkach, w niezwykłym rytmie pędzi krew. Co mnie poruszyło ? Sam nie mogę pojąć do tej pory.”
Polecam wszystkim zapoznanie się zarówno z tą jak i ze wszystkimi pozostałymi książkami o Anastazji Władimira Megre.
JEDNOCZEŚNIE PRAGNĘ ZWRÓCIĆ UWAGĘ NA FAKT WYNIKAJĄCY Z TŁUMACZENIA (z języka rosyjskiego) BYĆ MOŻE SPRAWIŁ IŻ ZNACZENIE JAKIEGOŚ SŁOWA JEST INNE.
takim podejsciem człowiek blokuje sie na poznanie ;)