Ukochana, przez wszystkie te lata mówiliśmy o różnych ideach, o swego rodzaju „okruszkach”, wiodących was do miejsca obecnego zrozumienia tego, Kim i Czym jesteście. Na tej drodze daliśmy wam wskazówki, pomysły, którymi mogliście się bawić, koncepcje, które rozszerzały wasz umysł i wasze zrozumienie; czasami pojawiały się pytania, nad którymi rozmyślania były tak długie i trudne, że aż zmęczeni tym myśleniem pozwalaliście sercu poznać odpowiedź, innymi słowy poczuć spokój i radość Chrystusa.
Za każdym razem, gdy decydujecie się rozpoznać w sobie moc Chrystusa, zmieniacie częstotliwość wibracji zbiorowej świadomości i pozwalacie jej się wznosić. I rzeczywiście w pewnym punkcie ta świadomość się przebudzi i poczuje proces wznoszenia się. Czasami poczują to również ciała, co zaowocuje fizycznym wzniesieniem, ale nie jest to istotnym celem. Może się to wydarzyć, ponieważ dojdziecie do punktu „aha!”, gdzie wszystko rozpuści się w światło i już dłużej nie będziecie potrzebować/ pragnąć tego ciała, i będziecie tak świetliści, że się wzniesiecie. Ale, jak już powiedziałem, nie jest to waszym celem.
Celem jest przebudzenie się i doświadczenie w sobie boskiej chwili i wiedzy, prawdziwej wiedzy „Jam Jest któram/ym Jest, i zawsze tym byłam/em. Jam Jest Chrystusem, i świętuję istnienie Chrystusa we mnie oraz – ponieważ nie istnieje oddzielenie – istnienie Chrystusa w każdej istocie, jaką spotykam”.
Każdą istotę, jaką spotykacie, zaprosiliście do przebywania w waszej świadomości. Każda istota, jaką spotykacie, jest z tej samej energii, z tej samej tkanki, z jakiej i wy jesteście. Każdy jest Chrystusem, czy o tym wie, czy też nie. A wy, w miarę upływu dni, będziecie rozpoznawać na swej drodze coraz więcej Chrystusów, którzy wchodzą z wami w kontakt, aż w końcu będziecie się uśmiechać na ich widok i ich witać.
W poprzednich przekazach mówiliśmy o zmianach, które się wydarzają i kolejnych, których możecie się spodziewać się w tym roku. Te zmiany zaistnieją; już się wydarzają. Mówiliśmy o tworzeniu się podziałów, o tym, że to co nie jest ze Światła będzie się ujawniać i zapraszać Światło, by nań świeciło.
Znajdujecie się w punkcie, w którym odczujecie te zmiany; niektóre z nich będą przyjemne i zrozumiecie ich sens. Niektóre zaś będą wymagały od was wzięcia głębszego oddechu i ulokowania się w neutralnym miejscu Obserwatora na chwilę lub dłużej, po to, aby ujrzeć w jaki sposób mogą one doprowadzić do uświadomienia sobie Jedności.
Jednakże czasem będziecie musieli wziąć więcej głębokich oddechów niż jeden. Dlatego sugeruję wam, żebyście w tym roku otoczyli się tyloma podobnie myślącymi osobami, ile tylko możecie wokół siebie zebrać; osobami, które będą was wspierać w zrozumieniu Chrystusa, które wspierają wasz system przekonań oraz to, w jaki sposób ten system będzie się zmieniać i przekształcać – co będzie dotyczyło również ich własnych systemów przekonań.
Tak często, jak to tylko możliwe, szukajcie podobnie myślących ludzi. Wiem, że będziecie spotykać braci i siostry, którzy być może nie mówią tym samym językiem, albo którzy nie mają tych samych poglądów. Będziecie ich kochali i będziecie z nimi przebywali, ale jak najczęściej szukajcie ludzi o tych samych poglądach, którymi nawzajem będziecie się wspierać.
Jesteście bardzo silni, tak więc nie zrani was przebywanie w towarzystwie ludzi innych przekonań, ale warto żebyście mieli przystań, gdzie możecie z siebie zdjąć część „zbroi”, którą nakładaliście na siebie przez wiele żywotów i gdzie możecie po prostu być z przyjaciółmi, bo was kochają, bo was rozumieją, bo wiedzą, co się tu naprawdę dzieje – nie to, co wydaje się dziać, ale to, co się naprawdę dzieje. Niektóre z tych zmian będą potężne. Wszystkie wyjdą wam na dobre, choć czasami wcale mogą tak nie wyglądać. A jeśli jesteście z przyjaciółmi i możecie razem stwierdzić, że „To również przyczyni się do rozwoju i uświadomienia sobie całości Chrystusa”, wtedy cokolwiek się wydarza, przejawi się w innym świetle, czasami całkiem dosłownie.
Naprawdę nie ma się czego bać. Posłuchajcie tego uważnie, ponieważ gdy raz uchwycicie tę ideę, tę Prawdę swojego istnienia – że nie istnieje nic, naprawdę nic, czego można by się obawiać – strach utraci swoją moc. Był on waszym towarzyszem przez wiele wcieleń i nauczyliście się, jak się chronić i uzbrajać, gdyż myśleliście, że istnieje coś na zewnątrz, co jest silniejsze od was samych.
Przede wszystkim, nie istnieje nic „tam na zewnątrz”. To wszystko jest w waszej świadomości. W dodatku nie możecie spowodować niczego, co mogłoby was zranić, ponieważ to wy jesteście tymi, którzy to stwarzają. I jeśli tak jest, a zapewniam was, że rzeczywiście sami to stwarzacie, możecie to również odwrócić, gdy tylko strach zostanie zmuszony do odlotu i przepędzony ze sceny, gdyż nie jest już dłużej potrzebny.
Strach nie jest prawdą. Jest on prawdą przez małe „p”, ale nie jest Prawdą przez duże „P”. Strach jest czymś, co stworzyliście, żeby przeżywać przygody, żeby pojawiał się przepływ adrenaliny. Nie istnieje nic na zewnątrz was, i nie istnieje nic, przeciwko czemu mielibyście się bronić. Jedną z wielkich zmian spośród tych, jakie nadchodzą w tym roku, jest pozbycie się strachu. Nie ma on już nad wami władzy. Ma tę władzę tylko wtedy, gdy mu ją dacie i myślicie, że taka może być prawda, ale tak nie jest.
Jedyną Prawdą waszego istnienia jest to, że jesteście energią, energią, jaką nazwałem Miłością. Przyrównałem tę energię do miłości, ponieważ kiedy jesteście w miłości, czujecie się ekspansywni. I gdy jesteście w kimś zakochani, zapominacie o małym „ja” i jesteście zainteresowani wyłącznie tą drugą osobą. Przez chwilę lub dłużej zapominacie o sobie i zbroi, którą uważaliście za konieczną, i czujecie się Jednością z osobą, która przed wami stoi. Znacie tylko Miłość.
Miłość jest ekspansywna. Miłość jest energią, i wy jesteście energią. Zawsze byliście energią i zawsze mieliście wybór co do tego, jak tej energii używać, jak ją modelować i kształtować. A gdy zaczęliście tworzyć, okazało się, że tak rozmiłowaliście się w swych dziełach, że aż poczuliście, że musicie ich bronić. Poczuliście, że być może coś, przechodząc obok waszego zamku z piasku czy czegokolwiek innego, mogłoby go zburzyć, zatem zaczęliście się identyfikować ze swoimi dziełami, aż zapomnieliście, że sami je stworzyliście.
To nazwane zostało „upadkiem ze stanu łaski”, upadkiem ze stanu, w którym pamiętaliście, że „Jestem boską Jednością, która to wszystko sama stworzyła”. Był to upadek w większą gęstość. A teraz wznosicie się z niego, ponieważ macie już tego dość. Nie można was zranić. Świętego Dziecka nie trzeba bronić. Święte Dziecko nie jest bezradne. Święte Dziecko jest energią.
Teraz znajdujecie się w punkcie, gdzie budzicie świadomość Chrystusa w sobie, budzicie świadomość swojej własnej mocy i władzy. Nie chodzi tu o władzę w rozumieniu tego świata. Ona oparta jest na dualizmie. W tym świecie, jak się wydaje, możecie mieć władzę jednego dnia, a utracić ją w drugim.
Ale wasza prawdziwa władza leży w uświadomieniu sobie Chrystusa, który nigdy nie został utracony. Mieliście wiele przygód, ale nigdy nie przestaliście istnieć. Co więcej, nigdy nie grzeszyliście. Dokonywaliście różnych wyborów i żyliście z ich rezultatami, a potem dokonywaliście kolejnych wyborów, ale zaprawdę nigdy nie grzeszyliście. Bawiliście się, tak jak dzieci, które czasem obserwujecie, gdy się bawią w piaskownicy albo gdy używają różnych zabawek. One dokonują wyborów. Być może będą się wspinać po drabinkach, a potem być może spadną. Ale podniosą się, otrzepią z kurzu, może będą trochę płakać, bo chcą, żeby ktoś je rozpoznał i zobaczył, że coś im się przytrafiło. A potem co zrobią? Pobiegną swoją drogą i dosyć często zrobią to samo ponownie. To samo i wy robiliście w swoich wielu wcieleniach. Przeżywaliście różne przygody.
Nie jesteście po prostu ciałem. W rzeczywistości jesteście czymś o wiele więcej. Gdy wasi naukowcy zabierają się do mierzenia aury, co już teraz robią, widzą oni, że skóra nie jest waszym kresem. Skóra jest częścią ciała, jednym z jego narządów. Wydaje się ona być na zewnątrz was. Ale fizyczność to nie wszystko, czym dysponujecie, a ciało nie uruchamia się samo. To wy je uruchamiacie, a Światło, którym jesteście, jest rozległe. Rozpościera się szeroko.
W rzeczywistości boska energia, jaką jesteście, wasz Chrystus, rozpościera się jeszcze dalej, niż moglibyście sobie wyobrazić. Jesteście częścią kosmosu. Kosmos, gwiazdozbiory, wszystko to, czym wasi naukowcy teraz się zajmują i wam pokazują, jest tu tylko dzięki wam.
Przedstawiam wam te idee, żebyście mogli zrozumieć, że nie macie się czego bać. Jak powiedziała pewna mądra osoba „nie ma się czego bać z wyjątkiem samego strachu”. A gdy już uświadomicie sobie, że nie ma się czego bać – bo nie ma – będziecie wolni. Nie musicie się martwić, że zawiedzie was ciało. Nie musicie się martwić, że zawiodą was przyjaciele, współpracownicy czy pracownicy. Nie musicie się martwić, że zawiodą was przywódcy państwa i rząd. Możecie pozwolić im odejść, żeby się bawili w swe własne gry, ponieważ wasz system przekonań i wasza świadomość wiedzą, że jesteście w porządku i zawsze tak będzie.
Nie potrzebujecie zatrudnienia czy kogoś, kto miałby wami dyrygować, po to żebyście mogli zarobić złote monety. Jeśli nie bylibyście tu zatrudnieni, służylibyście w innym miejscu, ponieważ po to jest życie: by kochać, by służyć i by pamiętać. Zatem jeśli nie bylibyście tutaj, bylibyście gdzie indziej, służąc i kochając, i w ten sposób zachodziłaby wymiana energii, ponieważ jakaś musi zachodzić. Nigdy nie ma tu próżni, zawsze istnieje jakaś wymiana energii.
Nie mówię teraz, że jutro czy pojutrze macie iść i powiedzieć swojemu pracodawcy: „Hej, już cię nie potrzebuję. Jeszua mówi, że jestem wolny/a i mogę podejmować własne wybory, więc myślę, że po prostu pójdę sobie stąd”. Wcale tego nie mówię. Mówię, żebyście doceniali sytuację, w jakiej się znajdujecie i wiedzieli, że służycie z własnej chęci. Tak, musi istnieć wymiana energii. Natura, wasza prawdziwa istota, nie zezwala na istnienie próżni. Musi istnieć wymiana energii. Zatem dokądkolwiek pójdziecie, gdziekolwiek będziecie służyć, będzie tam wymiana energii. Może się ona przejawiać pod postacią złotych monet albo w inny sposób, ale zawsze ona istnieje.
Świadomość tej wymiany jest waszą odpowiedzialnością. Nic nie dzieje się w próżni. Wtedy zaczynacie sobie uświadamiać, że sposoby, w jakie jesteście opłacani – czyli wymiana energii – mogą być tak różne, jak ziarnka piasku na plaży; na bardzo wiele sposobów energia ta może do was powrócić, i tak właśnie się stanie.
Nigdy nie zostaniecie z niczym. Czasami może wyglądać, że jest czegoś za mało, ale nigdy nie pozostaniecie z niczym. Zawsze świat się o was zatroszczy, ponieważ zdecydowaliście, że tak się stanie.
Nigdy nie zginiecie. Niektórzy się obawiają, że będą musieli zostawić ciała, bo pytają: „Dokąd pójdę? Czy wciąż będę mieć świadomość? Czy zniknę, czy będę dryfować gdzieś w pustce?” Nie, zawsze będziecie mieć świadomość. Zawsze będziecie znali swe Ja – przez duże „J” – i w rzeczy samej, wielu z tych, którzy się przebudzili po wyswobodzeniu z ciała, odczuwa wielką radość, gdyż są wolni. Rozrastają się.
Światło na końcu tunelu jest waszym własnym światłem, i rozszerzacie się w to światło. Nie ma się czego bać. Nie mówię jednak tego dlatego, że macie wkrótce zostawić swoje ciała. Nie macie, bynajmniej, gdyż jest tu jeszcze wiele do zrobienia. Żniwa są wspaniałe, a pracownicy są bardzo potrzebni.
Zatem skoro jest jeszcze tyle roboty, nie macie porzucać ciała. Ale gdy dojdziecie do punktu, w którym będziecie wiedzieć, że wasza inkarnacja się dopełniła, nie będziecie mieli się czego obawiać. To wszystko będzie wielką radością. Światło, ekspansja – ale jeszcze nie teraz, gdyż potrzebuję was do wykonania tej pracy. Jesteście moimi rękami, moimi stopami, moim uśmiechem, moimi słowami pociechy dla tych, którzy mnie nie widzą, którzy być może nie posiadają jeszcze systemu przekonań, pozwalającemu im wiedzieć, że nie są sami.
Niektórzy z nich wzywają mnie i moją matkę, Marię i pragną pociechy. Ale gdy odpowiadamy – a jesteśmy zawsze z nimi, z wami, z każdym z was – nie słyszą nas oni, ponieważ dawno temu powiedziano im, że nie są oni godni poznać Jedności. Że nie są godni tego, by na ich modlitwy ktoś odpowiedział. Że jeśli nie zapłacą księżom i rabinom, jeśli nie poczynią odpowiednich ofiar w świątyni, ich modlitwy na nic się zdadzą. Uczono was tego w wielu wcieleniach.
Zatem kiedy im odpowiadamy, uznają oni, że to niemożliwe, ponieważ wciąż widzą mnie na krzyżu. Nie jestem na krzyżu. Byłem tam tylko kilka godzin, tyle wystarczyło. Potem stamtąd zszedłem, wskrzesiłem ciało, gdyż wiedziałem, że jest ono energią, i znów wszedłem między was, aby pokazać, że jesteście samym życiem. Nie może ono zostać zgaszone. Nie zostanie zgaszone. Życie może zmienić formę, ale życie samo w sobie nie może zniknąć, więc nie ma się czego obawiać; należy się tylko radować.
Jesteście Życiem, zawsze byliście i zawsze będziecie, w takiej czy innej formie; zawsze będziecie służyć Światłu, ponieważ jesteście Światłem i rozpoznajecie, że tym właśnie jesteście.
Rozpoznajecie również innych, którzy zaczynają budzić się ku Światłu, którym są. Wraz z nimi świętujecie to Światło. Dlatego wam powiadam, wyszukajcie tych, którzy myślą podobnie i przebywajcie z nimi tak często, jak to możliwe, ponieważ odczucie Światła i świadomość waszej boskości rozszerza się, gdy razem potwierdzacie Prawdę waszego Istnienia.
Jeśli otaczacie się – że użyję tu jednego z waszych określeń – negatywnymi ludźmi, wiecie, jakie to uczucie. Czujecie się ciężcy, ograniczeni. Ten rodzaj energii ma się dopiero przebudzić ku zrozumieniu Wszystkiego Co Jest.
Na ile to tylko możliwe, wyszukajcie tych, którzy są gotowi cieszyć się życiem, znać swą niewinność, bawić się, śmiać, śpiewać, prawdziwie świętować narodziny Chrystusa. Ci, którzy czytają te słowa, są budzącym się Chrystusem. Zdecydowaliście, że w którymś momencie linearnego czasu rozpoznacie Chrystusa w sobie i ten czas właśnie nadszedł.
Budzący się Chrystus strona 2 z 2
tak ze ciało robi sie białe i znika, z pewnych ciezkich przestrzeni, ludzie najnizej wybrujący przestają je widziec, ale potrzebuje na to duzo czasu (kilka godzin) a to temu ze jem jeszcze materialne pokarmy, one przychamowują wzrost wibracji, wszystko jak by dzieje sie wolniej, jak przestane jesc stałe pokarmy to bedzie łatwiej ... ale kilka razy sie w to bawiłem, bo strasznie musze sie jeszcze przy tym napocic, zbyt mocno do podnoszenia wibracji miesza mi sie fizyczny wysiłek, czasem o tym zapominam, ze to tylko praca swiadomosci Bogowie greccy nie spozywali zadnych pokamow stałych bo to sie wiazało ze stratą wyzszych poza materialnych zdrolnosci ... np czesto tak było ze połbogow, juz wchodzących w wyzsze doswiadczanie Boskosci, kuszono pokarmem dla smiertelnikow, oni zjadali ich swiadomosc spadała, a potem ich zabijano to mieli dopiero wała
zeby ciało stawało sie płynne, bardziej swiatłem, trzeba podniesc jego wybracje przynajmniej do 5tego poziomu, wiekszosc ludzi jest teraz na prawie czwartym, choc w ich przypadku to jest nie mozliwe bo jeszcze ich system energetyczny wibruje na najnizszym poziomie, i wiele swych ciemnosci (naleciałosci karmicznych) mają do przepracowania
Takie zdolnosci jak w linku bedą mieli ludzie kiedy uaktywnią te zdolnosci
Unbelievable teleportations caught on camera top 5
Ostatnie najlepsze jak dla mnie
No niestety przez Piotra i Pawła którzy wprowadzili kościół, tak nas programują żebyśmy nie mogli wzrastać ..sam Jezus był przeciwny i gnoił biskupów...Kody zablokowane - dostęp wyżej niedostępny..Za 20-30 lat będzie jeszcze gorzej a wtedy będzie już za późno na ratunek duszy...