To, że żyjemy w trudnych czasach, dla nikogo nie jest tajemnicą.

To, że wokół pełno jest żerujących na Nas cwaniaków, którzy czekają na Nasz błąd? Również.

Wiemy wszystko i o wszystkim. Najczęściej w teorii...

Ale gdy STAJEMY SIĘ ofiarą ludzkiego fałszu? Zmieniamy Nasze spostrzeżenia na świat.

W życiu poznałem niejednego cwaniaka. Grałem fałszywym ścierwem do chwili, aż sam wyłożył się na zakręcie..

Wolę, by świat nienawidził mnie za to, kim jestem. Niż miał kochać mnie za to, kim nigdy nie byłem i na pewno nie będę.

W życiu nie chodzi o to, by sympatię zdobywać...

Tematem wątku jest książka, która.. wydaje się być lekturą z gatunku S - F.. Ale czy na pewno?

OBEJRZYJMY:

https://youtube.com/watch?v=hEbZKDbn4Ko

I POSTAWMY SIĘ NA MIEJSCU DZIECI... NASZYCH, LUB TYCH NA PODWÓRKACH.

Takiej przyszłości chcemy? Dla NICH, dla siebie?

Głównym wątkiem książki, którą polecam WSZYSTKIM? Jest świat pozbawiony uczuć i człowieczeństwa.

By nie być hipokrytą? Zrobię coś symbolicznego.

WYBACZAM WSZYSTKIM SZMATOM I OSZUSTOM. WYBACZAM WROGOM, KTÓRYCH TĘPIŁEM.

Także i tu, na forum.

Wybaczam i sam..

PRZEPRASZAM.

Czemu to robię?

Bo jestem odpowiedzialny. Nie dołożę cegiełki do niszczenia takich wartości, jak: wiara, nadzieja i MIŁOŚĆ.

Spodziewam się fali hejtu. Ale? Myślę, że jest warta refleksji. Kto w końcu ratuje jednego człowieka? Ratuje cały świat.

Ja już ratuję Wiarę jednej? osobie. Wierzę w to, że warto.

Pozdrawiam, obiecując, że tu nie dam się sprowokować do kłamliwej gry.

By żyło się lepiej.

Bo..

Salus Patriae Suprema Lex.

Dobro Ojczyzny jest najwyższym Prawem.

Co prawda bardziej spodziewałbym się po Tobie promowania dzieł Platona, Heideggera czy chociażby Witkacego, ale najwyraźniej zrobiłem sobie małą przerwę od filozofowania i sięgnąłeś po sci-fi, zapewne tylko po to, by bardziej rozumieć przeciętnych i niewybrednych zazwyczaj czytelników, którzy stanowią zdecydowaną większość fanów tego gatunku. Oczywiście już biorę się za lekturę!

Co prawda żyjemy w trudnych czasach, ale na szczęście gdzieś tam na horyzoncie zawsze świeci nam morska latarnia, która nigdy nie pozwala nam naprawdę zbłądzić. Wystarczy kierować się jej blaskiem, by przetrwać i z każdego sztormu wyjść cało. Oczywiście to Ty jesteś tą latarnią.

Kurcze, trochę nie pasuje mi to Twoje ,,granie ścierwem"... Przecież jesteś dobry i miłosierny. Ale na pewno miałeś po prostu gorsze chwile. Ktoś przesadził, po prostu przegiął pałę, jak to się mówi. Rozumiem, naprawdę rozumiem.

Być może są tacy, którzy Cię nienawidzą (debile-idioci), ale i oni kiedyś wszystko zrozumieją. Skup się na tym, by być latarnią dla tych, którzy Cię słuchają. Prosimy...

W którym roku się urodziłeś? Bo mam wrażenie, że byłeś inspiracją również dla biskupów polskich, którzy w 1965 roku wystosowali orędzie do biskupów niemieckich. Brzmiało to dosłownie tak samo! Podejrzewam, że maczałeś w tym palce... Ale na pewno wrodzona skromność nie pozwoli Ci się do tego przyznać, więc dobra, zostawmy ten temat.

Te audire no possum. Musa sapientum fixa est in aure.

Sorry, też chciałem dołożyć coś po łacinie.

Mnie już uratowałeś! Dziękuję.

The rest in silence

Silence?
I thought we could have a good conversation here.
This subject was created for everything but silence.

Veni propius..

Gdyby to był ktoś inny, to stwierdziłbym, że jego wypowiedzi w obcych językach są tak lapidarne ze względu na brak ich znajomości, ewentualnie znajomość absolutnie podstawową.

Ale to przecież Ty. Łacinę musisz mieć w małym paluszku. Grekę pewnie też.

Jak to miło znać kogoś na pamięć, z wzajemnością.



Wszystkie znaki i drogi prowadzą w jedną stronę..

Zapewne to miłe, nie znam tego uczucia.

W jaki sposób uczysz się ludzi? Zaczynasz studiowanie od włosów, paznokci i tym podobnych drobnostek, czy od razu bierzesz się za wątroby, nerki i tak dalej?

Bo o sferę psychiczną nawet nie pytam. Zapewne znasz na pamięć wszystkich ludzi, którzy się urodzili i którzy się urodzą. To przez tę skrajnie wysoko rozwiniętą inteligencję emocjonalną oraz zdolności parapsychiczne.

Ponoć wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. A tam kiedyś mówiono po łacinie. Przypadek? Pewnie sobie tak ze mną słodko igrasz... ach! Chciałbym rozumieć w pełni wszystkie aluzje!

Jeśli miałbym brać pod uwagę Twoją wątrobę tak przywiązaną do wódki? Pewnie i z niej dowiedziałbym się coś więcej na swój temat.

Hmm.

Jeszcze nie spotkałem się z człowiekiem, którego wątroba byłaby przywiązana do wódki. To raczej trucizna, z którą wątroba musi sobie jakoś radzić. Co prawda nie rozmawiałem jeszcze z żadną wątrobą (bo Ty zapewne z wieloma), ale podejrzewam, że żadna za wódką nie przepada.

Do tego wydaje mi się, że była to próba bardzo perfidnego personalnego ataku na jakąś wyimaginowaną osobę. Oczywiście ,,wydaje się", bo rozmawiam z Ideałem, więc musi być w tym jakieś drugie dno.

Ach, jaki ciężki jest los prostaczka...