Zaczęłam się odchudzać w marcu tego roku impulsem do tego były 2 rzeczy , a mianowicie zobaczenie zdjęć i płyty ze studniówki na , której byłam w lutym a następnie chęć przypodobania się Pewnemu Panu.
Kiedy zobaczyłam wcześniej wspomniane zdjęcia i nagranie po prostu przeraźiłam się tym jak wyglądałam
http://www.zielonezspg2.nazwa.pl/ vardata/galeria/ 10000029/n_dsc_4705.jpg
Pani w lewym dolnym rogu to ja, jak widać byłam naprawdę GIGANTYCZNA.
Uznałam , że czas najwyższy wziąć się za siebie i doprowadzić do ładu.Zaczełam od diety początkowo przez pierwszy tydzień jadłam to samo co zawsze, ale w maleńkich ilościach i odrzuciłam słodycze , chipsy, fast foody, napoje gazowane, ale w następnym tygodniu przeszłam na dietę 1000kcal zaczełam jeść zdecydowanie mniej i głównie 4 produkty pierś z kurczaka gotowaną [ mdłą jak cholera ] , ogórki świeże i pomidory , serki wiejskie i jogurty naturalne i wielkie ilości wody, jadłam max do 18.Po 2 tyg zważyłam się i na wadze było 79kg [ po 2 tyg DIETY !!! ] co oznacza , że przed rozpoczęciem diety musiałam ważyć jakies 81-2kg. I tak stopniowo chudłam dołączyłam do tego biegi , skakanke , brzuszki byłam w nieustannym ruchu , zaczęłam wpadać w obsesję, zważyłam się w maju nie pamiętam jaki dokładnie to był dzień i moim oczom ukazała się magiczna 6 z przodu wagi , chyba 69kg wtedy to było. Ja chcąc schudnąć jeszcze więcej i szybciej zaczełam jeszcze bardziej się katować no i nadszedł lipiec weszłam na wagę i zobaczyłam 63kg oczywiście byłam przedumna i bardzo bardzo zadowolona z siebie , ale oczywiście było mi mało i wtedy zaczęły się poważne kłopoty. Wiadomo latem więcej imprez , wypadów ze znajomymi i zaczeły się chęci na "niedozowolne" jedzenie.
To był początek mojego koszmaru , starałam się trzymać dietę , ale zaczeły się ataki głodu co za tym idzie opychanie się jedzeniem a następnie wymioty i tak niestety mam do dziś , tak to bulimia , niestety. To nie był koniec moich problemów we wrześniu zaczełam mieć mocne zawroty głowy , byłam blada jak ściana , brak apetytu , wieczne zmęczenie i ciągłe nerwy , płaczliwość, do furii potrafił doprowadzić mnie złe postawiony kubek, płakałam z takich powodów jak np. supełek na sznurówce przy bucie , diagnoza lekarza była jednoznaczna- anemia , może nie brzmi to strasznie , ale czułam się naprawdę fatalnie.Przepisano mi żalazo w tabletkach , które przyjmowałam , ale cóż z tego skoro i tak codziennie jadłam a następnie wymiotowałam i tableti wracały tam skąd przyszły.Przyszedł czas na psychologa , okazało się , że nabawiłam się nerwicy , do teraz nie potrafię zasnąć jeżeli nie jestem idealnia ubrana i nic mi przypadkiem nie odstaje,fobia na punkcie tego czy wyglądam dobrze i szczupło ,przeglądanie się w każdym lustrze , szybie , czymkolwiek po prostu wpadłam w obsesje.
Rozpad związku , problemy ze znajomymi , ale przede wszystkim problemy zdrowotne tyle kosztuje mnie bycie szczupłą.
Drogie Panie to tylko krótka historia nie napisałam w niej wszystkiego czego bym chciała , po prostu wstyd mi nie pozwala , pamiętajcie odchudzanie jest dobre , ale odchudzanie z głową , nie popadajcie w obsesję , że musicie schudnąć teraz , zaraz natychmiast, lepiej wolniej a zdrowiej.
Aktualnie ważę 62kg leczę się na nerwicę , bulimię i anemię , odwiedzam psychologa i staram się jeść zdrowo bo bardzo chcę wyzdrowieć.
Nie zniszcie własnego życia i zdrowia dla pięknej sylwetki.
Olga.