Konto usunięte: W sumie podbijam to, nie rozumiem jak mozna bylo tak go sponiewierac, dobrze powiedzial po ujawnieniu raportu - gdybym zginal bylbym teraz bohaterem ... cos w tym jest
Bardzo celnie to określił, media to hieny, które szukają sensacji, sprzedadzą za bezcen historię "opuszczonych Bohaterów" którzy zginęli bo im nikt nie pomógł - szkoda, że czyimś kosztem.
Konto usunięte: No ale Anna Czerwinska to jednak jest himalaistka, wiec troche zszokowalo mnie ze podpisala sie pod tym raportem, nawet go w tv przed kamerami bronila, ze Bielecki powinien poczekac na Kowalskiego i Berbeke i im pomoc
ciekawe skad mialby miec sily na to i jak mialby nie zamarznac, to obled jakis
ta kobieta niestety kompletnie odplynela
Środowiska wspinaczkowe dzielą się na Kluby, i te kluby - wbrew pozorom są bardzo podzielone. Przykład Zakopiańczyków, z których wywodził się przecież Berbeka i ich najazd na Bieleckiego ;-). Nie oceniam Czerwińskiej, nie wiem czy to jest aż takie wyrachowanie czy co, w każdym razie milczenie czasami jest złotem :). W przeszłości były również takie sytuacje, ludzie w górach giną, na obrzęk płuc, mózgu, przez wyczerpanie itd. Bielecki związany był z Małkiem, i dla mnie było jasne, że pomimo tego, że atakuje cała czwórka, to będą podzieleni na dwójki wspinaczkowe, bo tak jest bezpieczniej. Według mnie jedynym błędem tej wyprawy, było wysłanie do góry całej czwórki. Powinien iść Bielecki/Małek a w momencie kiedy oni będą pod szczytem, będą mieli już jakąś ocenę sytuacji powinien iść zespół drugi (nawet następnego dnia o ile pogoda by pozwoliła), generalnie jeden z zespołów powinien być zespołem wspierającym.
Konto usunięte: Hm zastanawia mie jedynie czy o dobrej porze zaczeli atak szczytowy, jednak bylo pozno, o ile Bieleci jeszcze wlazl gdy slonce zachodzilo tak nastepni to z gory byli spisani na straty, ten watek tez byl poruszony w raporcie, w sensie zle przygotowanie, zla taktyka.
A tego nie możemy ocenić. Wiesz, mieli okno pogodowe, chcieli zdobyć szczyt, więc poszli. Gdyby zwlekali być może w ogóle by nie weszli, lub zginęliby w zadymce. Inna sprawa jest taka, że w Himalajach często wspinaczka zaczyna się w nocy, lub w nocy kończy, ze względu na stabilność formacji lodowych. Seraki w południe lubią sobie "odpadać" a stutonowy blok lodu spadający na wspinacza to nie jest nic dobrego. Często właśnie w nocy pokonuje się newralgiczne odcinki, ponieważ kiedy mróz trzyma, bloki lodu są stabilniejsze i jest mniejsze ryzyko. Uważam, że mówienie o jakiejkolwiek taktyce jest z założenia błędne, bo oni do ostatniej chwili nie wiedzieli, czy pogoda pozwoli się wspinać, a dla mnie taktyka to coś długoterminowego jednak, a nie na zasadzie z dnia na dzień. Taktykę przygotowuje się pod warunki, ale nie da się przewidzieć tempa wspinania zespołów, to ciężki sport, i wielka odpowiedzialność kierownika, całe szczęście, że Wielicki swoje w górach zrobił i nie dał się sprowokować.