Nauka w szkołach to istotna sprawa w życiu, na ktorą decydujący wplyw ma nauczyciel. Może on sprawić iż nasza motywacja do nauki wzrasta lub spada.
Fajnego wymagajacego, a zarazem z poczuciem humoru nauczyciela zapamietuje się na całe życie.
W nauce wazna jest motywacja
Nie powiedziałbym, że to nauczyciel ma decydujący wpływ na ucznia. Powiedziałbym natomiast, że wszystko jest sprawą indywidualną. Jak kogoś interesuje chemia, a ma klapę, a nie nauczyciela, to i tak się tego nauczy. Uczniowie rzadko kiedy motywują się poprzez jakiegoś nauczyciela. Na mnie miało wpływ odnalezienie czegoś na prawdę interesującego, czegoś, czego nauka będzie dla mnie przyjemnością, a nie katorgą. W podręcznikach jest wszystko, wystarczy przeczytać i zrozumieć. Ja motywuję się skupiając się na celu, na profitach, które osiągnę razem z celem, czasami rozmawiając z osobami, którymi się to udało.. Jest wiele możliwości motywacji i jeżeli ktoś zgubi ją raz na jakiś czas to po prostu oznacza, że pora odpocząć na kilka godzin/dni ;-)
W sumie się zgodzę Gdy uczeń/uczennica ma zapał do nauki jakiegoś przedmiotu, ale nauczyciel opowiada nieciekawie, niezrozumiale tłumaczy, czasami nie prowadzi lekcji (bo się tak zdarza) to właśnie zniechęca zainteresowane danym przedmiotem osoby. Wiem sama po sobie, np. w podstawówce miałam takiego nauczyciela od historii, że aż się chciało uczyć :)) w gimnazjum znowu miałam właśnie taką nauczycielkę, która wolała całe lekcje poplotkować, a jak przyszło do klasówki to mówiła : "możecie ściągać tylko po cichu" i w ten sposób całe gimnazjum się nic nie nauczyłam natomiast teraz w Liceum mam strasznie wymagającą nauczycielkę, ale opowiada nieciekawie, wręcz nudzi także mój zapał co do historii wygasł a chciałam zdawać historię na maturze i iść na prawo na studia No i cóz... Także nauczyciel ma zawsze jakiś tam wpływ na zainteresowanie przemdmiotem.
Jak najbardziej się zgadzam.
Mogę powiedzieć na swoim przykładzie, na przykładzie mojej geografii, czy j. angielskiego.
Do tych przedmiotów mam niesamowicie fajnych, sympatycznych nauczycieli, ale też i wymagających. Sorka od geografii, potrafi męczyć delikwenta, stawiać 'kosy', aż osobnik się nauczy i będzie mogła mu postawić pozytywną ocenę, ale jest niesamooooowicie sympatyczna. I szczerze? Jestem w maturalnej, nie mam juz geo, ale jak mijam Sorkę na korytarzu, w sumie tęsknię za jej żartami etc.
Od ang mam nauczyciela, z którym gadamy o wszystkim, kompletnie.
Te przedmioty lubię, lubię je od liceum, bo mam je wlaśnie z takimi fajnymi ludźmi.
Z kolei mam niechęć do matmy, właśnie z powodu nauczycielki, nie umie tlumaczyć, wyjaśnia nam coś, podczas kiedy jest odwrócona w stronę tablicy, etc. W ogóle, sama nam rozwiązuje zadania, także heloł.
A, no i jej tekst, jak wie, że czegoś nie rozumiemy - 'do policzenia w domu' Jest beznadziejna.
W ogóle nie lubię, jak nauczyciele nam coś tłumaczą, bo muszą, z taką niechęcią, brakiem zaangażowania, wręcz wyrzutem, że jeszcze tego nie wiemy, bo DLA NICH to oczywiste.
wcale ze nie... ja teraz siedze w szkole i zdycham z nudów bo taki kierunek sobie wybrałem... za to nauczycieli mam bardzo ok i nawet jakby oni mnie motywowali do nauki to sam od siebie tego nie chce bo wiem ze to mnie nie interesuje. więc decydujący raczej nie bedzie nauczyciel. bo ci których ja mam fajnie tłumaczą i prowadzą lekcje...no i co z tego jak to co tam mówią gówno mnie obchodzi i tylko odliczam dni do końca tej szkoły zeby lecieć na inny kierunek:P
ja nie wiedziałem na jakie studia mam isc...przed wyjazdem na wakacje złozylem papiery na jakies darmowe studium i powiedzialem ze w wakacje czegos poszukam....jako ze nic nie znalazlem to papiery zostaly tam. nie wiem czego spodziewałem sie idąc do tej szkoły...
przynajmniej teraz wiem ze nie pojde na nic zwiazanego z hotelarstwem/turystyką...bo nie mam zamiaru pracować w hotelach i lizac d*pe przyjezdnym zeby dostac wiekszy napiwek w robocie...
No zależy. :-)
Mam bardzo surową nauczycielkę od historii i ze strachu (brzmi komicznie, ale taka jest prawda) zaczęłam się uczyć, bo dużo niedostatecznych padało w klasie, teraz dzięki temu polubiłam historię, bo zaczęłam systematycznie się uczyć i łatwiej się zapamiętywało, mając objęty materiał. Z matematyką u mnie to samo, wcześniej miałam nauczycielkę mało wymagającą, teraz mam nową i jest wymagająca - o wiele bardziej przykładam się do nauki. Także kwestia podejścia. ;-)
A czasami bez pomocy nauczyciela nie jest prosto zrozumieć. Od tego są (jak i podręczniki :P), aby wytłumaczyć, a podręczniki, by wspomóc naszą wiedzę. :)