czy warto się uczyć tylko po to żeby potem zostać bezrobonym/zarabiać najniższą średnią krajową? czasem tak myśle że jak poszedłbym do zawodówki to byłoby lepiej, przynajmniej miałbym gwarancje że nie będe klepać biedy w przyszłości i znajde jakąkolwiek lepszą robote.
W TYM TEMACIE JA PYTAM WAS O WASZE ZDANIE NA TEN TEMAT, MOJE JEST TAKIE ŻE W DZISIEJSZYCH CZASACH NIE MA CO SIĘ UCZYĆ BO I TAK PSEUDOMAGISTRZY WĘDRUJĄ NA BEZROBOTNYM. przykład?mój znajomy po polibudzie ---- bezrobotny. moj znajomy po zawodówce budowlanej teraz trzepie grubą kase. zapraszam do rozmowy
wartość wiedzy
wszystko zalezy o to jak trafisz z kierunkiem i zapotrzebwaniem, jedni po studiach od razu trzepia kase inni klepia biede, albo pracuja w zupelnie innycm fachu
Po pierwsze, jak ktoś idzie na bibliotekoznastwo, ochronę środowiska albo inne szałowe kierunki studiów, to się nie ma co dziwić że potem narzekają, że nie ma pracy. Takie jest moje zdanie.
Po drugie, praca pracy nierówna - skończysz zawodówkę budowlaną a studia na budownictwie, to jest jednak spora różnica w uprawieniach, możliwościach itp., nie porównując - jeden ma fach w rękach i pracuje na budowie, drugi przyjezdża podpisywać papierki i kontrolować ;)
no własnie ale nigdy nie wiadomo, przecież teraz jest takie wielkie zapotrzebowanie na absolwentów polibudy a znajomy nie ma pracy jakoś nigdzie a inna znowu koleżanka jest po studiach językowych, pracuje w szkole językowej i udziela korków i ma dobrą kase z tego
ale zazwyczaj ten co ma fach w rękach to i tak zarobi więcej
Mowisz, ze przykładowo murarz zarobi więcej od projektanta albo inspektora nadzoru?
Tak jak mówię, po dobrych studiach wyższych, jesteś i zarabiasz więcej niż po zawodówce... na studia się idzie po to właśnie, jakby tak nie było to każdy by poszedł do zawodówki i miał to gdzieś.
Twój znajomy jaki kierunek skończył? Samo 'skończenie polibudy' nie gwarantuje sukcesu.
polibuda jest bardzo rozlegla czasem pod wzgledem kierunkow i czasem nawet te dosc scisle nie gwarantuja powodzenia. A zawodowka od szkoly wyzszej moim zdaniem rozni sie pod wzgledem pracy tym ze ten po zawodowce raczej szybciej ja znajdzie.
Brzydko mowiac, roboli nigdy dosc, a na górze konkurencja. Pytanie, komu odpowiada zapier.... przez całe życie ;)
jak się jest niezaradnym życiowo to się pracy nijak nie znajdzie. Kto chce, ten ma pracę, bo praca w PL jest. A jak nie w PL to w UE, na świecie. No chyba że lepiej siedzieć na tyłku i użalać się nad sobą.
wszystko zależy na jaki kierunek pójdziesz... jak wszyscy pchają się na prawo, ekonomie czy tego typu pierdoły, to na polskim rynku pracy jest za ich po prostu za dużo, a co za tym idzie dla wszystkich nie ma pracy... dlatego iść najlepiej na studia techniczne, i mieć tytuł inżyniera, do takich jest zapotrzebowanie, co prawda trzeba trochę się pouczyć na takich studiach, ale wóz albo przewóz...