Pisze do pewnej osoby list. Niby nie ma w tym nic trudnego, ale pisze go po angielsku. Umiem angielski na jakimś tam poziomie ale potrzebuje małej pomocy. Więc potrzebuje pomocy kogoś kto umie więcej o de mnie. Plissssssss ten list jest dla mnie bardzo ważny. Jak co możecie pisac do mnie w wiadomościach - opowiem szczegóły
Kto mi pomoże????? strona 1 z 2
Tak dobrze to nie ma. Nikt za Ciebie listu nie napisze.
Jeśli masz problem z przetłumaczeniem jakiegoś zdania, ze słowkami albo chcesz sprawdzić czy w pracy nie ma błędów - to tak
OTO LIST:
Że niby to jest ta twoja zwerbowana załoga dzielnych wojowników? - Spojrzałem krytycznie na stojących przede mną ludzi. - Mnie to raczej wygląda na bandę obszarpańców a nie wojowników. - Jeśliby się uważniej przyjrzeć to tylko dwójka z nich miało zbroje a to i tak skórzane i dziurawe w kilku miejscach.
- Panie, mylisz się. To dzielni ludzie. Mają spore doświadczenie w walce. Nie ulękną się. W dodatku dodam że bardzo są pobożni, Styra doda im sił - nieudolnie tłumaczył. - Poza tym mam doniesienie, że banda tych niegodziwców liczy tylko pięciu zbirów i, niestety nasze obawy się sprawdziły, mają maga.
- Ale nie mogłeś ich wyposażyć przynajmniej w miecze. Spójrz tylko na nich. - Faktycznie żaden z nich nie nosił miecza a jeden nawet trzymał w rękach długi zaostrzony kij.
- Miałem taki zamiar panie, z całym szacunkiem, ale obawiając się konfrontacji z magiem zaoferowałem ci wszystkie nasze pieniądze. Oczywiście jeżeli aż tak ci zależy to możemy wykorzystać część z twoich srebrników na zakup broni.
- Właściwie, skoro jest ich tylko pięciu to obejdzie się bez mieczy ? pośpiesznie rzuciłem. - Mamy przewagę liczebną więc jakoś sobie poradzimy. A poza tym, jak powiedziałeś ci ludzie są głęboko wierzący i wasza bogini z pewnością się nimi zaopiekuje.- Co jak co, ale ja moich, tak potrzebnych srebrników pozbywać się nie zamierzałem. Znajdowaliśmy się w lesie jakieś dwie mile od miasta. Wczorajszy niepokój powrócił na myśl o zbliżającej się konfrontacji z magiem. Gęsty las skrywał nas, i jak miałem nadzieję, z biegnącej dziesięć metrów dalej drogi, byliśmy całkowicie nie widoczni. W myślach zacząłem przypominać sobie co bardziej przydatne zaklęcia. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie, cała walka rozegra się w nie więcej niż w minutę. Priorytetem było pozbyć się maga. Jeśli to się uda cała reszta jakoś się potoczy.
Czekaliśmy dobre dwie godziny, kiedy w końcu jeden z ludzi Mattara podbiegł i zawiadomił wszystkich, że się zbliżają. Wszyscy byli gotowi kiedy zza zakrętu wyjechali. Jadąc na wozie czujnie rozglądali się na boki zupełnie jakby się spodziewali zasadzki. Jak powiedział kapłan było ich pięciu nie licząc woźnicy i dwóch starszych ludzi siedzących i rozmawiających ze sobą. Co? Jak to dwóch? Miał być jeden mag. Skupiłem się i wysłałem delikatną sondę. Pozwalała wyczuć rodzaj związanego z magiem żywiołem. Głęboko odetchnąłem wyczuwając magiczną więź tylko u jednego człowieka. To tyle jeśli chodzi o dobre nowiny. Jeden starzec był jednak zdecydowanie magiem. Najmniej poznanym przeze mnie typem maga. Żywiołem z którego czerpał energię było powietrze. W dodatku był naprawdę wiekowy, a to w przypadku maga wiązało się jeśli nie z wielką mocą to przynajmniej z ogromnym doświadczeniem, kto wie czy nie u maga nie ważniejszym. Na domiar złego bandyci byli jak mi się zdawało całkiem nieźle obyci z bronią. Fakt że każdy nosił zbroję, oczywiście skórzaną, nie podniósł mnie na duchu. Siedzący obok mnie kapłan delikatnym ruchem ręki wskazał na małą skrzyneczkę trzymaną w rękach drugiego starca. Już wcześniej się domyśliłem że musiała to być skradziona ze świątyni relikwia.
Kiedy wóz znajdował się zaledwie o dziesięć kroków od nas, jeden z ludzi kapłana gwizdnął. Na ten sygnał z krzaków wypadło dziewięciu mężczyzn. Nie tak, to nie miało być tak, pomyślałem. To miała być zasadzka a nie otwarta bitwa. To ja miałem rozpocząć akcję starając pozbyć się maga. Zastanawiałem się czy jest jeszcze szansa żeby się wycofać. Nie było. Walka się rozpoczęła. Jeżeli tak miało być to trudno. Siedzący na wozie mag podniósł się i ogarnął wzrokiem wszystko co się koło niego działo. Zaczął coś mamrotać i lekko kręcić ręką. Nie znam się na magii powietrza ale widocznie rzucał zaklęcie. To była moja szansa. Wziąłem głęboki wdech i skupiłem się na cieniu wspomnianego maga. Powoli otworzyłem bramę czując wyciekającą przez nią energię. Myślą nadałem jej kształt po czym szepnąłem słowo stworzenia. Wojownicy zobaczyli tylko jak z miejsca na wozie gdzie padał cień ich czarownika wystrzeliła gruda szarej masy, kolorem przypominająca błoto i z wielką szybkością zmierzała w kierunku głowy maga. Na moment jednak nim to się stało ten musiał coś wyczuć i krzyknął coś. Jego ciało otoczyła niewidzialna tarcza. Pocisk nieszkodliwie odbił się od niej nie czyniąc nikomu szkody. Kiepsko pomyślałem. W co ja się wpakowałem. To nie był byle jaki mag. Ten był naprawdę potężny i wątpiłem bym w bezpośrednim starciu miał jakąkolwiek szansę. Całe szczęście ten nie zorientował się jeszcze gdzie stoję i miałem chwilę czasu na zastanowienie się co robić dalej. No i bitwa. Póki mag nie dowie się z kim ma do czynienia nie spróbuje żadnego zaklęcia by pomóc swym wojownikom bojąc się, że się odsłoni. Poczułem mrowienie na tylko chwilę przed tym nim błękitna kula wystrzeliła z dłoni maga kierując się wprost na mnie. Kurczę, nie pomyślałem że magowie związani z powietrzem bez mniejszego problemu mogli kogoś zlokalizować nawet ukrytego w gęstych krzakach. W końcu powietrze było wszędzie. Dwa wypowiedziane przeze mnie słowa i przede mną pojawiła się czarna plama. Niebieska kula uderzyła w nią i po prostu znikła. Na takie proste formy ataki moja cienista tarcza sprawdzała się idealnie. Gorzej jednak gdy przeciwnik wpadnie na coś bardziej wymyślnego. Na razie jednak zamierzał mnie chyba wybadać. Teraz liczy się czas. Musiałem działać szybko, wiedząc że jeśli się da tak doświadczonemu magowi chwilę czasu nie ma co liczyć na wygraną. Cień zaprzęgniętego do wozu konia nada się idealnie. Wystarczająco duży. Po chwili poczułem ogromną ilość energii która chce się wydostać przez tę cienistą bramę. Pozwoliłem jej na to, jednocześnie określając w jakiej formie ma się uwolnić. Setka czarnych strzał wystrzeliła z ogromną prędkością wydawałoby się że z ziemi. Nawet potężny mag nie powstrzyma takiej ilości energii naprędce wzniesioną tarczą. I faktycznie mag spóźnił się i dwa pociski dotarły do celu. Jedna wbiła mu się w udo a druga niestety tylko zadrasnęła ramię. Mimo to mag wydawał się być zaszokowany. Walka obok wozu toczyła się dalej. Trzech z naszych leżało już na ziemi razem z tylko jednym ze złodziei. Chciałem im pomóc ale jak najszybciej należało zakończyć sprawę z magiem. Kolejny głęboki wdech i długa czarna włócznia skierowała się w stronę wstającego powoli maga. Już koniec pomyślałem i lekko uśmiechnąłem się. Za wcześnie. Moja włócznia, jedno z najsilniejszych znanych mi form ataku znikła. Po prostu znikła. Nie mogłem w to uwierzyć. Po chwili zorientowałem co się dzieje. Drugi starzec też musiał być magiem. Wykrzykiwane słowa w nieznanym mi języku wskazywały że rzuca jakieś zaklęcie mimo że nie miałem pojęcia jakie. Po chwili się zorientowałem. Przerażające. Cztery zwłoki poległych żołnierzy podniosły się powoli z ziemi. Czy to możliwe by ten człowiek był nekromantą? Nekromanta czy nie sytuacja jest krytyczna. Uciec już nie mogłem. Trupy skierowały się w moją stronę, o tyle dobrze, że bardzo powoli. Jednak obie osoby na wozie zaczęły już czarować. Co mogłem zrobić. Możesz zrobić wszystko co tylko pojawi się w twojej głowie. Przypomniały mi się słowa mistrza. Twoja magia nie ma takich ograniczeń jak magia żywiołów. Ty nie czerpiesz z energii z cienia. Ty ją tylko przez cień pobierasz. Pobierasz i nadajesz kształt oraz formę. Jeżeli masz jakiś pomysł nic nie stoi na przeszkodzie w zrealizowaniu ci go. Jeżeli mistrz nie mylił się co do mnie to może się udać to co zamierzam zrobić. Jeśli nie, już jestem martwy. Dwóch potężnych magów i cztery zmierzające do mnie ciała. Nie mam nic do stracenia. Ponownie się skupiłem, tym razem jednak nie na cieniu. Nie na jednym. Magicznym wzrokiem widziałem wszystkie cienie, oczywiście te rzucane przez żywe istoty. Wyłowiłem te które należały do naszych wrogów. Poczułem je. Czułem ich ogromną energię jednak nigdy nie otwierałem więcej niż jednej bramy naraz. To co teraz zrobię będzie próbą rzucenia zaklęcia, jednego z najpotężniejszych jakie znam, nie raz ale dziesięciokrotnie, dwóch magów na wozie, czterej walczący wojownicy i cztery zbliżające się do mnie zwłoki. I to wszystko jednocześnie. Nie mam czasu na wykonywanie po kolei dziesięciu inktancji. Czując te dziesięć cieni zacząłem je zamieniać w bramy przez które zostanie wypuszczona energia. Zacząłem delikatnie nucić zaklęcie jednocześnie określając myślą formę. Magowie chyba się zorientowali że coś się dzieje bo od razu z jednego dłoni wystrzelił błękitny pocisk. Trafił mnie prosto w klatkę ciężko przy tym raniąc. Jednak nie mogłem przerwać. Nie w tym momencie. Czułem jak siła zaczęła się wyrywać nie chcąc przyjąć pożądanej formy. Ale nie mogłem się poddać. Walczyłem teraz o życie. W końcu, wydawało mi się że minęło przynajmniej z pół godziny, prawie skończyłem, i nadal żyłem. Drugi starzec zaczął wykrzykiwać znowu nieznane mi słowa, chyba próbując mnie w jakiś sposób powstrzymać. W końcu zbliżając się do końca podniosłem do góry ręce i głośno wykrzyknąłem -Ari Otkef niech cienie przybiorą prawdziwą formę. Na początku nic się nie działo nagle jednak wykrzykujący starzec urwał z szeroko otwartymi oczami. Jego cień wstawał. Nie był już tylko płaskim cieniem lecz cienistym ciałem wzorowanym na swym właścicielu. Po kolei cień każdego z walczących przybrał formę. Jako pierwszy zorientował się co się święci mag powietrza. Rzucił się w tył jednocześnie wykrzykując słowa zaklęcia które jak sądził pomoże mu. Pomylił się. Zaklęcie przeleciało na wylot nie czyniąc przeciwnikowi krzywdy. Seria kolejnych czarów poskutkowała podobnie. W końcu kiedy wszystkie cienie powstały u każdego z walczących wrogów zaczęło się. Rzeź swych właścicieli nie trwała długo. Jak na ironię najdłużej trzymał się, nie żaden z magów, ale jeden z bandytów. Od razu zaczął uciekać. Jednak to nie mogło się udać. Cień związany ze swym właścicielem pojawił się, obok uciekającego chwilę po tym jak ten oddalił się na dziesięć kroków. Całość trwała może z pół minuty. Korzystając z okazji podbiegłem do wozu i zabrałem skrzyneczkę. Podbiegłem do, siedzącego cały czas w krzakach kapłana i szarpiąc go zacząłem się oddalać od miejsca walki. Wolałem nie być w pobliżu kiedy cienie uwolnią się od swych właścicieli. Jeszcze kwadrans po tym są niebezpieczne atakując każdą żywą istotę. Po tym czasie rozpłyną się i energia utraci formę. Wolał być jak najdalej stąd nim znikną. Za nim biegła reszta która przeżyła czyli trzej wojownicy. Jakoś nie wydawali się chętni zostać i pochować poległych towarzyszy. Kiedy uznałem że jesteśmy wystarczająco daleko zatrzymałem się.
- Brawo magu. Muszę pogratulować. Nie spodziewałem się, że jesteś aż tak potężny. I przepraszam, nie spodziewałem się że będzie dwóch magów. Wybacz mi.
- Teraz to i tak nie ma znaczenia. Zadanie wykonane, chciałbym otrzymać resztę pieniędzy.- Rana na piersi coraz bardziej mi doskwierała. Nie krwawiłem, mój ochronnypłaszcz stłumił częściowo uderzenie, ale jeżeli nie mam połamanych żeber to na pewno będę miał wielkiego sińca.
- Tak, tak, magu. Proszę to twoja zapłata. - Wręczył mi woreczek z brzęczącymi monetami. - Jeżeli jednak nie masz nic przeciwko udamy się od razu do świątyni. Wierni czekają na relikwię ? wskazał na skrzynkę. Nie wiem co to była za relikwia ale była cholernie ciężka. Może uznawali za relikwię jakiś święty worek z ziemniakami. Ale to już nie moja sprawa. Chciałem jak najszybciej wrócić do miasta.
- Żegnaj więc Mattarze. Nie powiem jednak że miło się robi z tobą interesy. - Skierowałem się w stronę miasteczka. Za plecami jeszcze kapłan zawołał do mnie - Pozdrów księcia ode mnie! - Odwróciłem się. - Nie rozumiem ? Odkrzyknąłem. - Taki mag jak ty z pewnością prędzej czy później spotka się z księciem więc chciałbym byś pozdrowił go ode mnie. Jestem jego starym przyjacielem. Jak coś możesz się na mnie powołać!
- Dzięki! ? zawołałem. - Zrobię tak! - Całkiem miły akcent jak na koniec tak parszywej akcji.
W gospodzie na dole poprosiłem aby posiłek podano mi do pokoju po czym sam się tam udałem. Faktycznie miałem wielkiego siniaka ale nie wyglądało na to bym miał coś złamane, ot mocno stłuczone. Zjadłem przyniesiony posiłek i, jak to bywa za dodatkową opłatą, wziąłem długą kąpiel. Wróciłem do pokoju i walnąłem się na łóżko. W sumie, pomyślałem, nie jest tak źle. Dzień, dwa, odpoczynku powinien przywrócić mi siły a pieniądze które zarobiłem wystarczą mi na kilka tygodni wędrówki do celu mojej misji. Poza tym odkryłem dzisiaj nową technikę cieniomagii. Naprawdę wyjątkową i potężną technikę, choć przyznam że wolałbym jej jednak nie powtarzać. Zbliżał się wieczór i postanowiłem odpuścić sobie kolację, byłem na to zbyt zmęczony. Sen powinien mi naprawdę dobrze zrobić.
*
Obudziły mnie jakieś dźwięki. Jak zza ściany słyszałem dobiegające skądś regularne odgłosy. Po chwili ciche stukanie zmieniło się, wraz z moim stopniowym rozbudzeniem, w głośne walenie do drzwi. Moich drzwi, żeby nie było. Pośpiesznie wstałem i ,zarzucając już na siebie płaszcz, podszedłem do drzwi. Powoli je odryglowałem i delikatnie uchyliłem. Przez chwilę myślałem że straciłem wzrok od jakiegoś potężnego zaklęcia. Okazało się jednak że efekt ciemności wywołał nie potężny mag lecz wysoki odziany w zbroję wojownik. Kiedy ja powoli uchylałem drzwi on zdecydował, że nie będzie czekał i silnie je pchnął. Oczywiście prosto mi w twarz. Za nim stało jeszcze z pięciu podobnych.
- Magu? - zapytał. ? Bo jesteś magiem, prawda? - upewnił się.
- Owszem jestem. Coś ostatnio się popularny zrobiłem. Aż za bardzo jak na mój gust. - Mężczyzna stojący przede mną już mnie jednak nie słuchał.
- Magu, zgodnie z polecenia księcia zostajesz aresztowany.
- Co?!? - krzyknąłem nie wiedząc o co im chodzi. - Ja aresztowany? Za co?
- Mamy się z tobą nie wdawać w rozmowy. Przyznam jednak ? dodał, uśmiechając się ? że napaść na książęcy konwój strzeżony przez książęcego maga był raczej dość głupi .- Bez żadnego uprzedzenia zrobił krok do przodu i uderzył mnie pięścią w twarz. Upadłem nieprzytomny. - No ? powiedział nadal się uśmiechając. - Ostatnio wkurzył mnie taki jeden wredny mag. Tak naprawdę ? zwrócił się do towarzyszy ? to ja ich w ogóle nie lubię.
Strasznie długie jest "to coś". Bo tego raczej listem nazwać nie można. Użyłam tłumacza by to przetłumaczyć. Ale ostrzegam kilku słów nie przetłumaczył więc są w języku polskim. Tłumacz nie zawsze tłumaczy dosłownie, więc przed użyciem tego należy kilka razy dobrze przeczytać. Mam nadzieję że się na coś przydałam. Pozdrawiam.
That is the kind to your strong crew recruited warriors? - I looked critically at the people standing before me. - I rather look at a band of warriors obszarpańców. - If a closer look to only two of them had armor and as a leather and dziurawe in several places.
- Sir, are you 're wrong. This brave people. They have significant experience in combat. There is ulękną. In addition, I add that are very pious, add them Styr forces - nieudolnie explained. - Finally, I report that these wicked band has only five zbirów and, unfortunately, our fears proved to have the magician.
- But they could not provide at least in the swords. Just look at them. - In fact, none of them wore a sword and even held hands in a long sharpened stick.
- I had such intentions sir, with all due respect, but fear of confrontation with the mage zaoferowałem you all our money. Of course, if so it is up to you can use some of your pieces of silver for the purchase of weapons.
- Actually, since there are only five to obejdzie without swords? hurriedly quit. - We have over-represented so somehow the handle. And beyond that, as you say these people are deeply faithful and your goddess certainly them care .- What's the what, but I have my order needed to dispose of the pieces of silver did not intend to. Znajdowaliśmy in the forest some two miles from the city. Yesterday he returned to mind the anxiety of the upcoming confrontation with the mage. Dense forest skrywał us, and as I had hoped, with the running ten meters on the road, we were not completely visible. The thoughts began to resemble each other more useful spells. If everything goes well, the whole fight rozegra in no more than a minute. The priority was to get rid of magician. If it can somehow the rest of the potoczy.
Waiting for a good two hours, when finally one of the people ran Mattar and informed all that is approaching. All of them were ready when you turn left behind. Coming on the cart is vigilant to keep on the sides like a completely expected ambush. As the priest was not counting the five woźnicy and two elderly people sitting and rozmawiających with each other. What? How does it two? He had to be a mag. Focused and sent a delicate probe. Allowed feel kind associated with the element mage. Deep odetchnąłem wyczuwając magical bond only one man. It is enough when it comes to good news. One old man was, however, firmly mage. The least I met the type of magician. Element from which the draw was air power. In addition, he was actually age, and in the case involved a magician, if not the great power to at least a great experience, who knows or not is not important at the magician. In addition bandits were wrong as I had pretty good experience with weapons. The fact that everyone wore armor, of course, leather, not the spirit lifted me. Sitting next to me priest delicate hand movements pointed to a small skrzyneczkę held in the hands of a second old. Already earlier in domyśliłem that had to be stolen from the temple relic.
When the car was only about ten steps away from us, a priest of the people gwizdnął. At the signal from bushes dropped nine men. Not so, it was not to be so, I thought. It was to be a trap does not open battle. I had to start trying to get rid magician. Wondering whether it is still a chance to be withdrawn. It was not. The fight started. If so it would be difficult. Sitting on the cart mag is up and all eyes were afraid about what is going around him. Began to mumble something and gently twist your fingertips. I do not know the magic of air but apparently rzucał spell. That was my chance. I took a deep inspiration and focused on the shadow of this magician. Slowly I opened the gate feeling leaking its energy. They think it gave shape and szepnąłem word creation. Warriors saw only as a place to crash at the cart where the shadow of their wizard wystrzeliła frozen gray mass, the color reminds the mud and great speed towards the direction of the head magician. At the moment, however, happened to him had to feel something, and shouted something. His body surrounded invisible shield. Projectile harmless had it not doing anyone harm. Poorly thought. In what I now wpakowałem. It was not so what mag. This was a really powerful and doubted I would be in direct starciu had any chance. Fortunately it does not even realize where I stand and I had a moment of time to consider what to do next. And the battle. While the mag does not know who has to deal not try any spells to help her wojownikom fear is that they will reveal. I felt tingling at the moment just before the blue ball with a hand magician wystrzeliła following the straight at me. Shoot, I thought that the magicians are not connected with the air without someone less able to locate the problem, even hidden in the dense Krzakach. Finally, the air was everywhere. Two words spoken by me and before me there is a black spot. The blue ball struck it and simply disappeared. For such a simple form of attack is my shield cienista check performed flawlessly. Worse, however, when the opponent comes to something more wymyślnego. For now, however, intended to draw out except me. Now count the time. I had to act quickly, knowing that if the so-experienced magicians moment there is no time to count as winning. Shadow zaprzęgniętego horse to give the car performed flawlessly. Sufficiently large. After a while I felt an enormous amount of energy that you want to get through the gate cienistą. I let her to, while specifying in what form is to be released. Hundred black wystrzeliła shot with great speed it would seem that out of the earth. Even the mighty mag will not be hindered by the amount of energy hastily built shield. I actually mag and I missed two missiles have reached the end. One wbiła him in the thigh and the other, unfortunately, only zadrasnęła arm. Nevertheless, the mag seemed to be shocked. Fighting alongside the car going on. Three of our were already on the ground with only one of the thieves. I wanted to help them but as soon as possible to be the end of the mage. Another deep inspiration and a long black spear sent towards wstającego slowly magician. Already the end of thought and smiled slightly. It is too early. My spear, one of the most well-known forms of attack, I disappeared. Simply disappeared. I couldn 't believe it. After a while zorientowałem what's happening. The second old man had to be a mage. Wykrzykiwane words in a language unfamiliar to me indicated that casts a spell even though there was no concept of what. After a while the zorientowałem. Appalling. Four soldiers killed delay raised slowly from the ground. Is it possible that this man was a necromancer? Necromancer or not the situation is critical. I could not escape. Corpses sent to my page, so well that very slowly. But both have already started on the cart humbug. What could be done. You can do everything that you are only in your head. I recalled the words of the master. Your magic has no such restrictions as magic elements. You do not derive energy from the shadows. You only by her shadow downloading. Downloading and gives shape and form. If you have any idea there is no obstacle to the completion of it. If the champion is not wrong for me to go may be what I intend to do so. If not, I'm already dead. Two powerful mages and four to me the body. I have nothing to lose. Skupiłem again, this time, however, not the shadow. Not one. Magic eye I saw all the shadows, of course, by throwing these live spirit. Wyłowiłem those that belonged to our enemies. I felt it. I felt the enormous energy but never not open more than one gate at a time. Now what do you attempt to cast spells, one of the most what I know, not once but ten times, two mages on the cart, four fighting men and four forthcoming me out. And it all at once. I do not have time to exercise after another ten inktancji. Feeling these ten shadows started to replace them at the gate through which energy is released. I began gently croon spell while specifying order form. Magicians except to realize that something is happening because right away with one hand wystrzelił blue missile. Hit me straight in the frame at the same time injuring seriously. But I could not stop. Not at this time. I felt like pulling power has begun to not wanting to take the required forms. But I could not be. Fought for his life now. In the end, it seemed to me that it took at least half an hour, almost finished, and still lived. The second old man began to shout again unknown to me the words, trying to save me in some way stop. After approaching to the end lifted up their hands up and loudly wykrzyknąłem-Ari Otkef let the shadows take real form. At the beginning nothing is done, however, suddenly wykrzykujący old urwał with wide open eyes. His shadow wstawał. He was not only flat but a shadow cienistym body wzorowanym on its owner. After each turn, a shadow called by fighting form. Be the first one to realize what is holy mag air. Fell backward while wykrzykując spell words that will help him as judge. Is mistaken. Spell przeleciało outlet for not doing harm your opponent. Series successive spells poskutkowała similar. In the end when all the shadows created in each of the warring enemies began. Carnage their owners did not last long. Ironically as the longest held, without any of the mages, but one of the bandits. They immediately began to flee. However, it could not succeed. Shadow associated with its owner appeared in uciekającego next moment after that as it went up to the ten steps. Lasted a whole can of half a minute. Using the occasion ran to the car and took skrzyneczkę. Ran to the sitting all the time in Krzakach priest and szarpiąc it started away from the place of struggle. Preferred not to be near when the shadows unty from their owners. Even after this quarter are dangerous attacking any living being. After that time and energy rozpłyną lose form. Preferred to be as far from here it will disappear. For the rest of proficiency or who survived the three men. Somehow does not seem to be willing and bury dead comrades. When I considered that we are sufficiently far stopped up.
- Bravo magu. I have to congratulate. Do not expect that you are so powerful. I sorry, do not expect that it will be two mages. Forgive me.
- Now this, and so does not matter. The job done, I would like to get the rest of the money for breast .- Rana increasingly doskwierała me. Not krwawiłem, my ochronnypłaszcz stłumił some impact, but if I do not have broken ribs is certainly, I had a great since.
- Yes, yes, magu. Say that your payment. - Wręczył me a bag of coins brzęczącymi. - If you do not have anything against let us go immediately to the temple. The faithful are waiting for relic? pointed out the box. I do not know what it was a relic but was damned hard. It can be considered a holy relic bag of potatoes. But it is not my case. I wanted to go back as soon as possible to the city.
- Goodbye So Mattarze. Do not say, however, pleased that you are doing business. - Addressed in the party town. Behind even the priest called me - Greet Prince from me! - Turned up. - Do not understand? Odkrzyknąłem. - The mag as you will sooner or later will meet with the prince, therefore, I would like you greeted him from me. I'm his old friend. As something you can rely on me!
- Thanks! ? zawołałem. - I do so! - Quite a nice accent as at the end of this dirty shares.
In the tavern at the bottom asked for a meal is given to me in the room and he went there. In fact, I had a big bruise but did not appear to me to have something broken, ot heavily broken. Przyniesiony ate a meal and, as is an additional fee, took a long bath. I came back to peace and walnąłem on the bed. Overall, I thought, is not so bad. Day, two of rest I should restore the power and the money that zarobiłem enough to me a few weeks to the journey to my mission. In addition, the day I discovered a new technique cieniomagii. Truly unique and powerful technique, but would prefer to admit that it does not recur. Near the evening and decided to forgive the dinner, I was too tired to. Sen. should I do really well.
*
Woken me some sounds. As I heard from behind the walls dobiegające sounds off regularly. After a while, silent tapping changed, along with my gradual rozbudzeniem in cetaceans loud-to-door. My door, that it was not. Hurriedly got up and accusing each other at the cloak, approached the door. Odryglowałem them slowly and gently annulled. For a moment I thought that I lost sight of some powerful spells. It turned out however that the effect of darkness caused mag but not a huge high warrior clothed in the armor. When I slowly repealed on the door decided that it will not wait and I strongly pchnął. Of course, straight in my face. For him to have five similar.
- Magu? - Asked. ? Because you are a mage, right? - Be satisfied.
- Yes I am. Something I did last popular. Up too much for my taste. - The man standing before me, but I have not listened to.
- Magu, in accordance with the prince you are arrested.
- What?? - Krzyknąłem not knowing what they mean. - I am arrested? For what?
- We are with you not wdawać in the conversation. I must admit, however? He added a smiling? that the attack on the convoy guarded by the prince prince magician was rather stupid enough .- Without any notice did step forward and hit me fist in the face. I fell unconscious. - No? said still smiling. - Last wkurzył me such a shabby mag. In fact? asked the members? to me they do not like it.