Wiersz strona 1 z 2
Naród się ujrzał nad przepaścią
Kto w przepaść wpadnie ten przepada
Próżny wzrok tych co w niebo patrzą
Groźny krok który krawędź bada
Ci co szli przodem dawno na dnie
Ale choć ich nie dojrzy oko
Mówią że kto uważnie spadnie
Spaść może nawet niegłęboko
Zatem już składa się ofiary
Nim lud wybierze kogo wini
A poświęceni chcąc ujść kary
Krzyczą w głos licząc na lawiny
Ich bracia kaci mówią jeszcze
Lecz z własnym rozmawiają echem
Bo nikt nie słucha mętnych wieszczeń
A echo odpowiada śmiechem
Inni szukają skalnych szczebli
By się na szczytach cud dokonał
Nie bacząc że ci co ich zwiedli
Zechcą się wspiąć po ich ramionach
Na szczytach dzicy ludzie wokół
Patrzą spokojni i ciekawi
By gdy ktoś wpełznie za wysoko
Przydeptać dłoń na której zawisł
Akurat na poezji to ja się znam ~~
Dorota Kiersztejn-Pakulska- Modlitwa wieczorna
( dałam najlepszy fragment wiersza)
A ty śnisz nas uparcie razem
i splatasz nam dłonie
tak że nie możemy uciec od siebie
A jeśli
a jeśli nie
to nie wódź nas na pokuszenie
niech już oplącze mnie
domowy makaron na niedzielę
daj zasnąć
i zbaw nas
każde osobno
Amen
stan wojenny przyszedł
znienacka pomiędzy jedną a drugą porcją
bajek o generale i jego dzielnej armii
poruszony do głębi
nie do końca zrozumiałym komunikatem
przewiesiłem karabin przez ramię
ustawiłem szeregi ołowianych wojsk
w szyku bojowym naprzeciw miejsca
z którego mógł nadejść przeciwnik
ale drzwi do mojego pokoju
otworzył sojusznik-ojciec
wziął mnie w ramiona i mocno przytulił
jakby chciał mi wynagrodzić te wszystkie lata
kiedy nie będzie mógł tego robić
plastikowe czołgi patrolowały mieszkanie
a z linii frontu przychodziły
coraz smutniejsze telegrafy
oddawałem przyczółek za przyczółkiem
pierwszy padł pokój w którym
słuchano Wolnej Europy
potem kuchnia i część korytarza
stan wojenny trwał do kolacji
rodzice kazali mi odłożyć karabin
każdą armię można wziąć głodem
w telewizji pokazali koksowniki
a ja pomyślałem że coś takiego
bardzo by mi się przydało
Ulubiony mój. ;)
Miłosza Manasterskiego.
Bardzo współcześnie i bardzo prawdziwie.
Proste słowa codzienności wzbogacone humorem, ironia, a nawet sarkazmem składają się na bardzo ciekawy obraz rzeczywistości postrzeganej przez autora.
Poza tym możesz poszukać - Różycki, Dycki, Sosnowski, Świetlicki, Podgórnik (wszędzie rzuca wulgaryzmami). ;)
Skromniusi. ;D
Więc kto to? ;>
Stoi na stacji lokomotywa,
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa -
Tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Buch - jak gorąco!
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
A jeszcze palacz węgiel w nią sypie.
Wagony do niej podoczepiali
Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,
I pełno ludzi w każdym wagonie,
A w jednym krowy, a w drugim konie,
A w trzecim siedzą same grubasy,
Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy.
A czwarty wagon pełen bananów,
A w piątym stoi sześć fortepianów,
W szóstym armata, o! jaka wielka!
Pod każdym kołem żelazna belka!
W siódmym dębowe stoły i szafy,
W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy,
W dziewiątym - same tuczone świnie,
W dziesiątym - kufry, paki i skrzynie,
A tych wagonów jest ze czterdzieści,
Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.
Lecz choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów,
I każdy nie wiem jak się natężał,
To nie udźwigną - taki to ciężar!
Nagle - gwizd!
Nagle - świst!
Para - buch!
Koła - w ruch!
Najpierw
powoli
jak żółw
ociężale
Ruszyła
maszyna
po szynach
ospale.
Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
I kręci się, kręci się koło za kołem,
I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
I dudni, i stuka, łomoce i pędzi.
A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Po torze, po torze, po torze, przez most,
Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las
I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,
Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to,
Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak gdyby to była piłeczka, nie stal,
Nie ciężka maszyna zziajana, zdyszana,
Lecz fraszka, igraszka, zabawka blaszana.
A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
A co to to, co to to, kto to tak pcha?
Że pędzi, że wali, że bucha, buch-buch?
To para gorąca wprawiła to w ruch,
To para, co z kotła rurami do tłoków,
A tłoki kołami ruszają z dwóch boków
I gnają, i pchają, i pociąg się toczy,
Bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy,,
I koła turkocą, i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!...