BabaxJaga
Posty: 5789 (po ~243 znaków)
Reputacja: -2128 | BluzgometrTM: 15
BabaxJaga
  8 września 2019 (pierwszy post)

./

moja ewangelia
WCZORAJ już utracone, DZISIAJ jest w rękach naszych, a JUTRO? nie dajmy się choć JUTREM straszyć
moja wiara https://www.youtube.com/watch?v=TLgacbYRQ_I
mój dekalog https://www.youtube.com/watch?v=ITsL91vlIcM

BabaxJaga
Posty: 5789 (po ~243 znaków)
Reputacja: -2128 | BluzgometrTM: 15
BabaxJaga
  8 września 2019

- Seks świeckich to jest nasza mania. Poza seksem nie dostrzegamy już żadnych grzechów - tak w rozmowie z Pawłem Reszką mówi wykładowca z seminarium.
Poniżej fragment z rozdziału "Opętanie, rzecz o kobietach księży" z książki "Czarni".

Kamil, młody ksiądz, północna Polska.
– Dziewczynom to się chyba podoba? Uduchowione twarze, sutanny, koloratki.
– To wszystko oznacza niedostępność, a zakazany owoc lepiej smakuje.
– Czyli smalą do was cholewki?

– Tak można powiedzieć. U mnie w seminarium był nawet taki termin: klerwa, czyli kur.a kleryka. Taka kobieta, która leci na kleryków i jej zadaniem jest wyrwać kleryka z seminarium. Wtedy się czuje dowartościowana, że nawet kleryk zwrócił na nią uwagę, uległ jej. – I były takie dziewczyny?
– Jasne, klerw było dużo.

Szczepan, ksiądz emeryt.
Znajomy wikary prowadził chór chłopięcy. Specjalnie taki chciał prowadzić, żeby było mniej pokus.
Ale tam właśnie się to wszystko zaczęło. Młode matki przychodzą pooglądać synów. Zaczynają się podkochiwać.
I w końcu księdza zbałamuciły. Zrzucił sutannę. Kilku podobnych było u nas w okolicy.

Rozmowa z Arturem, księdzem z dużego miasta.
Siedzimy w małej włoskiej restauracji. Artur jest nijaki, pucułowata twarz, łysina, kilkanaście kilo nadwagi.
Ubrany przyzwoicie, ale prowincjonalnie, bez szału. Przeciętny facet zawieszony gdzieś między trzydziestką a pięćdziesiątką. Rozmawiamy o Bogu, sakramentach i misji Kościoła. Ale jego oczy biegają po sali. Bo w piątkowy wieczór do knajpki przychodzą naprawdę fajne dziewczyny. A wiadomo, krew nie woda. Niby tego nie zauważamy, ale przecież nie sposób udawać przez cały czas. Artur sam zagaja:
– Załóżmy, że któraś z nich przysiada się do nas na chwilę. Kto będzie dla niej bardziej interesującym rozmówcą? Z kim z nas będzie chciała kontynuować znajomość?
– Wiem, co chcesz powiedzieć, i raczej nie wierzę.
– Mylisz się. Dla dziewięciu na dziesięć kobiet bardziej interesujący jestem ja.
– Aha…
– Ale ja ci to wyjaśnię. Jest takie powiedzenie: ksiądz i niewiasta z jednego ciasta. My znamy lepiej kobiety niż przeciętny mężczyzna. – Dlaczego?
– Kobiety żyją w świecie emocji. Męski świat jest ich pozbawiony. To świat rzeczy.
A ksiądz z racji noszenia sutanny, z racji przygotowania, potrafi mówić o emocjach. Robimy to, można powiedzieć, zawodowo. Dlatego ksiądz jest idealnym rozmówcą dla kobiet.
– Czyli jak zagadamy z tą dziewczyną, to za jakiś czas okaże się, że ona wybierze ciebie?
– Dokładnie tak będzie. Bo jestem wychowany do mówienia o duchowości. A na dodatek mam bogate doświadczenie w takich rozmowach. Od dawna podejmuję się kierownictwa duchowego kobiet.
Wiem, jak one ze mną rozmawiają, czego oczekują i jak się potem ze mną związują.
– Kierownictwo duchowe? Czyli że kobieta ma kłopoty, spowiada się i potem mówisz: „Dobra, musimy jeszcze porozmawiać, żeby ci bardziej pomóc”, tak?
– Tak. W zasadzie kierownictwo duchowe jest dla ludzi pogłębionych. Mówiąc potocznie, dla takich bardziej zaawansowanych katolików. Oni nie tylko się spowiadają, ale i przychodzą na dłuższe rozmowy. Tak się zaczyna kierownictwo duchowe.
Bardzo przypomina pracę psychologa, skoncentrowaną na stronie duchowej.
– A przy okazji ona jest ładna. Zbliżacie się do siebie i to jeszcze w taki piękny sposób. Więc po pewnym czasie patrzysz na jej urodę. Dostrzegasz, że jest ładna, kobieca.
– A ona zaczyna uważać ciebie za jedynego opiekuna. Inni faceci są szorstcy, agresywni, nic nie rozumieją. A ten zrozumie, powie dobre słowo, zaakceptuje, pomoże duchowo. Okazuje się, że jesteś powiernikiem jej najgłębszych spraw.
– Sytuacja wymarzona, by pojawił się flirt.
– Na pewno. Jeśli kapłan jest dojrzały, to wie, że nastąpił moment, w którym należy to wszystko przerwać. Miałem bardzo wiele takich sytuacji. Po pięciu latach kapłaństwa mogę sporządzić bilans: kilkanaście dziewczyn się we mnie zakochało, kilka jasno o tym powiedziało i składało mi konkretne propozycje seksualne.
– Co ci mówiły?
– Zakochała się, nie wyobraża sobie życia beze mnie. I tak dalej. Wtedy trzeba się z tego szybko wymiksować.
– Jak?
– Trzeba wytłumaczyć, że jest teraz zakochana, ale wcale nie kocha naprawdę. Miłość to jest długa relacja, a na długą relację nie ma szans, bo nie możemy być razem. Ja przecież jestem księdzem. Mówię jej, że rezygnuję z tej relacji.
– Jak?
– No po prostu: „Podjąłem jasną decyzję, nie chcę”.
– Mówisz na odchodne: „I jeszcze, kochana, nie zapomnij poszukać sobie innego kierownika duchowego!”.
– Przeważnie nie. Przeważnie staram się tak to jakoś ułagodzić, żeby dalej jej pomagać, a jeśli ona nie potrafi sobie z tym poradzić, wtedy ona sama rezygnuje z mojego kierownictwa. Ciekawe, czy ty rozumiesz poziom emocji. Ona chce pomocy i w trakcie tego potrafi się zakochać. A ty zdajesz sobie sprawę, że nie możesz jej wykorzystać. A przecież nie ma nic prostszego, wiesz już o niej wszystko. Pętla została zawiązana. Możesz ją w każdej chwili zacisnąć.
– Zaciskasz?
– Nie robię tego. To jest kwestia dojrzałości. W ogóle trzeba to też jasno powiedzieć i warto zapisać, że kierownictwo duchowe to jest taki rolls-royce. Dość rzadko spotykany, bo nie każdego na to stać. Mało księży się decyduje na kierownictwo duchowe kobiet.
– Bo?
– Bo wielu z nas po prostu boi się kobiet. Boi się tego, że pójdzie to za daleko. Dlatego od początku trzeba stawiać konkretne ramy. Na przykład ustalamy, że zawsze spotykamy się w kościele. Ja, czyli ksiądz, przychodzę w sutannie na takie spotkania. Rozmawiamy w okolicach konfesjonału. Nie ma przychodzenia do mnie do pokoju. Nie dlatego, że nie chcę, żeby ona była u mnie w pokoju. Chodzi o to, żeby nie pójść za daleko.
– Przyznaj, że po to, żeby samego siebie ochronić.
– Tak. Samego siebie ochronić. Ale czasami trzeba złamać kryteria, zbliżyć się bardziej niż zwykle, żeby kogoś otworzyć, żeby pomóc. To wszystko nie jest takie proste i oczywiste.

Michał, ksiądz, duże miasto.
Starszy duchowny wspominał kiedyś złe czasy dla Kościoła. Opowiadał mi o tym, jak funkcjonowali w głębokiej represyjnej komunie w latach pięćdziesiątych. Trzeba się było ukrywać, uważać na wszystko, bo władza nienawidziła księży i zakonników.
I nagle mówi: „Najważniejsze, żeby nie było posądzeń, że ksiądz ma babę, i żeby, jakby co, nie trzeba było płacić alimentów na dzieci”. To mnie zaszokowało. Bo wychodzi na to, że najważniejsze było unikanie konsekwencji współżycia płciowego albo posądzenia o takie współżycie. To znaczy, że mogą cię wkręcić w alimenty, jeśli sypiasz z babą.
Jeśli sypiasz z facetem, to się nie uda. I moim zdaniem stąd się brało milczące przyzwolenie na zachowania homoseksualne, a nawet przymykanie oczu na zachowania pedofilskie. Bo wszyscy mówili, jak w końcu zeszło „na te sprawy”: „No, trzeba sobie jakoś radzić”. Czyli to była miękka zgoda. Ale gdy w rozmowie pojawiał się motyw kobiety, natychmiast następowała burzliwa reakcja: „Żeby tylko nikt was z babą nie widział! Bo to jest zgorszenie!” i za chwilę padało kluczowe zdanie: „A jeszcze jak pojawi się dziecko! Będziesz musiał alimenty płacić!”.

Mariusz, ksiądz wikariusz.
Celibat to nie jest czystość, tylko bezżeństwo. Proste?

Jarosław, proboszcz, południowa Polska.
Wyobraź sobie księdza, który gromi wiernych z ambony. Wali ich obuchem ze seks przedmałżeński, zdrady, onanizm.
A potem, zaraz po mszy, mówiąc brutalnie, biegnie pod pierzynę. To nie jest wyssane z palca.
Na pewnej plebanii wikariusze mają osobne pokoje, ale wspólną łazienkę. Ściany cienkie, wszystko słychać.
No i za ścianą odbywa się, no klasyczna kopulacja. Kobieta jęczy, dyszy, piszczy. Trudno to znieść.
Gdyby jakoś to kulturalnie, po cichu, ale nie. W końcu człowiek nie wytrzymuje i wywala z kopa drzwi do łazienki i idzie do kolegi wikariusza: „Kuźwa, stary! Przecież mieliśmy przed chwilą koncelebrę! Przy ołtarzu ze mną stałeś!
A teraz co? Jak to można pogodzić?”. A baba oczywiście mężatka. Tylko że mąż marynarz, wiecznie w delegacji.

Piotr, zakonnik, duże miasto.
Wiadomo z psychologii o mechanizmie projekcji. Zwalczasz u innych to, co tkwi w tobie. To mechanizm obronny – bo przecież jakbyś przyznał, że to, co zwalczasz, dotyczy właśnie ciebie, bolałoby bardzo. A tak zwalczasz, a nie boli. No ale dość teorii.
Rzecz działa się w Warszawie. Pewien starszy zakonnik spowiadał w kościele. Trafiła do niego moja znajoma, dziewczyna z duszpasterstwa akademickiego. No i wyznała, że ma chłopaka i że się z nim przytula. Zwyzywał ją strasznie: „Kur.o, dzi.ko, pozwalasz, żeby ci ręce wsadzał w majtki”. Było to, no powiedzmy, niewybredne.
Dziewczyna opowiadała mi o tym incydencie z płaczem i poczuciem niesmaku. Nie minęło pół dnia, przylatuje do mnie ów ojczulek: „Ojcze Piotrusiu, proszę mi pomóc, coś mi się tam w komputerze zepsuło”. Wchodzę do niego i widzę, co jest.
Pootwierał dziadek tyle tych okienek pornograficznych, że komputer się zawiesił. W każdym kącie ekranu ktoś się bzykał.

Józef, ksiądz, wykładowca w seminarium.
Zlikwiduj VI przykazanie, to o czym będą mówić księża? Z czego będą spowiadać? Seks świeckich to jest nasza mania. Poza seksem nie dostrzegamy już żadnych grzechów. Krzysztof, ksiądz, duże miasto. Myślę, że my, duchowni, mamy jakąś obsesję w sprawach seksualności ludzi świeckich. To jest oczywiste maskowanie naszych problemów i frustracji. Budzi się w nas pies ogrodnika: sami nie zjedzą i innym nie dadzą.

Józef, ksiądz, wykładowca w seminarium.
Seksualność w Kościele jest objęta tabu. Mamy nauczać o tym, ale nie przeżywać jej.
A przecież właściwie pojęta seksualność jest higieniczną relacją z każdym człowiekiem. I jeżeli w Kościele dochodzi do tego typu nadużyć i skandali, to tylko dlatego, że nie ma higieny relacji. Seksualność jest zepchnięta do jakiejś czarnej dziury.
Nigdy się o tym nie mówiło. Akceptowało się różne grzechy, ale się nie mówiło.
Rzeczywistość seksualna jest zostawiana w przestrzeni kawałów, śmieszek, anegdot, nabijania się z siebie nawzajem.
Ale nie jest to przestrzeń rzeczywistej dyskusji.

Marek, ksiądz, zakonnik.
Duża część księży jest zniewolona. Pornografia i masturbacja – zachowują się jak mali chłopcy.
Sam przez to przechodziłem. Byłem na terapii. Dziwnie się na mnie patrzysz? Żenada, nie? Ale tyle tylko zostaje człowiekowi.
Księża co chwilę biegają do spowiedzi: „Tak, masturbowałem się, oglądałem pornografię”. I tylko tyle pojmują z seksualności.
Zresztą prawdę mówiąc, wielu z nas jest przerażonych własną seksualnością. Nasze ciało wzbudza strach.
Nawet myśl, nawet sen czy polucja są traktowane jako grzech. Z tym trafiają potem do konfesjonału.
To zmienia się w jakąś manię prześladowczą.

Jarosław, proboszcz, południowa Polska.
Jest taki dowcip branżowy: Siedzi dwóch księży w restauracji, przeglądają menu.
W pewnym momencie przychodzi bardzo ładna kelnerka. Jeden z nich przygląda się tej dziewczynie lubieżnie.

A ten drugi mówi: „Uspokój się, księdzem jesteś!”. „Wiem, że jestem na diecie, ale to nie znaczy, że w menu nie mogę zajrzeć”.

Z przedstawionego powyżej materiału, jasno wynika, szanowni panowie, że wszystkiemu winne są "czarne kiecki", które podbierają wam towar, a wy zostajecie na lodzie.

W związku z powyższym, poniższym i środkowym, proszę nie przesiadywać na portalu z nadzieją na to, że uda się w końcu wyhaczyć jakąś "dupencję", proszę iść do seminarium, wtedy laski będą się pchały do was drzwiami i oknami, a wy, w ramach miłosierdzia odpuścicie im grzechy za cielesne uciechy i dołożycie w gratisie "świnty łobrazek". Amen.

Rozumiem, że jesteście mi teraz wdzięczni za moje cenne rady, przekazuję wam znak pokoju. Katarzyna Anioł.

moja ewangelia
WCZORAJ już utracone, DZISIAJ jest w rękach naszych, a JUTRO? nie dajmy się choć JUTREM straszyć
moja wiara https://www.youtube.com/watch?v=TLgacbYRQ_I
mój dekalog https://www.youtube.com/watch?v=ITsL91vlIcM

Dyskusja na ten temat została zakończona lub też od 30 dni nikt nie brał udziału w dyskusji w tym wątku.