Cześć,
Ostatnimi czasy pojawił się dość kontrowersyjny temat dotyczący dzieci w restauracjach...
Część z Was zapewne słyszała o historii jednej z restauracji, gdzie rodzice z malutkimi pociechami nie są zbyt mile widziani - jeśli dobrze pamiętam, mozna było przychodzic z dziećmi mającymi coś kolo 6 lat...
Teraz pytania:
1. Popieracie fakt powstawania miejsc przeznaczonych tylko dla dorosłych, lub rodzin ze starszymi dziecmi?
2. Wybralibyscie sie do restauracji, gdzie male dzieci nie sa ile widziane?
Restauracja - zapraszamy, ale...
bo jestem zbyt zajęta kochaniem ludzi, którzy mnie kochają ;)
Według mnie właściciel powinien mieć prawo wyboru kogo sobie obsługuje, bo to jego biznes, jego podatki, jego praca. Kiedy madka z bombelkami szlifowała tylne kanapy w BMW e36 pod dyskoteką Pomarańcza - to właściciel takiego przybytku pracował po 14h, a teraz ona chce mu decydować kogo ma wpuszczać do SWOJEGO lokalu a kogo nie... to jest po prostu chore.
Oczywiście, chcę zjeść w eleganckim miejscu, w spokoju żeby porozmawiać, a nie słuchać wrzasków i pisków, bo Brajanek zabrał Dżessice laleczkę. Jeszcze 15 lat temu nikomu normalnemu by nawet do głowy nie przyszło, żeby zabierać dzieci do restauracji powyżej poziomu McDonald's czy KFC, no ale mamy XXI wiek i bananowe społeczeństwo któremu wystaje słoma z butów nie potrafi zachować resztek godności i przyzwoitości.
Nie mam jakoś wyrobionego mocno zdania. Wydaje mi się, że właściciel ma prawo do własnych zasad. Zdarzyło mi się też samej obserwować, jak rodzice (oboje, bo to nie tylko matki obowiązek) kmpletnie ignorują wariowanie swojego bombelka, który przeszkadza innym gościom. Ale w tym względzie 6 lat to trochę za mało. No i kwiatki w postaci przewijania dziecka na stoliku. xD
Szkoda, że dostaje się w ten sposób normalnym rodzicom. :) No ale mamy dużo knajp, więc i rodzice z dziećmi jakąś zawsze znajdą.
Jeśli byłoby tam coś ciekawego do jedzenia w moim budżecie to tak. :-D
Do restauracji idę zjeść, spotkać się ze znajomymi pogadać przy piwie. Dlatego nie wyobrażam sobie by w takim miejscu darły się lub płakały dzieci. Jeśli rodzic nie ma co z dzieckiem zrobić przxed wyjściem do restauracji niech nie wychodzi dziś.
We Włoszech to nie do pomyślenia tam rodzina familia jest na 1 miejscu tak czy inaczej jesli restauracja jest odpowiednio przystosowana to zawsze mogą być wydzielone strefy dla matek z dziećmi gdzie np matka może cyckiem nakarmić bobasa nie robiąc z tego widowiska dla innych. Tak czy inaczej restauracja to miejsce dla dorosłych o ile nie jest to coś ala sieciówka Mac itp gdzie mozna urodziny dla pociech sobie organizowac.
W Polsce też są już takie strefy w niektórych restauracjach - kącik dla dziecka do zabaw, miejsce gdzie matka może przewinąć/nakarmić dziecko. Ale na ogólnej sali nie ma mowy o hałasach czy zabawach dziecka
Byłem wielokrotnie swiadkiem, gdzy dzieciaki dosłownie biegały między stolikami, upominane przez kelnerow i kelnerki aby tego nie robiły. Rodzice w tym samym momencie mieli to gdzieś popijając kolejne piwko. Nie ukrywam było to bardzo irytujące i zdarzyło mi się kilka razy opuscic lokal ze względu na wrzeszczące dzieci. Ja rozumiem ze rodzice nie zawsze mają co zrobić z dziecmi przez wyjściem do restauracji ale w takim przypadku nie zwalnia to ich z obowiązku ze sprawowania nalezytej opieki nad dzieckiem. Pomysł ze strefami dla dzieci w lokalu tez nie jest najlepszy, bo zawsze te miejsca są w poblizu stolikow dla gości a to nie zapewnia izolacji akustycznej. Rodzicom się wydaje , ze skoro dziecko jest w "kąciku dla dzieci" tzn ze już nie muszą na nic zwracac uwagi, nawet gdy dziecko wrzeszczy na cały lokal i np rzuca klockami. Niektore "madki" nie zareagują nawet gdyby dziecko walnęło kupę na środku lokalu..
Spotkałem się raz z sytuacją, gdzie dziecko chyba narobiło w majtki, bo co jakiś czas było czuc nieprzyjemną woń.. Nawet nie bardzo było jak zwrocic uwagę, bo poprzez niemal całkowity brak zainteresowania ze strony rodzicow nie wiadomo było kto jest rodzicem dziecka i ktore dziecko jest "sprawcą" zamieszania...
Nie lubię wrzasków, nie lubię pisków, irytują mnie wywalone na wierzch cyce do karmienia. Mimo że jestem mamą 2 latka, lubię iść do kina na siłownie czy do restauracji ale wówczas moje dziecko jest z babcią.
Skoro można już robić hotele +18 to można i restauracje. To już sprawa właściciela dla jakich klientów ma lokal. Może to się nie podobać ludziom ale mnie nie przeszkadza wcale. Ja we własnym domu dodaje jeść do jedzenia i picia, nie podoba się nie przychodzisz.
Никто не должен быть в курсе
Никто не должен знать об этом
Я удалю secret chat
О нас никто никогда не узнает
Też cenie sobie spokój podczas spożywania posiłku kiedyś rodzine Romów widziałem przy jedzeniu no po prostu SAJGON Przy jednym stole sami chłopi a obok ich kobiety i dzieci robiące co im się żywnie podoba a i darcie ryja nie rozmowa głośna tylko darcie ryja masakra i to nie tylko przez dzieci ale całe towarzystwo... Polak powie brak kultury a u nich pewnie to nic nadzwyczajnego.
Nie.jak nie wrzeszczą w niebogłosy, nie podskakuja mi koło stołu, nie rzucają jedzeniem, to niech sobie bedą.
a jakby tak dziecko kogos zaczełoby się tak zachowywać zwróciłabym uwagę rodzicom i tyle.
Dzieciaki nie są takie złe, ostatnio na imprezce miejskiej znajomi przyjechali z małymi krzykaczami lvl 4 i 5 kupiłam sobie dużą porcje frytek i wszamam, krzykacze spoglądały na mnie oczami ze Szreka więc je poczęstowałam, po chwili podbiegły znów po kolejne, znudziło mi sie opuszczanie tacki co chwile, usiadłam z nimi po turecku na trawie i jadły ze mną
nie.
W tej kwestii mam podobne zdanie.
Wlasciciel lokalu powinien miec prawo samodzielnie zdecydowac, czy w swoim lokalu chce widziec rodzicow z malutkimi dziecmi czy raczej starszych bywalcow.
Osobiscie nic do dzieci nie mam - kiedys kazdy z nas byl tym dzieckiem, niekiedy cichym i spokojnym to znowu nieznosnym i rozkrzyczanym... Taki juz ich urok ;)
Rownoczesnie jestem zdania,ze skoro, jak grzyby po deszczu powstaja lokale z mysla, o dzieciakach, nie ma nic zlego w tym by powstawaly lokale z mysla o tych ktorzy cenia sobie cisze i spokoj i chca wyjsc do restauracji, gdzie wlasnie w ciszy i spokoju moga zjesc posilek...
Powinna byc rownowaga.
Warto tez dodac, ze dla malego dziecka, ktore wolaloby sie bawic, biegac, czy po prostu wyszalec, siedzene w takiej restauracji musi byc katorga...
Niejednokrotnie rowniez mialam okazje być swiadkiem tego typu zachowan.
Rodzice zajeci soba,dzieciaki szalejace po sali reatauracyjnej i np. zdzierajace ze stolikow obrusy... Pol biedy jesli na stole nie bylo nic, a co jesli stlby np. jakis wazn, albo przygotowane sztucce? i nieszczescie gotowe...
Mialam tez sytuacje, gdzie bedac na firmowym spotkaniu trafilismy na miejsce, gdzie przy stoliku obok siedziala rodzinka z wesolym, rozkrzyczanym brzdacem... Praktycznie slowa nie dalo sie zamienic, gdyz trzeba bylo przekrzykiwac malca by moc sie usluszec...
osobiscie z przyjemnoscia wybrallabym sie do takiej restauracji, gdzie przebywaja tylko starsze osoby - ot co! Niestety w moim miescie z tego, co sie orientuje na chwile obecna jeszcze takich nie ma...
bo jestem zbyt zajęta kochaniem ludzi, którzy mnie kochają ;)