zacny
zacny
  1 lutego 2019 (pierwszy post)

Nie pisałem nic fajnego ostatnio, same sranie żarem, bo wymagał tego odemnie nowy pracodawca.
Miałem cały swój potencjał wykorzystywać w pracy dla niego, no i, jak pewnie się domyslacie, wyszła z tego grubsza awantura.

Otóż któregoś dnia dostałem wiadomość od jakiegoś typa a'la Jacyków - że cześć, i że fajnie piszę, i że czy może chciałbym popracować w agencji kreatywnej.

No to odpisałem, że jeszcze tak zdesperowany nie jestem i że jak juz będę to się wystawie na roxie, bez pośredników.
"xD" - tak mi odpisał i temat się skończył.

Minął miesiąc, może dwa i po tym jak napisałem jakiegoś mocnego bangera, co był strasznie śmieszny i zebrał kupe lajeczków, znowu pojawił się a'la Jacyków.
"5 tys na rękę" - tak napisał.
No to już kuźwa nie było co dyskutować. Dwa dni później sprężystym krokiem wmaszerowałem do wrocławskiego biura agencji i zostałem skierowany do takiej, kuźwa, szklarni, albo czegoś podobnego, stojącego na środku biura.

Idąc przez biuro czułem sie jakbym przechodził przez strefę nur fur deutsche. Wszyscy, absolutnie wszyscy się na mnie patrzyli.
A to ja powinienem był się na nich patrzeć.
No ubrani byli jakby donaszali lumpy po starszym rodzeństwie, a siedzieli na czym popadnie - na jakichś piłkach, huśtawkach, europaletach i Bóg wie czym jeszcze.
-No średnio wyglądają, jak na te 5 kawałków, co mi ten Jacyków obiecał - przemknęło mi przez myśl.
Ale możliwości rozwoju na kasie w Żabce już wyczerpałem, więc niezrażony wszedłem zapukałem do drzwi akwarium.
Jak przebiegła rozmowa z Grześkiem nie pamiętam, bo jedyne o czym byłem w stanie myśleć, to dupny plakat Rickiego Martina wiszący na ścianie.

Nastepnie, coraz bardziej zdezorientowany, znalazłem się przy biurku z makbukiem, w którym nie umiałem nawet wejść w internet.
Jak udało mi się zalogować na fejsa, to już była 17, więc wstałem i zacząłem się zbierać na chatę.
Niestety znowu wszyscy zaczęli sie na mnie gapić. Hipis biurko obok pokręcił głową i westchnął z dezaprobatą.
-Kuźwa, że co, nadgodziny mam siedzieć? - pomyślałem i zazaz dodałem - nie ma penisa.
Włożyłem tego opierdzianego makbuka do torby, wyprostowałem się i powiedziałem na cały open space: "Ja lecę, do jutra, pamiętajcie o work-life ballance. Jak pracowałem w Berlinie, to bardzo na to zwracali uwagę!"
Hipisowi koło mnie aż zabulgotało w jego bombili z żeń szeniem, czy co on tam pił.
I dobrze, pierwsze wrażenie zrobione.
Następnego dnia dostałem swoją pierwszą robotę - miałem pomóc w kreowaniu pablik imidżu nowej partii (bo się polityką interesuje - tak to Jacyków uzasadniał).
No to wpadło dwóch takich miglanców - obaj w gajerach rozmiar L, koszulach rozmiar L, butach trumniakach; ryje mieli pryszczate, a strzygli to się chyba nawzajem.
Zrobilismy "brief" - znaczy, że oni mówili jak nienawidzą imigrantów i że Polska musi być potęgą i kto jest zdrajcą, a kto bohaterem.
Potem mieliśmy zrobić "war room" i "brainstorming", ale chłopaki musieli lecieć na spotkanie ze sponsorem całego przedsięwzięcia.
I dobrze, bo już na pierwszy rzut oka było widać, że gówno z tego będzie, bo jeden drugiemu by najchętniej zrobił "przedpołudnie długich noży", bo by do nocy nie wytrzymał.

Jacyków Kazał mi zebrać pomysły i przedstawić je za tydzień przy sponsorze i tamtych dwóch eunuchach.
Rzeczony tydzień minął mi na graniu w gry flash i szerzeniu nienawiści na facebooku.
A coś na tym spotkaniu trzeba było powiedzieć, więc postawiłem, jak zwykle, na improwizację.
Coś koło jedenastej zebraliśmy się w salce.

-Panowie - zacząłem - pora odczarować osoby identyfikujące się jako prawicowe. Musimy przestać być siermiężni i małomiasteczkowi. Prawicy potrzeba trochę luzu!

Musimy zaapelować do młodzieży i pomyśleć o perspektywach międzynarodowych - powiedziałem podekscytowanym głosem, na co klony zaczęły energicznie przytakiwać, wykrzywiając swoje kartoflane ryje w grymasie zadowolenia.
Dlatego zacznijmy od nazwy. Potrzebujemy czegoś co istnieje juz w świadomości naszego targetu, ale nie jest jeszcze zagospodarowane. Czegoś co dobrze tłumaczy się na angielski i, co najważniejsze, czegoś co oddaje ducha naszego ruchu - tu zwróciłem się do sponsora - to musi być petarda!
Wziąwszy to wszystko pod uwagę, z wielu pomysłów wybraliśmy ten najmocniejszy - tu zrobiłem pauzę - Panowie, oto "Polski Obóz Zagłady" (po angielsku "Polish Death Camp") - powiedziałem, zgrabnym ruchem odsłaniając tablice z logo.
Stary zrobił się czerwony jak burak i zaczął się trząść.
Dwaj młodzi chyba chcieli spytać "Ojciec, prać?", ale ich tak zakorkowało, że zaczeli tylko coś mamrotać.
-J.. Jaa.. Jak śmiesz!? - wykrzyknął sponsor, wyskakując z designerskiego krzesła przypominającego ucięty naparstek.
-Spokojnie, drogi panie. Nazwa może się wydawać kontrowersyjna, ale zrobiliśmy research i na świecie to nie pierwszyzna. Wie pan na przykład, że w afryce mają taką rzekę "Niger"?
Na pewno jak ją nazywali, to też było pełno głosów oburzenia, a teraz wszyscy się przyzwyczaili i rzeka jest nadal.
Dziadek wstał, załadował z kopa w stół i wyszedł.
Młodzi nie wiedzieli co zrobić, to na wszelki wypadek wyszli za nim.
Reszte dnia przesiedziałem w kiblu, żeby mnie Jacyków nie przydybał z pytaniami "jak poszło?".
Z jakiegoś powodu nie wyebali mnie po tej akcji, ba! nawet dostałem nowe zlecenie.
Jedna z bardzo duzych firm piwowarskich postanowiła zacząć sprzedawać swoje eurolagery w Ameryce. Przyszło mi opracować plan wejścia, impreze inaugracyjną itd itp.

Piwo, które miało wejść jako pierwsze na okładce takiego Janosika, juhasa takiego.
No sami rozumiecie.
Problemem było, że tej nazwy w stanach nie wymówiłby nikt, z Polonią włącznie.
Trzeba ją było zangielszczyć, a całe opakowanie zwesternizować na modłę młodzieżową.
I ja to wszystko zrobiłem, pobieżnie, ale jednak.
Któregoś poniedziałku, o umówionej porze, salka spotkań zapełniła się granatowymi garniturami, a ja w tiszercie z kilemol stanąłem przy powerpoincie.
Zacząłem dokładnie jak z politykami - że ich piwo ma smutny imidż, że walą go lumpy i że napierdziela etanolem przemysłowym.
Ustaliłem target - tzw. white trashe, no bo nie oszukujmy się, nikt normalny nie będzie pił tych szczyn.
Gdy przeszedłem do nazwy zauważyłem, że wszyscy napierają na telefonach.
-Drodzy państwo, z czym kojarzą się górale? Z Przerwą-Tetmajerem? Z Papieżem? Z Oscypkami?
Tak, ale wszystkie te symbole muszą ustąpić pierwszeństwa ździerstwu, handlarstwu i drożyźnie!
Ciężko lubić kiedy kobieta, jak za pokój w zakopanem kasują tysiaka od nocy, prawda?
No.
Dlatego przedstawiam wam "Moutain Jew", pierwsze amerykańskie piwo nawiązujące do tradycji yebania po 10zł za godzinę parkowania!

Wszyscy nadal siedzieli wgapieni w telefony. Nikt mnie nie słuchał.
-Imprezę inauguracyjną zrobimy w San Fransisco - ciągnąłem - i weźmiemy tych dwóch górali z trąbkami. Przy czym będziemy mądrzejsi i nie zrobimy tak, że oni będą grali całą swoją dyskorgrafię i popisywali się "nowym materiałem z nadchodzącej płyty".
Dupa, wszyscy chca słuchać o ścienisku i sanfransisku, więc my im każemy grać ten kawałek w kółko i jak ktoś nie porzyga się od tej terpentyny co ją podajecie w puszkach to padnie od góralskiej muzyki.
W salce zapadła cisza przerywana tylko od czasu do czasu charakterystycznym "ping!" komunikatora internetowego.
Po dłuższej chwili głośno odchrząknąłem.
-Dobrze - powiedział herszt bandy, odrywając wzrok od ajfona - nasz fidbak jest pozytywny, proszę zróbcie fokusy i za miesiąc zrobimy folołap.
-Orajt - odpowiedziałem rozpromieniony i utwierdzony w przekonaniu, że ciężka praca jest dla frajerów.
Po tym sukcesie dostałem naprawdę gruby temat - zbadać kto powinien zagrać bonda w najnowszym bondzie.
Z racji, że jestem fanem serii, do tego projektu podszedłem na poważnie - przeczytałem dziesiątki artykułów, spędziłem setki godzin na filmłebie, imdb, pomidorach itd.
Wyszło mi,że nowy bond musi być:
-kobietą
-uciskany w ten czy inny sposób
-akceptowany przez lewicowy establiszment
Wpisałem to w komputer i jedynym wynikiem jaki dostałem była Hillary Clinton. Niestety ona była zajęta okradaniem murzynów z Haiti.
Trzy dni chodziłem jak struty, nie mogłem wymyślić nic.
Potem obejrzałem nowe gwiezdne wojny.
Od razu po seansie zadzwoniłem do wytwórni i zaprosiłem ich na spotkanie.
Gdy wszyscy usadowili się w krzesłach, zacząłem:
- Drodzy państwo, dojście do tego zajęło mi sporo czasu, ale nie będę zanudzał was szczegółami. Myślicie pewnie, że zaproponuję Oprę?
A gówno!
Ja mam dużo lepszy pomysł!
Kojarzycie jak w nowych gwiezdnych wojnach, po tym jak przedwcześnie odkorkowała, jajogłowi zrobili Carrie Fisher komputerowo? To mi uświadomiło, że mamy 2018 rok i że wszystko jest możliwe!
Dlatego nowego Bonda nie powinien zagrać ani mężczyzna, ani kobieta - to jest nuda dla starych dziadów.
Bądźmy śmieli! Stwórzmy historię! Użyjmy komputerów i niech najlepszego agenta jej królewskiej mości zagra KONS-TY-TU-CJA!

Wszystkich zatkało.
Szef wytwórni się popłakał.
Zaczęliśmy klaskać.
Premiera w 2021.

Imieirokurodzenia
Imieirokurodzenia
  3 lutego 2019
Haha dawno nie czytalem tak dobrej pasty d83dde04

Konto usunięte
Konto usunięte: -Dobrze - powiedział herszt bandy, odrywając wzrok od ajfona - nasz fidbak jest pozytywny, proszę zróbcie fokusy i za miesiąc zrobimy folołap.

Ahh ten korpo-slang
jestemwczorajsza
Posty: 7261 (po ~140 znaków)
Reputacja: -251 | BluzgometrTM: 170
jestemwczorajsza
  4 lutego 2019

Pisalam, ze to rewelacja. Az musialam wystalkowac na fejsbuczku aby poczytac inne dziela sztuki. :-)

Miałem zły dzień. Tydzień. Miesiąc. Rok. Życie. Cholera jasna.
zacny
zacny
  4 lutego 2019
jestemwczorajsza
jestemwczorajsza: ze to rewelacja

Gdzie nie bywać, kogo nie znać.
Protip.

Wystarczylo spytac.
jestemwczorajsza
Posty: 7261 (po ~140 znaków)
Reputacja: -251 | BluzgometrTM: 170
jestemwczorajsza
  4 lutego 2019
Konto usunięte
Konto usunięte: jestemwczorajsza: ze to rewelacja Gdzie nie bywać, kogo nie znać. Protip. Wystarczylo spytac.

Lubie bawic sie w Szerloka. :ninja:
Miałem zły dzień. Tydzień. Miesiąc. Rok. Życie. Cholera jasna.
Dyskusja na ten temat została zakończona lub też od 30 dni nikt nie brał udziału w dyskusji w tym wątku.