Uważacie, że empatia to cecha absolutnie wrodzona czy też można zmodyfikować jej poziom w trakcie życia?
Empatia strona 1 z 3
Może i wrodzona, ale życie ma to do siebie, że nie jednego potrafi zmienić. Środowisko zewnętrzne na pewno też ma na to wpływ. Czasem człowiek z własnymi problemami nie może sobie poradzić, więc gdzie tu czas współczucie dla drugiego człowieka, (ratuj się kto może) Szkoda że tak jest, ale tak właśnie jest.
Trudne pytanie, mi się wydaje, że rozwija się w okresie wczesnej młodości. Ważny jest tu przykład rodziców, oni chyba mają największy wpływ na charakter swojego potomstwa. Nie wydaję mi się, że za bardzo w późniejszym wieku możemy ją modyfikować, no chyba, że to jakiś potężny wstrząs, to może, może...
Moim zdaniem empatia to cecha nabyta, środowisko jej uczy lub w przypadku dysfunkcji ją zaburza. Gdyby była wrodzona, u całkiem małych dzieci nie objawiałby się psychopatia.
Tylko, że ludzie mogą rodzić się z różnymi poziomami empatii. U jednych będzie większa, u innych mniejsza, zaś u jeszcze innych zabraknie jej zupełnie. Uważam, że środowisko jak najbardziej kształtuje tę cechę, jednak czasem mimo, iż jednostka wychowała się w spokojnej i prawej rodzinie pojawiają się u niej skłonności psychopatyczne/sadystyczne, dlaczego?
Dalej będę się upierać, że nie, ale nie do końca :D Mogą mieć różne predyspozycje do jej "nabywania" (?). I stąd się biorą psychopatyczne jednostki - trzylatek kopie psa, kiedy mama nie widzi, bo nie urodził się z empatią i nie przyswoił tej wpajanej przez mamę.
Zaciekawił mnie ten słoik groszków...
Jak napisała Nindża, może być jakaś kwestia predyspozycji. Jednak myślę, że główną rolę odgrywa tu socjalizacja pierwotna i mechanizmy, których uczymy się od rodziców na początkowym etapie życia. Nie wiem w sumie jak w dorosłym życiu, możliwe, że albo istotne sytuacje, albo nowe środowisko mogą na to wpłynąć. Jedynie nie dotyczy to socjopatów, którzy mają ten aspekt upośledzony i tu wracamy do kwestii socjalizacji pierwotnej. ;)
Kiedyś się zastanawiałam nad tym nawet i doszłam do kilku wniosków. Jednym z nich jest fakt, że czasami nie wiemy o wszystkich szczegółach w życiu takich dobrych rodzin. Drugim jest to, że czasami pewne potrzeby psychiczne nie są zaspokojone, nawet w takich pozornie dobrych rodzinach. Za mało uwagi, za duże oczekiwania, jakiegoś rodzaju patologiczne zachowania rodziców. Te wszystkie sytuacje (wydaje mi się), że prowadzą do zachowań socjopatycznych. Psychopatia to zdaje się zaburzenie bardziej fizyczne i jest czymś innym, niż socjopatia.
A co w przypadku rodzeństwa, gdzie u jednej osoby tej empatii jest dużo a u drugiej nie ma prawie wcale? Według mnie to cecha bardziej wrodzona.