Jan Tomaszewski: Adam Nawałka strzelił sobie "samobója"
- Siedem punktów po czterech pierwszych meczach eliminacyjnych będzie bardzo dobrym wynikiem uzyskanym przez naszą kadrę. Na teraz to wygląda jednak tak, jakby Adam Nawałka sam sobie strzelił w kolano – uważa Jan Tomaszewski, były reprezentant Polski.
Jan Tomaszewski nie oceniał do tej pory krytycznie poczynań obecnego selekcjonera, ale nie kryje, że jego zdaniem próba ponownego powołania Eugena Polanskiego mogła wpłynąć źle na atmosferę w reprezentacji.
- Polanski najpierw mówi, że nie zagra w kadrze, a później Adam jedzie do niego w świetle kamer i prosi o zmianę zdania. W ten sposób traci się tylko autorytet u piłkarzy. Poza tym, jak mają się teraz czuć tacy Krychowiak, Mączyński, czy inni środkowi pomocnicy? Że zagrają tylko dlatego, bo Polanski odmówił? – pyta retorycznie „Tomek”. – Jeśli Adamowi Polanski był niezbędny, mógł to rozegrać inaczej. Powinien zastosować tzw. forpocztę, czyli zbadać grunt za pomocą asystentów, a następnie na pewniaka ogłosić powołanie tego piłkarza. Dziwnie wyglądała też próba powołania Boenischa akurat po meczu, w którym według mediów ten był najsłabszym piłkarzem Leverkusen. Jak dla mnie to Adam strzelił sobie „samobója” – dodaje.
Byłemu bramkarzowi nie podoba się też ton wypowiedzi polskich ekspertów i trenerów odnośnie reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów przed meczem Polska - Niemcy.
- Jestem przerażony tym, co czytam w polskich mediach. Nasi trenerzy i eksperci mówią w kółko: to najsłabsza reprezentacja Niemiec od lat, kiedy z nimi wygrać, jak nie teraz? W ich wypowiedziach widać brak szacunku. A to przecież mistrzowie świata! – denerwuje się Tomaszewski. – Czy nasi eksperci czytają w ogóle wypowiedzi Joachima Loewa i jego asystentów? Wszyscy o polskiej reprezentacji mówią z szacunkiem. To niebywałe, by pierwsza drużyna w rankingu FIFA darzyła szacunkiem siedemdziesiątą, a siedemdziesiąta lekceważyła pierwszą – kontynuuje.
- Skoro my znamy opinie Niemców na nasz temat, oni zapewne czytają wypowiedzi naszych ekspertów. W tym momencie na miejscu Loewa na odprawie podałbym tylko skład jedenastki i przeczytał im te wszystkie wypowiedzi. Trudno o lepszą motywację. Zresztą sam kiedyś przeżyłem coś podobnego – przed słynnym meczem na Wembley w 1973. Anglicy w swoich wypowiedziach wyzywali nas od klaunów. Wyzwoliło to w nas taką siłę, że udało się wywalczyć ten zwycięski remis. Od tamtej pory angielskie media o każdej drużynie wyrażają się z szacunkiem. A u nas jest jakieś dziwne przekonanie o własnej, wielkiej sile. Tak było w 2002 roku, gdy mieliśmy bez problemu wyjść z grupy, tak samo w 2012 podczas Euro. A wszyscy pamiętamy, jak kończyły się te turnieje – kończy Jan Tomaszewski.