gravityno
gravityno
  6 października 2009 (pierwszy post)
Michał ma dyplom z resocjalizacji i kręci placki na pizzę. Kasia uczyła się prawa, żeby podlewać kwiatki w firmie ojca. - Studia są niebezpieczne ? mówią absolwenci wyższych uczelni. ? Pozwalają nam się łudzić, że będziemy pożądani na rynku pracy.

Michał M. ma 27 lat i wyższe wykształcenie resocjalizacyjne zdobyte na Uniwersytecie Warszawskim. Nie szuka jednak pracy w zawodzie, zraził się podczas stażu w podwarszawskim ośrodku dla trudnej młodzieży. Dzieciaki pluły mu w sweter, wyzywały od najgorszych. ? Podchodzę do takiego 13-letniego Krzysia i pytam: jak się masz? A on na to: ?Sp?aj, bo albo ja albo mój starszy brat tak ci naj?my, że nie wstaniesz? ? opowiada Michał. ? Któregoś dnia patrzę na ścianę, a na niej napis markerem pociągnięty: ?Pan Michał to pedał?. Wtedy postanowiłem odejść.

I odszedł. Do sieciowej pizzerii, gdzie od dwóch lat kręci placki i zalewa je pomidorowym sosem za 1,7 tys. zł miesięcznie. Kiedy spytasz go o zawodowe ambicje, to odpowie, że się ich wyzbył, że wprawdzie myśli o przyszłości, ale nie ma jeszcze nowego planu na życie. O studiach mówi, że nie przygotowały go do zawodowego życia, że zamiast tego karmiły go etosem inteligenta-społecznika. ? Zwyczajna farsa. Wybierając te studia, postawiłem na złe konie ? wyznaje.

Ewelina R. w czerwcu ukończyła 28 lat i studia marketingowe w jednej z tych prywatnych szkół w Poznaniu, gdzie jedynym warunkiem zaliczenia semestru jest wpłata czesnego. Podczas studiów nie szukała praktyk, nie nadbierała zawodowego doświadczenia. Dlatego kiedy po trzech miesiącach intensywnych starań o pracę dostała angaż w salonie operatora telefonii komórkowej, ucieszyła się szczerze i pomyślała: ?Dobre zajęcie na przeczekanie. Chwilę tu popracuję, a w międzyczasie rozejrzę się za czymś lepszym?. ? Wiele moich koleżanek zarabia pieniądze w podobny sposób albo pracują u swoich ojców ? zauważa Ewelina i dodaje: ? Studentki to są gotowe nawet sprzedawać zapiekanki w podziemiach przy Metrze Centrum. Czy wiesz jak tam śmierdzi?

Ewelina nie zamierza brudzić sobie rąk. Zamiast tego pokazuje telefony, podtyka klientom prospekty i opowiada o cennikach. I nieważne, że co miesiąc na kosmetyki i kino wydaje równowartość swojej pensji ? 1,5 tys. zł (mieszkanie i codzienne sprawunki wciąż opłacą jej rodzice). ? Pracuję dopiero kilka tygodni, ale mam już tego dość. Większość ludzi i tak przychodzi do salonu tylko pooglądać aparaty. Chciałabym robić coś poważniejszego. Pracować w banku albo być asystentką prezesa jakieś ważnej firmy.

Maciek B. (także 28 lat) jest jej przeciwieństwem. Umysł analityczny. Kiedy dostaje wypłatę, sporządza listę stałych wydatków w Excelu. Ma dyplom z zarządzania i dobrze wie, że na dziecko i żonę zarobi najlepiej kelnerując w restauracji na warszawskiej starówce. Ale tej lekcji nie odebrał na studiach. Pracuje sześć dni w tygodniu. Od 11 rano do oporu. I tak od pięciu miesięcy, kiedy bank, w którym pracował, zwolnił kilkadziesiąt osób. ? Na gwałt potrzebowałem dobrze płatnego zajęcia. Mam rodzinę, nie mogłem stracić ciągłości finansowej ? wyjaśnia Maciek. ? W restauracji wyciągam miesięcznie pięć tysięcy złotych i chwilowo nie mam siły myśleć o czymś bardziej ambitnym. Czy ty wiesz, jak boli kręgosłup po całym dniu noszenia talerzy?

Kasia M. (29 lat) opuściła tylko trzy dni zajęć podczas pięciu lat studiów prawniczych na Uniwersytecie Warszawskim. Potem próbowała dostać się na aplikację - adwokacką albo notarialną. Na egzaminach jednak poległa ? znalazła się kilkadziesiąt pozycji pod kreską. Miała spróbować rok później, ale - jak mówi - ?zasiedziała się w biurze u ojca?. Siedzi tam już dwa lata. Ojciec Kasi prowadzi firmę budowlaną. Ona jest członkiem zarządu, specjalistą ds. marketingu i asystentką prezesa w jednym. Zarabia 4 tys. złotych miesięcznie ? Ale tak naprawdę to nic nie robię. Firma jest mała, nie ma tu zajęć dla mnie ? przyznaje szczerze. ? Tyle co kwiaty podleję w gabinecie, raz na dwa miesiące zaktualizuję stronę internetową o nowe zdjęcia z inwestycji.

Kasia mówi o swojej pracy, że jest tymczasowa, że chce przeczekać kryzys, że za jakiś czas poszuka pracy biurowej w kancelarii i jeszcze raz spróbuje dostać się na aplikację. Opowiada o swoich kolegach ze studiów prawniczych, że tylko nieliczni pracują w zawodzie, że większość rozpłynęła się po biurach i miejskich urzędach.

Czujemy się oszukani

Przed sześcioma laty Rządowe Centrum Studiów Strategicznych prognozowało, które specjalizacje będą najbardziej pożądane na rynku pracy w 2010 roku. Eksperci zachęcali do studiów pedagogicznych, informatycznych, prawniczych i psychologicznych. W cenie mieli być też inżynierowie, absolwenci zarządzania i kierunków niszowych ? np. turkologii.

? Czuję się zawiedziona. Kiedy zdawałam na marketing mówiło się, że to zawód z przyszłością ? wyznaje Ewelina.

? Czuję się oszukany ? mówi Michał. ? Na uczelni mówili, że będzie zapotrzebowanie na pedagogów. Szkoda tylko, że nikt nie mówił, jak obciążający psychicznie będzie to zawód ? dodaje.

? Czas i rynek weryfikują zapotrzebowanie. Dziś nie wybrałabym prawa. Poszłabym na ogrodnictwo ? Kasia przyznaje się do frustracji.

Psycholog biznesu, dr Leszek Mellibruda, rozumie frustrację młodych ludzi. ? Absolwenci szkół wyższych ulegają często presji otoczenia i nie wybierają tego, co dla nich najlepsze. Myślą: pójdę do jakiejkolwiek pracy, bo nie wypada być bezrobotnym - tłumaczy.

Opowiada o absolwentach szkół medycznych, którzy chętnie dają się werbować do pracy w handlu farmaceutykami. Do rezygnacji z zawodu lekarza ma ich skłaniać nie tyle wyższa pensja, co dodatkowe apanaże: samochód, laptop albo telefon bez limitu połączeń.

Mellibruda zauważa jednak niebezpieczeństwo, jakie wiąże się z ?zasiedzeniem się? w pracy poniżej oczekiwań. ? Badania wyraźnie wskazują, że jeśli utkwimy w pracy niespełniającej naszych oczekiwań dłużej niż na 3-5 lat, to jest mało prawdopodobne, że wrócimy do wymarzonego zawodu - wyjaśnia.

Mierny, bierny?


Zdaniem psychologa pracy i doradcy rozwoju osobowości, Iwony Majewskiej-Opiełki, założycielki Akademii Skutecznego Działania, myślenie o studiach jako gwarancie atrakcyjnej pracy jest pomyłką. Studia mają dać wiedzę, a nie doświadczenie zawodowe. ? Młodzi ludzie powinni zdobywać kompetencje podczas praktyk i płatnych staży. I zapomnijmy o tym micie, że absolwent wyższej uczelni jest przygotowany do pracy w zawodzie ? radzi.

Jednocześnie zaznacza, że podjęcie pracy poniżej kwalifikacji jest zjawiskiem pozytywnym. ? Oczywiście, o ile jest etapem prowadzącym do rozwoju zawodowego ? wyjaśnia Majewska-Opiełka i podpowiada, jakie uniwersalne cechy charakteru ułatwiają absolwentowi wyższej uczelni zdobycie pracy. ? Powinien mieć zdrowe poczucie wartości i odpowiedzialne podejście do pracy. Powinien być spójny wewnętrznie, uczciwy w przedstawianiu siebie ? wylicza Majewska-Opiełka. ? Pracodawca ceni szczerość i naturalność pracownika.

Czy rzeczywiście tak jest? Nasz bohater ? kelnerujący Maciek sięga pamięcią do doświadczeń zdobytych w banku. ? Wielkie korporacje tworzą kult pracy. Mówią, jak bardzo twoja praca jest ważna dla funkcjonowania firmy. W rzeczywistości chcą, byś potulnie wykonywał swoje obowiązki. Jak klepią cię po ramieniu, to aż głupio powiedzieć, że coś ci się nie podoba - mówi.

Maciek przedstawił definicję dobrego pracownika, którą już przeszło sto lat temu sformułował wybitny niemiecki socjolog Max Weber: ?Dobry pracownik nie traktuje swego zawodu jako powołania i nie snuje żadnych marzeń na temat własności pracy i odpowiedzialności?. Maciek pyta głośno: ? Czy nie jest tak, że wracamy do starej doktryny: ?mierny, bierny, ale wierny??

Po 16 robię, co lubię

Po pracę na przeczekanie jeszcze częściej sięgają artyści.

? Sztuka tylko nielicznym daje pieniądze. Wielu z nas jest zmuszonych do pracy w agencjach reklamowych, w marketingu albo w mediach ? przyznaje Janek Pstrokoński (27 lat), perkusista rockowej grupy Phantom Taxi Ride, który na co dzień sprzedaje firmom czas reklamowy. ? Od 8 do 16 robię to, co muszę, później robię to, co lubię.

Jarek Ważny jest puzonistą Kultu. Zanim Kazik Staszewski zaproponował mu wspólne koncerty, Jarek musiał godzić muzykę z obowiązkami służbowymi. Pracował w biurze prasowym Platformy Obywatelskiej. ? Tak żyje większość moich kolegów, zwłaszcza ci, którzy mają na utrzymaniu rodziny. Gdyby nie angaż w renomowanym zespole, który gra dużo płatnych koncertów, nadal musiałbym zarabiać na życie gdzie indziej - mówi.

Marcin Michalski (27 lat), pedagog z wykształcenia, pracownik przetwórni ryb z wyboru, a ponadto miłośnik improwizowanego rymowania (freestyle?u), proponuje szukać pocieszenia w historii literatury. ? Każdy, kto pracuje poniżej swoich ambicji i kwalifikacji, dowie się, że Bolesław Prus był ślusarzem. Władysław Reymont - czeladnikiem krawieckim. Edward Stachura i Ernest Hemingway pracowali z drwalami, Tadeusz Konwicki był elektromonterem, a Melchior Wańkowicz kierował hurtownią tytoniu i pomagał na kurzej farmie.

źródło: optymistyka.pl
margotka
margotka
  7 października 2009
Konto usunięte
Konto usunięte: Michał M. ma 27 lat i wyższe wykształcenie resocjalizacyjne zdobyte na Uniwersytecie Warszawskim. Nie szuka jednak pracy w zawodzie, zraził się podczas stażu w podwarszawskim ośrodku dla trudnej młodzieży. Dzieciaki pluły mu w sweter, wyzywały od najgorszych. ? Podchodzę do takiego 13-letniego Krzysia i pytam: jak się masz? A on na to: ?Sp?aj, bo albo ja albo mój starszy brat tak ci naj?my, że nie wstaniesz? ? opowiada Michał. ? Któregoś dnia patrzę na ścianę, a na niej napis markerem pociągnięty: ?Pan Michał to pedał?. Wtedy postanowiłem odejść.


a on myślał, ze jak wyglada praca po resocjalizacji? że będzie chodzil z teczuszka i wszyscy będa mu mówili per PAN... to bardzo cięzka praca z trudna młodzieża lub dorosłymi... i trzeba mieć stalowe nerwy by temu podołać... w jego przypadku moze lepiej, ze kreci placi w pizzerii... bo to da mu do myslenia co z tym zrobić dalej...

ludziom po studiach wydaje się, ze pana Boga chwycili za nogi, a życie jest piękne, a ludzie są dobrzy... o nienienie... trzeba zapracować na to, by mieć określoną pozycję.. to ciężka harówka... i nic nie przychodzi łatwo... luzi z powołania jest niewielu... przeciez nikt nie powiedział, ze studia są dla wszystkich... niektorym się wydaje, ze posiadanie papieru to wszystko... to ich problem, że nie radzą sobie w życiu... albo nie robią tego, co kochaja... w końcu zycie skalda się z wyborów...

btw skoro wszyscy są po studiach to kto bedzie zmywał nauczynia w restauracji, wywoził co rano śmieci, sprzątał biurowce czy pilnował samochodow na parkingu? ...emigranci?
ChceCieZgwalcicJuz
ChceCieZgwalcicJuz
  16 października 2009
Konto usunięte
Konto usunięte: Michał M. ma 27 lat i wyższe wykształcenie resocjalizacyjne zdobyte na Uniwersytecie Warszawskim. Nie szuka jednak pracy w zawodzie, zraził się podczas stażu w podwarszawskim ośrodku dla trudnej młodzieży. Dzieciaki pluły mu w sweter, wyzywały od najgorszych. ? Podchodzę do takiego 13-letniego Krzysia i pytam: jak się masz? A on na to: ?Sp?aj, bo albo ja albo mój starszy brat tak ci naj?my, że nie wstaniesz? ? opowiada Michał. ? Któregoś dnia patrzę na ścianę, a na niej napis markerem pociągnięty: ?Pan Michał to pedał?. Wtedy postanowiłem odejść.


znam sporo osób z takim właśnie wykształceniem i niestety tutaj stalowe nerwy to podstawa to nie jest praca z ''grzecznymi''dziećmi tylko z takimi co są juz w jakimś stopniu''zdemoralizowani''...
BujajacaWoblokachh
Posty: 44958 (po ~170 znaków)
Reputacja: -10 | BluzgometrTM: 12
BujajacaWoblokachh
  17 października 2009
Konto usunięte
Konto usunięte: Ewelina R. w czerwcu ukończyła 28 lat i studia marketingowe w jednej z tych prywatnych szkół w Poznaniu, gdzie jedynym warunkiem zaliczenia semestru jest wpłata czesnego. Podczas studiów nie szukała praktyk, nie nadbierała zawodowego doświadczenia. Dlatego kiedy po trzech miesiącach intensywnych starań o pracę dostała angaż w salonie operatora telefonii komórkowej, ucieszyła się szczerze i pomyślała: ?Dobre zajęcie na przeczekanie. Chwilę tu popracuję, a w międzyczasie rozejrzę się za czymś lepszym?. ? Wiele moich koleżanek zarabia pieniądze w podobny sposób albo pracują u swoich ojców ? zauważa Ewelina i dodaje: ? Studentki to są gotowe nawet sprzedawać zapiekanki w podziemiach przy Metrze Centrum. Czy wiesz jak tam śmierdzi?

A w zasadzie czego mogla sie spodziewac innego? :woot:

Na prywatne uczlenie biora kazdego - kto tylko ma pieniadze...
Zdaje kazdy - kto tylko ma pieniadze...
Niewiele od Ciebie wymagaja... - przez, co swoj najmniejszy wysilek taki student traktuje jako nie alda wyczyn i od razu mzoe wyobrazic sobie nie wiadomo co...
Nie sztuka jest zdobyc 'papierek' na takiej uczelni...
Tylko co po nim...

Doskonaly przyklad na to jak konczy sie plytkie myslenie - ze dzieki papierkwi mozna zdobyc swiat... Kiedys, kiedy studiowalo mniej osob, mozliwe... Teraz taki tok myslenia powinno zamknac sie do lamusa i procz edukacji zajac sie rownoczesnym zdobywaniem doswiadczenia...
Nie mam czasu nienawidzić ludzi, którzy mnie nienawidzą,
bo jestem zbyt zajęta kochaniem ludzi, którzy mnie kochają ;)
juleczkusia
juleczkusia
  18 października 2009
Konto usunięte
Konto usunięte: My, ofiary uniwersytetów

ja znam przypadek, że kobieta z wykształceniem wyższym (.!) zamiast iść do kancelarii prawniczej poszła na ulicę.
a czemu.?
bo miała świadomość, iż więcej zarobi za 5godzin z biznesmen, jako pani do towarzystwa niż za sprawę w sądzie, która trwa tygodniami.
i to jest historia autentyczna, moja mama mi ją opowiadała.
Dyskusja na ten temat została zakończona lub też od 30 dni nikt nie brał udziału w dyskusji w tym wątku.