"Osobiście wychodze z założenia i definicji iż prostytucją nazywa się sprzedawanie ciała i prywatności za pieniądze"
Wg mnie słaba definicja.
Bo np tirówka która robi loda nie jest prostytutką.
Ciała jej nie dotkniesz, bo jest opatulona, tylko ma mini, a tam nie sięgniesz, prywatności też nie uświadczysz, panna nie ma czasu na rozmowy bo dziennie obrabia 30 klientów, ale prostytutką nie jest.
Jest nią za to dziewczyna której ktoś zasponsoruje wakacje.
Tirki ciała nie dotkniesz? aha czyli jej usta, to nie jej ciało ? Dobre sonie, tam na dole, przynajmniej nie czuje smaku tego przepoconego po podróży, nieumytego ptaka, ale one to widać lubią... Dla mnie to zwyczajna Qrwa, ta co się ściska za darmo ciągle z innym, czy ten, bo tu facetów chyba większość, to zwyczajna pospolita dziwka,damska czy męska nie ma różnicy, też niekoniecznie czysta/y i zdrowa/y. Prostytutka, to przynajmniej kobieta zadbana i posiadająca książeczkę zdrowia, oczywiście w porządnej agencji a nie na melinie. Gdyby mnie miał mąż zdradzać, wolałabym tę ostatnią opcję, przynajmniej by mnie czymś nie zaraził.
Sponsoring to nic innego jak prostytucja z dziwką, nikt nikomu wakacji nie postawi nie licząc na "coś" i taka dziewczyna czy facet musi się z tym liczyć, a skoro się z tym liczą i na to idą, to są zwyczajnymi dziwkami.
Pani do towarzystwa, to już zupełnie inny temat, tak jak tu już ktoś wspomniał w Japonii bardzo popularna, gejsza (jak ktoś chce więcej infor, poczytać sobie u wujka) to nie byle kto, to kobieta inteligentna, z dużą wiedzą, klasą i bardzo szanująca swoje ciało. Ktoś z wysoką pozycja i kulturą, kto chciałby tylko miło spędzić wieczór, porozmawiać o literaturze, poezji, na pewno nie zabierze ze sobą na kolację dziewczyny z łapanki czy pospolitej dziwki. Ona również dotrzymuje towarzystwa za pieniądze i się sprzedaje, ale kto się nie sprzedaje w dzisiejszych czasach? Wszyscy, którzy pracują, robią coś , poświęcają swój czas dla pieniędzy.