Nie wiem. Myślcie sobie co chcecie, ale dla mnie to wszystko zaczyna sie robic ładnie mówiąc chore.
Kiedy Jackson żył, nie przejmowaliście sie nim jakoś za bardzo, co dopiero mówiąc o słuchaniu.
Nasmiewaliście sie z heroicznego wybielania skóry, operacji plastycznych. Wyzywaliscie od pedałów, pedofili, że gwałci dzieci, takie tam.
Teraz, kiedy odszedł, każdy siłuje sie na niewiadomo jak wielkiego fana, internet wprost HUCZY od postów, notek, blogów, gdzie domniemani fani wypisują jak go kochaja.
Każdy teraz na umór " słucha jego muzyki i łaczy się w bólu". Tak, okej. Rozumiem.
Moze niektórzy słuchali, bądź poprostu szanowali (jak ja) tego człowieka za to, co wniósł do muzyki.
(A wiemy, ze zrewolucjonizował muzykę pop. Nie da sie ukryć. ^^)
Ale kiedy czytam wyżej wymienione teksty na blogach osób, które gardziły nim za życia, chce mi się poprostu śmiać.
Dziekuje. ;)